Nazwijcie mnie marudą, proszę bardzo, ale ja nie traktuję czterech drużyn w Lidze Konferencji w kategoriach sukcesu. Uważam, że chociaż jeden polski zespół musi grać na poziomie Ligi Europy – wtedy będzie można mówić o sukcesie.

Trudno nie dostrzegać, że choć nauczyliśmy się grać z ogórkami, to jednak te poważniejsze zespoły obijają nas bez większego problemu. Rok temu Wisła Kraków nie miała prawa awansować do Ligi Europy, tak wszyscy uznali, skoro była pierwszoligowcem, ale to Legia też nie mogła? No chyba mogła, wręcz powinna, tak wszyscy pewni byli przed AEK-iem, że co tam Cypryjczycy, damy radę na luzie. Legia odpadła, a Cypryjczyków zlało Brann.
4:0 na wyjeździe. Chyba nikt im nie powiedział, że tam ciepło.
Tak więc Brann jest w Lidze Europy, a polskiej drużyny nie ma. Dziwne, że nie chce się tego dostrzegać, że patrzy się tylko i wyłącznie na ranking, a obecność tych krajów zza naszych pleców, ale grających w lepszych rozgrywkach, jest ignorowana.
A my się przecież regularnie odbijamy od poziomu Ligi Europy czy Ligi Mistrzów. Kampanie Lecha w tym roku czy Jagiellonii w zeszłym są przecież ABSOLUTNIE bez historii. Nie było blisko właściwie w żadnym momencie, żeby myśleć – to są drużyny na LM czy LE. Nie, to są drużyny na Ligę Konferencji.
W sumie śmieszne, że najbliżej poziomu, o który mi chodzi, był nudny Raków z krytykowanym Szwargą. Tamte starcia z Kopenhagą były jednak na styk. A tutaj? Przepaść. I tak, Kopenhagę ograła Jagiellonia, natomiast jeśli tylko zmieniają się barwy rozgrywek, nie jest już zielono, a pomarańczowo lub niebiesko – nie potrafimy grać.
Dlatego jeśli chcecie się wiecznie cieszyć z tej Ligi Konferencji – w porządku. Wiadomo, że fajniej wygrywać, ale ja się w pełni ucieszę, gdy będziemy rywalizować w Lidze Europy. Ktoś powie, że zaraz to się stanie przez ranking, ale nie chciałbym potem słuchać żali, że jednak odstajemy i kuchenne drzwi nam pomogły (bo znaleźliśmy pewną nielogiczność w dodawaniu rankingowych punktów).
To znaczy – nie chcę, żebyśmy wyglądali w LE czy LM jak Katar na mistrzostwach świata. Na razie – po ostatnich wynikach – nie jestem przekonany, że moglibyśmy rywalizować piętro wyżej. Ćwierćfinały LK są fajne, ładnie to wygląda w papierach, ale póki co mocnych drużyn nam to nie zbudowało.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Szalony mecz Legii – mamy kwartet w Lidze Konferencji!
- Lech ma punkty, Genk awans – nastroje w Poznaniu przypudrowane
- Rewanż odbębniony na pół gwizdka. Jagiellonia Białystok nie popisała się w Albanii
- Jeśli Raków ma być nudny, ale skuteczny w Europie – okej!
- Edward Iordanescu po awansie: „Są rzeczy, z których nie jestem zadowolony”
- Marek Papszun o trudach wyjazdu do Bułgarii: „Obok była dyskoteka”
- „To takie małe marzenie”. Z tym zespołem Siemieniec chciałby zagrać w Lidze Konferencji