Reklama

Legia zdobyła Poznań! Mistrzowski Lech w kiepskiej formie na starcie sezonu

Szymon Janczyk

13 lipca 2025, 20:28 • 3 min czytania 75 komentarzy

Czterdzieści tysięcy osób na stadionie w Poznaniu zobaczyło bezradność mistrza Polski. Lech grał nieporadnie, niedokładnie i nieskutecznie. To musiało skończyć się pierwszym trofeum Legii Warszawa — i w sezonie, i w ogóle, jeśli liczymy kadencję Edwarda Iordanescu.

Legia zdobyła Poznań! Mistrzowski Lech w kiepskiej formie na starcie sezonu

Nowy polski klasyk w Poznaniu zapowiadał się na sparing klasy premium. Przetrzebiony urazami skład Lecha zmierzył się z przetrzebionym urazami składem Legii, która w dodatku była mniej aktywna od rywala na rynku transferowym. Skoro straty i problemy były widoczne po obydwu stronach, nikt nie mógł mieć wymówek, wykpić się sytuacją kadrową czy nawet etapem przygotowań.

Reklama

Okazało się jednak, że „ranni” goście mają wystarczająco dużo krzepy, żeby kilkukrotnie szturchnąć mistrzów Polski.

Legia Warszawa z Superpucharem Polski! Lech pokonany w Poznaniu

Falstartem drużyny Nielsa Frederiksena nie nazwiemy wyniku tego spotkania, lecz sposób, w jaki Lech Superpuchar Polski przegrał. Gospodarze byli rażąco niedokładni w ataku pozycyjnym, gubili wiele, zbyt wiele piłek. Brakowało im przyśpieszenia, złamania linii rywala. W dodatku równie przeciętnie radzili sobie, gdy futbolówkę mieli przy nodze goście. Doskok, intensywność, pressing, czyli rzeczy, z których Lech słynął, stanowiły największe braki zespołu w meczu z Legią. Wystarczy przeanalizować stracone bramki:

  • nikt nie doskoczył do Patryka Kuna, który długo składał się do głębokiego dośrodkowania w pole karne (tu najbardziej trzeba chyba winić Joela Pereirę),
  • nikt nie doskoczył do Juergena Elitima, który na trzydziestym czy czterdziestym metrze sposobił się do posłania piłki za linię obrony rywala.

Obydwa zagrania okazały się zabójczo skuteczne. Kun puścił balonika, piłka długo wisiała w powietrzu, lecz równie długo wisiał w nim Paweł Wszołek, który na dalszym słupku przeskoczył Mikaela Ishaka i świetnym strzałem głową umieścił piłkę w siatce. Ilja Szkurin zrobił co innego, po prostu zgubił stopera, uciekł też Robertowi Gumnemu i pokonał Bartosza Mrozka.

Szwankowały stałe fragmenty gry, nad którymi Lech miał mocno pracować przed nowym sezonem ligowym. Zanim Wszołek zdobył bramkę po strzale głową, w podobnej sytuacji lepszy okazał się bramkarz Kolejorza. Elitim dograł piłkę na jedenasty metr, boczny obrońca Legii zniknął z radaru Ishaka i skierował piłkę w dolny róg bramki. Mrozek z najwyższym trudem wyciągnął się i odbił ten strzał.

Gubione piłki też przerodziły się w mniejsze lub większe okazje gości, z których nie skorzystali Migouel Alfarela oraz Ilja Szkurin. Fakt, że Lech raz założył pressing na tyle skutecznie, że Ishak z Gumnym zabrali piłkę w polu karnym rywala, lecz kapitan mistrzów Polski ustrzelił poprzeczkę. Bramkę przyniosło dopiero precyzyjne dośrodkowanie Afonso Sousy, który dostrzegł w szesnastce Filipa Szymczaka. Wtedy jednak zegar wskazywał 81.minutę, więc nie było wiele czasu na to, żeby powalczyć o gola numer dwa.

Można było zdobyć go wcześniej, bo poza wspomnianym strzałem w obramowanie Ishaka niezłą szansę w swoim stylu wykreował Pereira, który dograł piłkę z półprzestrzeni na nos kolegi z zespołu, ale czujność zachował Kacper Tobiasz. Bramkarz warszawskiej drużyny pomógł też kolegom, gdy Antonio Milić doszedł do strzału głową po stałym fragmencie gry. I tyle, bo Lecha nie stać było na dorównanie Legii pod względem wykreowanych sytuacji.

Nawet gdy gospodarze zbliżyli się do rywala na dystans jednego trafienia, to Legia potrafiła przeprowadzić groźniejszy atak, doprowadzając do uderzenia Wahana Biczachczjana z ostrego kąta, lecz też z bliskiej odległości. Sporo pracy czeka Nielsa Frederiksena, jeśli chce uporać się z problemami, które uwypuklił Superpuchar Polski. Niedobrze, bo za moment trzeba będzie walczyć o fazę ligową w Europie.

Legia do Kazachstanu ruszy natomiast nieco spokojniejsza. To wciąż jest konkurencyjny zespół, który może i nie ma głębi składu, lecz ma wyjściową jedenastkę na dobrym poziomie oraz trenera, który potrafi wycisnąć z niej wiele. Już udowodnił, że fazy przejściowe nie muszą być jedynym pomysłem, jaki ma do zaoferowania sztab szkoleniowy zespołu aspirującego do walki o czołowe miejsca w Ekstraklasie.

Lech Poznań — Legia Warszawa 1:2 (0:2)

  • 0:1 – Paweł Wszołek 33′
  • 0:2 – Ilja Szkuryn 44′
  • 1:2 – Filip Szymczak 81′


fot. FotoPyK

75 komentarzy

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama