Reklama

Tymek, kto oczekuje, że zdominujemy Francję? Chętnie go poznamy

Przemysław Michalak

07 czerwca 2025, 16:50 • 4 min czytania 31 komentarzy

Tymoteusz Puchacz mocno „podpalił” swoimi wypowiedziami na kanale Warszawski Koks na YouTube. Nie będę się odnosił do tego, co mówił o Kowalu, sam zainteresowany się tym zajął. Moją uwagę przykuła inna opinia, którą podzielił się z nami reprezentant Polski.

Tymek, kto oczekuje, że zdominujemy Francję? Chętnie go poznamy

Mianowicie, Puchacz w pewnym momencie zaczął narzekać, że piłkę reprezentacyjną często oglądają niedzielni kibice, którzy na co dzień nie zagłębiają się w dyscyplinę, a mają wygórowane oczekiwania, także przez to, co usłyszą w mediach.

Reklama

 – Gdy gramy z najlepszymi reprezentacjami, niektórzy eksperci wymagają od nas, że będziemy dominować w tych meczach. Albo lepiej wyglądać. Nie będziemy. Zobaczcie trzeci czy czwarty garnitur Francuzów. Prawie wszyscy byliby powołani do nas. Mamy kilku czołowych graczy, ale w porównaniu z najlepszymi reprezentacjami to jest przepaść – stwierdził nasz sympatyczny obrońca.

Tymoteusz Puchacz narzeka na oczekiwania względem reprezentacji Polski

Najlepiej byłoby wskazać przynajmniej jednego czy dwóch takich ekspertów, łatwiej byłoby dyskutować. Coś mi się jednak wydaje, że byłby z tym problem, bo nawet najwięksi ekscentrycy w tej branży nie idą tak daleko.

Tymek, nikt nie oczekuje dominacji nad Francją czy Hiszpanią, naprawdę, chyba że jacyś anonimowi szaleńcy, którzy zdarzają się wszędzie. Powiem ci, czego się oczekuje. Tego, że nie będziemy się wtedy rozpaczliwie murować przez 90 minut i nie wyjdziemy na boisko jak skazani na pożarcie, że przeprowadzimy chociaż kilka składnych akcji i stworzymy sobie po nich jakieś sytuacje, które bez naciągania można wrzucić do meczowego skrótu. To jednak zupełnie inna skala niż dominowanie nad najlepszymi drużynami świata, serio.

Wierz mi, że jeśli te podstawowe warunki są spełnione, narracja wokół kadry naprawdę jest inna niż w ostatnich miesiącach. Nie przez przypadek drużyna Adama Nawałki zebrała tyle pochwał po 1:3 z Niemcami, aż się niektórzy dziwili. Nie przez przypadek tak dobrze odebrano postawę Polaków z Holandią na EURO, mimo porażki 1:2. Nawet niedzielny kibic potrafi dostrzec, gdy jesteśmy w stanie pograć w piłkę z najlepszymi i bije za to brawo, choć w wielu przypadkach wynik jest niekorzystny.

Kowal: Puchacz, wpadaj na Bródno. Tylko zostaw głośniczek w domu, bo ci spadnie

Prawdziwym problemem jest to, że w eliminacjach zdobywacie jeden punkt w dwumeczu z Mołdawią i w zasadzie żadnego rywala nie jesteście w stanie kontrolować technicznie i taktycznie. Mołdawianie wczoraj po przerwie dwukrotnie doszli do czystych sytuacji strzeleckich i gdyby wykańczał je ktoś poważniejszy niż Virgiliu Postolachi, prawdopodobnie znów byśmy z nimi nie wygrali. To jest problem i na to narzekają eksperci, dziennikarze i kibice. Tak samo jak na to, że z Michałem Probierzem wciąż stoimy w punkcie wyjścia, a niedługo miną dwa lata od jego selekcjonerskiego debiutu.

I jeszcze jeden fragment. – Oglądałem mecz na trybunach, za mną siedzieli kibice. Słuchałem, jak oni pierd…, jak komentują, co się dzieje. To mnie doprowadziło do wniosku: “Ludzie, nie znacie się na piłce”. Nie oglądacie meczów. Nie graliście w piłkę, nie znacie się na tym. To jest niesamowite. (…) Nadchodzi EURO. Nikt nie ogląda piłki, a ludzie, którzy nie oglądają żadnych lig, siadają i mówią: “Bawcie nas”. 

Ach, nie mogło się obyć bez „nie graliście w piłkę”. Sprawa załatwiona, koniec tematu. Nie jesteś zawodowym kucharzem, nie recenzuj kotleta, przypalona panierka ma głębszy sens, którego nie rozumiesz, prostaku.

Wiadomo, że wielu odbiorców patrzy na futbol dość powierzchownie, ale tak jest z wieloma dziedzinami życia, takie święte prawo odbiorcy. Dana piosenka albo nam się podoba, albo nie. Składa się na nią wiele małych rzeczy, tyle że mało kto dostrzeże wyrafinowane detale techniczne w solówce gitarowej, jeśli nie pasują do całości i nie brzmią przekonująco dla słuchacza. Są wtedy psu na budę i co najwyżej podrasują ego autora. Mało kto zachwyci się szczegółami w grze aktora czy sprawnymi ujęciami operatora kamery, dostrzegalnymi dla kolegów po fachu, gdy fabuła filmu nie potrafi wciągnąć widza, choć scenariusz w założeniu był ambitny, a reżyser miał poczucie, że aktorzy dobrze się spisali. I tak samo kibic ma święte prawo nie wiedzieć, co ma robić ćwierć ósemka i czy padlina, którą ogląda wynika z założeń taktycznych, czy z niemocy, bo przeciwnik nie pozwolił na więcej.

Na końcu zawsze i wszędzie liczy się całościowy efekt, nic więcej. I tak, pracujecie w szeroko pojętej rozrywce i macie ją zapewniać, bawiąc kibiców. Od tego jesteście i cieszcie się, że wciąż znajduje się wielu chętnych, by dać wam w tym aspekcie kolejną szansę. Może gdybyście doświadczyli kompletnego braku zainteresowania, zaczęlibyście doceniać czasy, gdy oglądały was tłumy ignorantów, którzy coś sobie krzykną na trybunach o waszym zaangażowaniu.

PRZEMYSŁAW MICHALAK

Fot. FotoPyK

31 komentarzy

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama