Reklama

Ta sama Finlandia, ale inne okoliczności. „Nie sądzę, żebyśmy postawili się Polsce”

Jakub Radomski

07 września 2025, 16:24 • 7 min czytania 6 komentarzy

U siebie Finowie sensacyjnie wygrali z nami 2:1. Ich trener przekonuje, że na Stadionie Śląskim nie będą się tylko bronić, ale czy nie są to słowa na pokaz? Czy Finlandia rzeczywiście ma argumenty, by postawić się Polsce, w której atmosfera w drużynie narodowej znacząco się oczyściła? – Marzę o szczęśliwym remisie, ale uważam, że Polska wygra 2:0. Nasi obrońcy będą mieć problem z zatrzymaniem Roberta Lewandowskiego – mówi nam fiński dziennikarz, od lat zajmujący się kadrą. Zdradza też, na których trzech piłkarzy Polacy muszą mimo wszystko bardzo uważać.

Ta sama Finlandia, ale inne okoliczności. „Nie sądzę, żebyśmy postawili się Polsce”

Przystąpimy do tego meczu pewni siebie. Wierzymy w swoje umiejętności, widzimy, że sytuacja w grupie jest równa. Nie zamierzamy się tylko bronić – przekonuje przed meczem z Polską trener Finów Jacob Friis. Szczerość? Pewnie tak. Realna ocena? Cóż, sytuacja w grupie rzeczywiście jest wyrównana, jednak okoliczności spotkania są zupełnie inne niż 10 czerwca, kiedy w Helsinkach Biało-Czerwoni sensacyjnie przegrali 1:2.

Reklama

„Finlandia skorzystała na zamieszaniu z Robertem Lewandowskim”

To była dla nas duża niespodzianka, bo Friis objął zespół w styczniu tego roku. Kadra pod jego wodzą pokonała 1:0 Maltę, ale w ogóle nie przekonywała w tym meczu. Później prowadziliśmy 2:0 na Litwie, z bardzo przeciętnym rywalem i skończyło się remisem. Nie potrafiliśmy utrzymać korzystnego wyniku. A tu, jeszcze po porażce z Holandią, nagle zwycięstwo z Polską. Ale każdy, kto zna się na piłce, zdawał sobie sprawę, że Finlandia skorzystała wtedy bardzo na problemach wewnętrznych Polaków i wielkim zamieszaniu z byłym trenerem i Robertem Lewandowskim – mówi w rozmowie z Weszło Mikko Knuuttila, ceniony dziennikarz „Ilta-Sanomat”, który od lat pisze o reprezentacji Finlandii.

Finowie po pokonaniu Polaków w Helsinkach

Finowie po pokonaniu Polaków w Helsinkach

Weźmy 2024 rok. Reprezentacja Finlandii rozegrała w nim 10 spotkań i wygrała… jedno. Towarzyskie, przeciwko Estonii, którą pokonała 2:1. Do tego jeden remis, również w meczu towarzyskim, ze Szkocją (2:2). Wszystkie spotkania o stawkę przegrała. Była w dywizji B Ligi Narodów, gdzie mierzyła się z Anglią, Irlandią i Grecją. Nie dość, że poniosła sześć porażek, to jeszcze strzeliła w tych spotkaniach tylko dwa gole , tracąc aż 13. Wydaje się, że to jest prawdziwy obraz naszego dzisiejszego przeciwnika, a nie spotkanie w Helsinkach, które – patrząc szerzej na fińską piłkę – wydaje się pewną anomalią. Zresztą Polska, choć przystępowała do tamtego meczu rozbita wewnętrznie, na początku potrafiła zdominować Finów, a wszystko zaczęło się sypać po fatalnym błędzie Łukasza Skorupskiego, skutkującym rzutem karnym dla przeciwników.

Fiński dziennikarz: „Uważam, że Polska wygra 2:0”

Jeżeli mam być szczery, uważam, że Finlandia przegra z Polską 0:2, choć oczywiście marzę o jakiś szczęśliwym remisie – ocenia Knuuttila. Finowie kilka dni temu zmierzyli się towarzysko z Norwegią. Przegrali 0:1, po bramce Erlinga Haalanda, ale z tego spotkania nie można wyciągać zbyt wielu wniosków, bo Friis dał odpocząć kilku kluczowym zawodnikom, którzy na pewno rozpoczną mecz z Polakami. – Friis zapowiada, że zagramy odważnie, ale to raczej defensywny trener. W meczu z Norwegią graliśmy pięcioma obrońcami, dwójką środkowych pomocników i trzema zawodnikami z przodu. Myślę, że przeciwko Polsce formacja będzie taka sama. Friis powie piłkarzom, żeby się bronili i szukali okazji w kontratakach. On ma świadomość różnicy jakości i nie będzie chciał wysoko przegrać. Myślę, że Polska ma na tyle dobrych piłkarzy, że uda jej się przełamać naszą obronę – dodaje fiński dziennikarz.

Przed meczem z Holandią wiadomo było, że zagrożeń po stronie przeciwnika jest wiele. To paradoks – choć Holendrzy są czołową ekipą świata, są jednocześnie zespołem nieco przewidywalnym. Było wiadomo, że Memphis Depay to nie jest już ta półka, co jakiś czas temu, oraz że Holandia ma pewien problem na pozycji prawoskrzydłowego. Dlatego wiele piłek kierowali na lewo, do Cody’ego Gakpo, a po prawej stronie największe zagrożenie tworzył nominalny prawy obrońca, Denzel Dumfries.

Trzeba uważać na Olivera Antmana

Finlandia ma dużo mniej armat, ale na jedno nazwisko warto zwrócić uwagę – na Olivera Antmana. 24-latek jest najwyżej wycenianym z naszych rywali (6 milionów euro według Transfermarkt). Po świetnym ubiegłym sezonie w barwach holenderskiego Go Ahead Eagles (sześć goli i 15 asyst w Eredivisie) przeniósł się latem do Glasgow Rangers. Pewnie pamiętacie bramkę na 2:0 w Helsinkach. To on otrzymał podanie ze środka pola i pomknął lewą stroną. Nie potrafił dogonić go źle ustawiony Mateusz Skrzypczak. Antman spojrzał w pole karne, podał do Benjamina Kallmana i padła bramka.

To nasz najlepszy zawodnik. Jest bardzo szybki, idealny do gry z kontrataku. Potrafi tworzyć sytuacje kolegom, ale i wykańczać akcje. Dodałbym jeszcze dwóch graczy, na których dzisiaj muszą uważać Polacy. Pierwszy to napastnik Palermo, Joel Pohjanpalo. Kiedy dobrze zagrasz mu piłkę w polu karnym, on świetnie wie, co z nią zrobić. A trzeci piłkarz jest nieoczywisty. W meczu z Norwegią bardzo podobał mi się Adam Markhiev, który pojawił się na boisku. To środkowy pomocnik, który na początku tego roku przeniósł się z ligi cypryjskiej do Norymbergii. On naprawdę sporo potrafi. Jeżeli Friis odważy się wystawić go w pierwszym składzie, może sporo pokazać – analizuje Knuuttila.

Oliver Antman w barwach Glasgow Rangers

Oliver Antman w barwach Glasgow Rangers

„Obrońcy będą mieć problem z zatrzymaniem Roberta Lewandowskiego”

Według naszego rozmówcy skład Finlandii na Stadionie Śląskim może wyglądać tak:

Jesse Joronen – Nikolai Alho, Robert Ivanov, Matti Peltola, Miro Tenho, Jere Uronen – Kaan Kairinen, Glen Camara – Robin Lod, Joel Pohjanpalo, Oliver Antman.

Knuuttila: – Mamy trochę argumentów z przodu, ale nasza linia obrony nie wygląda najlepiej. Tęsknimy w Finlandii za czasami, kiedy mieliśmy Samiego Hyypię w Liverpoolu, który swoje doświadczenie przekładał na reprezentację. Teraz nasi obrońcy występują w dużo słabszych klubach i to przenosi się na poziom kadry. Ciężko będzie im zatrzymać Lewandowskiego i innych polskich ofensywnych piłkarzy. W fińskich mediach największe skupienie jest właśnie na napastniku Barcelony, a drugim piłkarzem, na którego zwraca się uwagę, jest Matty Cash. Z dwóch powodów – strzelił pięknego gola Holendrom, a w meczu w Helsinkach też był aktywny i miał dwie dobre okazje na zdobycie bramki.

Rzeczywiście, fińscy obrońcy nie grają w specjalnie silnych klubach: Alho i znany z Warty Poznań Robert Ivanov to gracze greckiego Asterasu Trypolis, Peltola występuje w MLS (D.C. United), Tenho w szwedzkim Djurgarden, a Uronen w greckim Atromitosie.

Piłka nożna to raz sport numer dwa, a raz numer siedem

Reprezentacji Finlandii udało się awansować na EURO 2020. To jedyny wielki turniej, w którym do tej pory wystąpiła. W pierwszym grupowym spotkaniu sensacyjnie pokonała 1:0 Danię na Parken w Kopenhadze, ale futbol był wtedy w cieniu wielkiego dramatu Christiana Eriksena. W kolejnych meczach Finlandia przegrywała z Rosją (0:1) i Belgią (0:2). Zajęła trzecie miejsce w grupie i nie awansowała (choć zabrakło bardzo niewiele) do 1/8 finału.

Knuuttila przekonuje, że zespół narodowy jest obecnie w trakcie przemiany pokoleniowej. – Niektórzy zawodnicy powoli będą żegnać się z kadrą, ale ich miejsce zajmą inni. Nasza kadra do lat 21 notuje widoczny postęp. Zakwalifikowała się na tegoroczne mistrzostwa Europy. Co prawda na Słowacji odpadła w grupie, ale potrafiła zremisować z Holandią i Danią, które awansowały do ćwierćfinału. Adam Markhiev, o którym już tutaj wspominałem, był ważnym punktem tamtej ekipy. W Finlandii przed meczem z Polską próbujemy szukać pozytywów. Mówi się, że wasz zespół może być zmęczony po intensywnym spotkaniu w Rotterdamie, a nasi najlepsi gracze odpoczywali. Ale nie sądzę, że mocno postawimy się Polsce i nie za bardzo wierzę w awans na przyszłoroczny mundial. Jednak przed kolejnymi mistrzostwami Europy i mistrzostwami świata będziemy mieć większe szanse, właśnie ze względu na potencjał młodych graczy – ocenia dziennikarz „Ilta-Sanomat”.

W wielu krajach futbol jest najważniejszą i najbardziej popularną dyscypliną sportu, ale Finlandia akurat nie należy do tej grupy.
U nas najważniejszy jest hokej na lodzie. A dalej? To zależy. Wczoraj nasi koszykarze wygrali z Serbią w 1/8 finału Eurobasketu i wiele się o tym mówi w mediach. Są rajdy samochodowe, lekkoatletyka, w której czasami mamy sukcesy, mamy też biegi narciarskie, które ciągle interesują ludzi. Piłka nożna raz jest sportem numer dwa, a raz nawet numer siedem. Wszystko zależy od czasu i okoliczności – kończy Knuuttila.

JAKUB RADOMSKI

Fot. Newspix.pl

WIĘCEJ O MECZU POLSKA – FINLANDIA NA WESZŁO:

 

6 komentarzy

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama