Reklama

Grupa śmierci i marzeń. Kogo obawiamy się najbardziej, a kogo najmniej?

redakcja

Autor:redakcja

18 listopada 2015, 17:53 • 3 min czytania 0 komentarzy

Jakiś miesiąc temu, po zakończeniu rywalizacji w grupach eliminacyjnych, zrobiliśmy niewinną sondę wśród czytelników: jakie zespoły miałyby sprawdzić formę reprezentacji Polski na Euro? Mieliście dowolny wybór: mogliście stworzyć grupę śmierci, grupę marzeń, albo po prostu tzw. grupę z dupy. Absolutna swoboda. Wtedy nie znaliśmy jeszcze jednak całego zestawienia ekip, które na mistrzostwach zagrają. Teraz, po meczach barażowych, już wszystko jest jasne. Znamy pełną listę 24 zespołów, znamy też podział na koszyki. Postanowiliśmy więc zabawiać się w małą symulację i ułożyć najtrudniejszą i najłatwiejszą grupę dla naszej kadry.

Grupa śmierci i marzeń. Kogo obawiamy się najbardziej, a kogo najmniej?

Najpierw rzut oka na podział na koszyki. Wygląda to tak:

 11

I zaczynamy. Na pierwszy ogień – grupa śmierci:

Hiszpania, Włochy, POLSKA, Turcja.

Reklama

Hiszpania. Mistrz Europy, obrońca tytułu. Czy potrzeba jeszcze innej argumentacji? Myśleliśmy jeszcze nad Niemcami – w końcu mistrzowie świata – ale w obecnej formie bardziej przekonują nas Hiszpanie. Tak naprawdę właściwie każdy zespół z pierwszego koszyka to najwyższy poziom. Na kogokolwiek byśmy nie trafili, na pewno w rywalizacji z tym przeciwnikiem nie będziemy faworytami.

Włochy. Absolutnie najbardziej renomowana i utytułowana kadra spośród tych, które znajdują się w drugim koszyku. Wygrać z taką reprezentacją jak Włochy to – niezależnie od dyspozycji rywali – wielki prestiż.

Turcja. Na EURO ekipa znad Bosforu dostała się jako ostatnia drużyna z fazy grupowej. Bilety do Francji wywalczyła sobie rzutem na taśmę, pod koniec ostatniego meczu z  Islandią. Podopieczni Larsa Lagerbacka eliminacje skończyli o jedną pozycję wyżej, ale mimo wszystko bardziej obawialibyśmy się Turków. Całkiem niedawno, bo jeszcze w 2008 roku, reprezentacja ta sięgnęła po brązowe medale. Może zagłębiamy się zbyt daleko w przeszłość, ale w 2002 roku stanęła również na najniższym stopniu podium mistrzostw świata. Wiadomo, że nikt z ówczesnej kadry już nie gra, ale fakt ten pokazuje jedno: oni potrafią grać na wielkich turniejach. W porównaniu do pozostałych drużyn z czwartego koszyka – rywal naprawdę wymagający.

A teraz grupa marzeń (co – podkreślamy – nie oznacza, że znajdują się w niej jacyś leszcze):

Portugalia, Ukraina, POLSKA, Albania.

Portugalia. Niby z awansem na turniej nie miała problemu, ale wciąż nas nie przekonuje. Naburmuszony, obrażony na cały świat i zakochany w sobie Cristiano Ronaldo to może być za mało, by osiągnąć coś we Francji. Portugalczycy nie mają chociażby pół klasowego napastnika. Niewykluczone, że Fernando Santos dałby się brutalnie okaleczyć, gdyby w zamian otrzymał kogoś pokroju Roberta Lewandowskiego.

Reklama

Ukraina. Nasi wschodni sąsiedzi mieli ogromne problemy z awansem. W grupie okazali się gorsi od Słowacji, a w barażach, w których zagrali mocno przeciętnie, męczyli się ze Słowenią. Jeśli chodzi o drugi koszyk – trudniej o łatwiejszego rywala.

Albania. Absolutny debiutant w turnieju tej rangi. W podobnej sytuacji jest Islandia, ale ekipa Lagerbacka wydaje nam się bardziej poukładanym zespołem. W swojej grupie eliminacyjnej Albańczycy wyprzedzili Danię i Serbię, ale i tak nie wróżymy im wielkiej kariery na EURO. Raczej będą płacić frycowe.

Na kogo trafimy w rzeczywistości? Odpowiedź poznamy 12 grudnia, gdy swoim kulkami podczas oficjalnego losowania zamiesza Gianni Infantino.

***

A według was – jak wyglądałaby grupa śmierci, a jak grupa marzeń? Czekamy na wasze opinie. Nie żałujcie sobie komentarzy.

 Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...