Reklama

Julia Szeremeta nie zdobyła złota MŚ. Ale Agata Kaczmarska tak!

Sebastian Warzecha

13 września 2025, 23:37 • 4 min czytania 10 komentarzy

Trzy Polki doszły do finałów mistrzostw świata w boksie, rozgrywanych w Liverpoolu. Dziś jednak zaprezentować w ringu miały się tylko dwie z nich – Julia Szeremeta oraz Agata Kaczmarska. Oczy polskich fanów – również tych zgromadzonych na trybunach przy ringu – zwrócone były szczególnie na pierwszą z nich. Szeremeta w końcu podbiła serca sportowej Polski w Paryżu, gdzie wywalczyła wicemistrzostwo olimpijskie. Ale i Kaczmarska to zawodniczka, która wiele potrafi. Obie udowodniły swoją klasę w ringu, dając dobre walki, ale tylko jedna zdobyła złoto.

Julia Szeremeta nie zdobyła złota MŚ. Ale Agata Kaczmarska tak!

Mistrzostwa świata w boksie. Julia Szeremeta srebrna, Agata Kaczmarska złota

Pierwsza do ringu wyszła Szeremeta. Jej rywalką – zresztą podobnie jak i rywalką Kaczmarskiej – była reprezentantka Indii. Zwała się Jaismine Lamboria i sama Polka przyznawała, że w sumie to o rywalce… nic nie wie. No, poza tym, że jest wysoka i dysponuje dobrym zasięgiem rąk. I to problem, bo Julia talent ma, owszem, ogromny, ale ogromnego zasięgu nie posiada. Zresztą już w finale igrzysk przekonaliśmy się, że przeciwniczki, które takim dysponują, mogą Polkę ustawiać kontrolą dystansu.

Reklama

I dziś też tak po części było. Choć punktowanie sędziów momentami mogło zdawać się nieco kontrowersyjne, to wydaje się, że jednak konkretniejsza przez całą walkę była Hinduska.

Choć lepiej zaczęła Polka. Dobrze kontrowała rywalkę, nieźle wchodziła pod jej rękę i trafiała ciosami. Pierwszą rundę w efekcie wygrała 3:2. W drugiej było sporo czarowania się, trzymania dystansu, wyczekiwania na swoje okazje. I w tym lepiej – zdaniem sędziów, bo komentatorzy mieli inne – wygrała Lamboria. I to 5:0. To oznaczało, że Szeremeta musi zaryzykować i momentami próbowała, ale tu właśnie wyszła różnica zasięgu. Hinduska była w stanie kontrolować przebieg ostatniego pojedynku dzięki temu atutowi.

W efekcie wygrała całą walkę, 4:1. Werdykt wygwizdali licznie zgromadzeni w hali polscy kibice, ale to niczego zmienić nie mogło. Szeremeta znów była srebrna – tak jak w debiucie na igrzyskach, tak i w debiucie na mistrzostwach świata. Co jednak ważne – jak poinformował Piotr Jagiełło, Polka od ćwierćfinału walczyła z poważną kontuzją ręki. Rozważana była ponoć nawet możliwość poddania półfinału, ale Szeremeta wyszła do ringu i awansowała do walki o złoto.

Szacuneczek, pani Julio. Szacuneczek.

Pół godziny po Szeremecie – ta zdążyła zresztą w międzyczasie odebrać medal – do ringu wyszła Agata Kaczmarska, żeby powalczyć o złoto w kategorii +80 kilogramów. Polka przez cały turniej wyglądała zresztą w ringu znakomicie, na jego otwarcie wygrała z mistrzynią świata, Yilian Zhan, potem fenomenalnie pobiła Jeldanę Talipową. Dziś nie było inaczej, też była wielka. Choć też miała przeciwko sobie wyższą rywalkę i, jako się rzekło, też z Indii – zwała się Nupur Sheoran – to wygrała, po części wbrew sędziom.

Bo w tym pojedynku punktowanie nie tyle było kontrowersyjne, co takie, że gdyby Polka nie wygrała, moglibyśmy mówić o kradzieży. Rywalka momentami niemal nie wyprowadzała ciosów, głównie się cofała i unikała tych ze strony Polki. Z rzadka decydowała się na kontrę. Kaczmarska tymczasem często ją trafiała i parła do przodu. W pierwszej rundzie dało jej to wygraną 3:2 na kartach sędziowskich. W drugiej było identycznie, ale że zmienili się sędziowie, którzy wskazywali na Polkę, to na czterech kartach był remis, a na jednej 20:18 dla Kaczmarskiej.

To oznaczało, że nasza reprezentantka w finałowym pojedynku musiała przekonać do siebie dwóch sędziów.

I zrobiła to. To ona częściej zaczynała akcje, całą rundę zakończyła świetną kombinacją. Trzech sędziów ponownie wskazało, że ta runda należała się jej. W efekcie, gdy spiker wyczytał, że wygrała zawodniczka w niebieskim, Kaczmarska mogła zacząć festiwal wielkiej radości. Wyskoczyła w górę, uściskała swój narożnik. Świętowała. A wraz z nią polscy kibice, którzy tym razem nie musieli uciekać się do gwizdów. Zamiast tego głośno krzyczeli: „Polska! Polska”.

I to było dokładnie to, co chcieliśmy usłyszeć.

Fot. Newspix

Czytaj również na Weszło:

10 komentarzy

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Boks

Boks

Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski – poznaliśmy nominowanych!

Szymon Janczyk
28
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski – poznaliśmy nominowanych!
Boks

Polski bokser powalczy o mistrzostwo świata. „Przeskok o trzy ligi”

Sebastian Warzecha
3
Polski bokser powalczy o mistrzostwo świata. „Przeskok o trzy ligi”
Reklama
Reklama