Aziel Jackson znany także jako AZ zaliczył interesujące wejście do Ekstraklasy, przyczyniając się do wielkiego powrotu Jagiellonii Białystok i jej zwycięstwa z Widzewem Łódź. Amerykanin szybko przedstawił się społeczności na Podlasiu jako piłkarz nieszablonowy, dobry technicznie. Ciekawe, że on sam mocno naciskał na to, żeby latem trafić do Jagi.
![Nowy ofensywny magik w Jagiellonii. AZ marzył o grze w Białymstoku [KULISY]](https://static.weszlo.com/cdn-cgi/image/width=1920,quality=85,format=avif/2025/07/az-aziel-jackson.jpg)
AZ to 23-letni jednokrotny reprezentant USA, który trochę w życiu widział. Urodził się w Nowym Jorku, przeszedł przez system szkolenia Red Bulla, stamtąd wyjechał do Francji, gdzie pokazał się na trzecioligowych boiskach. W odłamie MLS przeznaczonym dla aspirujących talentów — Next Pro — zaliczył ciut mniej asyst niż Romeo Beckham, lecz w klasyfikacji kanadyjskiej zdystansował syna słynnego angielskiego pomocnika i uplasował się za czołową piątką klasyfikacji.
W Major League Soccer odhaczył trzy kluby, Columbus Crew kupiło go za ponad sześćset tysięcy euro. Amerykanom wcale nie zależało na tym, żeby pozbyć się Aziela tego lata. Dokładnie odwrotnie do sprawy podszedł sam AZ, który chciał spełnić european dream. Na przeprowadzkę do Białegostoku naciskał tak, że jego klub machnął ręką i pozwolił mu odejść.
Transfery. AZ Jackson marzył o Jagiellonii Białystok
Najważniejszym momentem debiutu Aziela Jacksona w Jagiellonii było podanie adresowane na piąty metr, na głowę wbiegającego w to miejsce Bernardo Vitala, który zgrał futbolówkę do Jesusa Imaza. W ten sposób Jaga doprowadziła do wyrównania. Krótki występ AZ był interesujący nie tylko dlatego. Po wejściu na boisko Amerykanin nie zanotował ani jednego niecelnego podania (na osiem prób), z czego pięciokrotnie dogrywał piłkę w ostatnią tercję boiska, okolice pola karnego i dwukrotnie w samą szesnastkę.
Więcej — cztery udane dryblingi na cztery próby to najlepszy wynik w drugiej serii gier Ekstraklasy według danych Hudl StatsBomb. Równie skuteczny byli Taofeek Ismaheel, Martin Remacle oraz Krzysztof Kubica, jednak każdy z nich miał na to znacznie więcej czasu. W niespełna trzydzieści minut AZ udało się nie tylko kiwnąć kilku gości, ale i trzy razy wywalczył rzut wolny. Tyle plusów, niekoniecznie zachwytów i na pewno nie popularnej pompki, bo to tylko krótki fragment, migawka, na podstawie której nikomu nie wręczymy ani Złotej Piłki, ani nawet nagrody dla najlepszego ligowca.
Niemniej potencjał w Jacksonie drzemie, bez dwóch zdań. W MLS Next Pro był czołowym rozgrywającym, co zmierzono w rubrykach przewidywanych asyst, progresywnych podań czy kluczowych podań. Następny rok, już spędzony we właściwej MLS, znów przyniósł topowe statystyki ostatnich podań, kontaktów z piłką w polu karnym czy strzałów. Kolejny sezon to wysoka skuteczność podań, wiele asyst drugiego stopnia i smart passes, czyli, wedle definicji Hudl WyScout:
„Kreatywnych, penetrujących podań, które łamią linię obrony rywala i dają wydatną korzyść w ataku”.
Wreszcie sezon obecny, w którym AZ Jackson wyróżniał się przyśpieszeniem z piłką, wysoką skutecznością długich podań, liczbą strzałów oraz wysokim współczynnikiem przewidywanych bramek. Na poniższym wykresie od Hudl StatsBomb widzimy coś jeszcze — wybitną aktywność w pressingu, znacznie wyższą niż ligowa średnia dla jego pozycji liczbę wywalczonych rzutów wolnych.

W całej amerykańskiej przygodzie Aziela brakowało tylko jednego — minut. W żadnym sezonie nie mógł bowiem ustabilizować swojej pozycji, dlatego wciąż jest tylko obietnicą. Obietnicą, w którą uwierzyła Jagiellonia, która przekonała zawodnika do swojego projektu.
Aziel Jackson urządzał sobie wirtualne spacery po Białymstoku. Chciał tylko Jagiellonii
Na Podlasiu chyba sami byli zaskoczeni entuzjazmem, jaki Aziel Jackson przejawiał, gdy usłyszał o tym, co czeka — czy raczej może go czekać — w Polsce. Jego kontrakt z Columbus Crew wygasał wraz z końcem sezonu, czyli równo z końcem obecnego roku, bo w USA rozgrywki trwają od wiosny do jesieni, nie odwrotnie. Właśnie dlatego Jaga mogła swobodnie rozmawiać z AZ i namawiać go na transfer do Ekstraklasy.
On sam bardzo pozytywnie zareagował na pomysł na grę Adriana Siemieńca. Do tego stopnia, że gdy Columbus Crew kręcił nosem, że zatrzyma Jacksona na drugą część sezonu i nie puści go do Europy latem, sam zainteresowany wziął sprawy w swoje ręce, nakręcał obydwie strony do tego, żeby dogadać deal już teraz, nie czekając do zimy. Jego klub początkowo stawiał opory, dyktował zaporową cenę, jednak w końcu Amerykanie zrozumieli, że nie ma to większego sensu — z niewolnika nie ma pracownika, przynajmniej można było trochę na tym piłkarzu zarobić.
Ostatecznie amerykański klub zszedł z oczekiwań, otwierając drogę do transferu. Po długiej podróży Jackson zameldował się w Polsce, którą wcześniej oglądał na… Google Maps. AZ do tego stopnia wkręcił się w Jagiellonię, że robił wirtualne spacery po mieście.
— Jego zmiana była szalona, nieokrzesana, trudna do zdiagnozowania. Nie ma co oczekiwać, że zawodnik, który spędził z nami więcej czasu w podróży niż na boisku, będzie wyglądał inaczej. Niemniej miał udział przy golu i, gdyby nie spalony, w akcji zakończonej rzutem karnym. Widać, że ma jakość z piłką przy nodze. Naszą rolą będzie teraz znaleźć dla niego miejsce, będziemy się poznawać — powiedział po meczu trener Adrian Siemieniec.
Entuzjazm towarzyszący temu ruchowi jest spory, po udanym debiucie będzie tylko większy. Ciekawe, czy AZ Jackson odnajdzie w Polsce stabilizację, która popchnie jego karierę do przodu.
WIĘCEJ O TRANSFERACH NA WESZŁO:
- Konflikt w Jagiellonii? Niedawny lider może odejść z klubu [NEWS]
- Egzotyczny zespół chce napastnika Rakowa. Co na to polski klub? [NEWS]
- Portugalski gigant chce piłkarza Motoru. Padnie rekord Ekstraklasy? [NEWS]
- Młody Polak powalczy o awans do LaLiga. Jak trafić do Hiszpanii z 2. ligi? [KULISY]
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix