Motor Lublin był jednym z klubów, który nie do końca dał się porwać letniemu szaleństwu transferowemu. Łukasz Jabłoński, prezes ekstraklasowego zespołu, skomentował przebieg okienka i wygląda na zadowolonego z tego, co udało się Motorowi osiągnąć.

— Zrealizowaliśmy ustalony wewnętrznie plan — zakomunikował na starcie Łukasz Jabłoński, precyzując, że wspomniane wewnętrzne ustalenia to efekt rozmów zarządu, dyrektora sportowego oraz sztabu szkoleniowego Motoru Lublin.
Prezes klubu wymienił też, które transfery były ruchami gotówkowymi. Kwotę odstępnego trzeba było zapłacić za Karola Czubaka, Fabio Ronaldo, Kacpra Plichtę oraz Paskala Meyera. Łukasz Jabłoński zdradził, że cztery wspomniane ruchy kosztowały Motor równowartość dziesięciu procent rocznego budżetu.
— Jedyne co nas zweryfikuje to boisko, wierzę i mam nadzieję, że tylko pozytywnie i zrealizujemy nasz cel, czyli ustabilizowanie pozycji w ESA. Osobiście nie brakuje mi marzeń i ambicji, ale nie zapominam o czymś w mojej ocenie kluczowym: pokorze — stwierdził prezes Motoru Lublin.
Jabłoński odpowiedział też na wpis jednego z kibiców, którzy zapytał, dlaczego po kiepskim półroczu pod względem gry w obronie klub nie zdecydował się na wzmocnienie tej formacji.
— Mylimy często w piłce „Plan” z osiągnięciem wzorowego stanu. Dyskutowaliśmy nad każdą pozycją i wybraliśmy w naszej ocenie optymalne rozwiązanie. Finalnie zweryfikuje to boisko — odpisał.
Prezes Motoru Lublin odniósł się też do potencjalnego transferu Brighta Ede. Zdaniem Tomasza Włodarczyka z Meczyków obrońca miał zostać sprzedany do Chelsea FC za rekordowe pieniądze w skali Ekstraklasy, jednak do tego ruchu ostatecznie nie doszło.
— Nie chcę się zbytnio wypowiadać, bo musiałbym „wyjaśniać” negatywnie dziennikarzy, a to byłoby wbrew mojej filozofii komunikacji — odparł Łukasz Jabłoński.
WIĘCEJ O TRANSFERACH NA WESZŁO:
- Transfery zagraniczne. Przybyło nam obcokrajowców, ale czy to źle?
- Wygrał Ligę Mistrzów, zagra w Ekstraklasie. Polski klub finalizuje duży transfer [NEWS]
fot. Newspix