Reklama

Odepchnięcie czy obrona własna? Nie kupujemy tłumaczeń Przybyła – Ekstraklasa

Jakub Białek

21 września 2025, 12:29 • 4 min czytania 63 komentarzy

Polscy sędziowie w obliczu dużych kontrowersji idą ostatnio w zaparte broniąc własnych decyzji z boiska bądź sprzed monitora VAR. Podobną taktykę obrał Jarosław Przybył, który stwierdził w „Meczykach”, że w meczu Raków – Legia drugi raz wydałby taki sam werdykt i nie ma sobie nic do zarzucenia. Arbiter uważa, że Arsenić nie faulował Stojanovicia, bo… działał w ochronie swojego zdrowia. My więc pytamy – co jeszcze może zrobić piłkarz we własnej obronie?

Odepchnięcie czy obrona własna? Nie kupujemy tłumaczeń Przybyła – Ekstraklasa

Tak w skrócie, Przybył widzi sobotnią kontrowersję w następujący sposób:

Reklama
  • to Stojanović swoim wyskokiem zaatakował Arsenicia, a nie na odwrót
  • celem zachowania obrońcy Rakowa było zamortyzowanie wyskoku rywala, który wpadł na jego rękę
  • legionista sam jest sobie winien, bo wyskoczył z nienaturalnie ułożoną ręką

I jeszcze dwa dosłowne cytaty z Przybyła z „Meczyków”:

– Moją wątpliwością z boiska było to, czy ułożenie ręki Arsenicia nie spowodowało przewinienia na zawodniku białym. Czy ktoś, kto wystawia rękę, bo ktoś na niego naskakuje – to jest przewinienie czy nie? W mojej ocenie, to nie było przewinienie. Wyobrażacie sobie, że za takie wystawienie ręki, jak ktoś na kogoś skacze, podyktowalibyście rzut wolny albo rzut karny? To kwestia zabezpieczenia się, ochrony swojego zdrowia przed naskakującym zawodnikiem i to należy zrozumieć.

– Stojanović wyskakuje w kierunku Arsenicia. Ma rękę wysoko w górze. Wpada na niego, wpada na jego rękę i podnosi rękę do góry oczekując miękkiego faulu. To jego ryzyko. On je podjął, przelicytował, piłka trafiła w jego rękę, która była ułożona niezgodnie z przepisami gry.

Najdelikatniej sprawy ujmując… nie przekonuje nas takie postawienie sprawy. Stojanović rzeczywiście podejmuje ryzyko skacząc do pojedynku w ten sposób, bo jego ręka jest nienaturalnie ułożona. Z tym nie da się polemizować. Zakładając sytuację, w której nie dochodzi do żadnego szturchnięcia ze strony Arsenicia – jeśli piłka trafiłaby legionistę w kończynę, mamy bezdyskusyjny rzut karny.

Problem w tym, że tutaj doszło do ODEPCHNIĘCIA. To odepchnięcie całkowicie zmieniło dynamikę tego pojedynku. Ruch jest ewidentny. Jeżeli tak zdecydowany ruch Arsenicia nim nie jest, to co miałoby nim być? Obrońca Rakowa działałby w swojej obronie, gdyby trzymał rękę przy swoim ciele. Ale on idzie krok dalej – wykonuje ruch w stronę przeciwnika i w konsekwencji go odpycha, zmieniając jego położenie. Stojanović jest w powietrzu, nie ma żadnego kontaktu z podłożem – tak zdecydowane odepchnięcie musi zachwiać jego równowagą.

To odepchnięcie (podkreślamy: odepchnięcie) doskonale widać z tej kamery:

Skoro odepchnięcie jest działaniem we własnej obronie, to co jeszcze może zrobić na boisku zawodnik w celu ochrony własnego zdrowia? Kopać? Uderzać? Skakać na rywala? Trzymać go za rękę? Albo za koszulkę? W tych sytuacjach obrońca też obroni się przed przeciwnikiem, który wchodzi w kontakt, ale przecież to nie tak, że jeśli przy pojedynku nienaturalnie wystawisz rękę, to druga strona może działać na specjalnych prawach. Odepchnięcie to odepchnięcie. Jest ono naprawdę widoczne i oczywiste. Mamy wrażenie, że jeśli taka sytuacja wydarzyłaby się w środku boiska, sędzia gwizdnąłby faul za zbyt intensywną pracę ręką i każdy przeszedłby nad tą decyzją do porządku dziennego.

Naszym zdaniem rzut karny się nie należał. Decyzja Jarosława Przybyła z boiska była słuszna. Jej zmiana po interwencji VAR-u to błąd, który skrzywdził Legię Warszawa.

WIĘCEJ O MECZU RAKÓW – LEGIA:

Fot. FotoPyK

63 komentarzy

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama