Ach, to ten czas – wraca reprezentacja Polski. Kiedyś były to miłe chwile, ale też kiedy to było… No, dawno temu. Niemniej grać trzeba, budować tę drużynę też (w końcu) trzeba. Na co warto zwrócić uwagę przy okazji tego zgrupowania?

Jak reprezentacja poradzi sobie bez Roberta Lewandowskiego?
Napastnik ogłosił, że jest zmęczony i nie przyjedzie na zgrupowanie. Jakkolwiek oceniać tę decyzję – no bo Lewandowski ma święte prawo być zmęczony, ale jednocześnie przy takim nastawieniu wypadałoby poszukać innego kapitana – niczego tutaj nie zmienimy i po prostu będzie trzeba bez niego zagrać. To nie jest łatwe, skoro dopiero co potrzebowaliśmy współpracy Lewandowskiego i rykoszetu, żeby pokonać Litwę.
Podkreślmy: Litwę.
Chciałoby się, żeby ta kadra potrafiła ograć Litwę nawet krajowym składem, ale niestety męczy się nawet tym teoretycznie najsilniejszym. Teraz zmierzymy się z podobno mocniejszą Finlandią – podobno, bo ona zremisowała z Litwą – i można drżeć, czy bez Lewandowskiego sobie poradzimy.
Niestety – tak wygląda sytuacja polskiej reprezentacji w 2025 roku. Probierz pracuje już dłuższy czas, od dawna wiadomo, że Lewandowski będzie kończył przygodę z drużyną narodową (wystarczy spojrzeć w kalendarz), a nadal nie ma żadnej przynajmniej większej wiary, że ten zespół bez zawodnika Barcelony jest kompetentny.
Buksa strzelił w tym sezonie 15 goli, Piątek aż 31, Świderski jedenaście. Nie są to złe liczby, szczególnie te Piątka robią wrażenia, natomiast trudno mieć przekonanie, że kadra potrafi z tych piłkarzy korzystać.
Czy będzie to zgrupowanie bez gdybania?
W gdybaniu jesteśmy mistrzami świata, naprawdę – gdyby (no właśnie) organizować mundial w tej konkurencji, nie mielibyśmy sobie równych. Gdybać bardzo lubi Michał Probierz, po różnych meczach powtarza, że gdyby to, tamto, siamto się wydarzyło, to spotkanie byłoby odbierane przez kibiców lepiej, a i wynik byłby super. Gdybać lubią też piłkarze, Krzysztof Piątek po meczu z Portugalią osiągnął w tym wręcz maestrię:
– Wydaje mi się, że dobrze uderzyłem, kąśliwie dla bramkarza, zabrakło żeby piłka była w „świetle” bramki, bo jakby była, to na pewno byłaby bramka.
No i fajnie byłoby przez te najbliższe półtora tygodnia obejść się bez tego. To znaczy – nie chcielibyśmy słuchać po Mołdawii i Finlandii, że gdybyśmy szybko strzelili gola, to byśmy wygrali i gdyby sędzia dał karnego, to też byłoby sprawiedliwiej. Najlepiej byłoby po prostu wygrać bez szukania tych cholernych wytłumaczeń.
Bo one są po prostu męczące.
Czy zobaczymy rękę Michała Probierza?
Skoro – jak zostało wspomniane – z Litwą potrzebowaliśmy rykoszetu i Lewandowskiego, żeby wygrać, praca Michała Probierza przez ostatnie półtora roku niespecjalnie się broni. To znaczy: jeśli selekcjonerem byłby na przykład Mariusz Rumak, też mielibyśmy święte prawo wygrać z Litwą po golu Lewandowskiego z udziałem rykoszetu.
Naprawdę nie potrzeba do tego wielkiego pomysłu – masz jednego z najlepszych napastników na świecie, on ma trochę szczęścia, pada gol. I tyle. Żadna filozofia, żadna taktyka, ot, stało się, bo szczęście sprzyja lepszym, w tym przypadku lepszemu.
Zatem: dobrze by było, żeby ta kadra zaczęła nabierać odpowiedniego charakteru, żeby była w niej pozytywna powtarzalność, czyli coś, za co odpowiada selekcjoner. Nie można się wiecznie bronić, że jest mało czasu, każdy selekcjoner na tym świecie ma mało czasu, Adam Nawałka też miał, niemniej gołym okiem było widać, że gra kadry jest efektem planu, a nie efektem przypadku.
Dziś nią rządzi przypadek, dobrze byłoby z tym skończyć, najwyższy czas.
Czy selekcjoner ma pomysł na poszczególnych piłkarzy?
Niejako wiąże się to z poprzednim punktem. Probierz dużo eksperymentuje, powołuje wielu zawodników, natomiast trudno nie odnieść wrażenia, że za dużo jest w tym chaosu, losowania kolejnych nazwisk z czapki, byleby tylko pokazać, że się próbuje. Na zgrupowaniu znów jest Bogusz, ale wciąż ciężko określić, kim ten Bogusz ma być w reprezentacji.
Z Chorwacją zagrał godzinę.
Na kolejne zgrupowanie nie przyjechał.
Z Portugalią zagrał pierwszą połowę. W kolejnym meczu na tym samym zgrupowaniu, ze Szkocją, w ogóle nie podniósł się z ławki.
Z Litwą dostał ostatnie 13 minut, z Maltą pierwsza połowa i znów zjazd do bazy.
Naprawdę nie jest łatwo orzec, o co z tym gościem chodzi, bo wcale nie gra źle, kiedy dostaje więcej niż chwilę, ale potem szybko jest ściągany. Mówi się o wolnych elektronach na boisku, ale on jest wolnym elektronem w szerszym znaczeniu – kursuje między pierwszym składem, ławką a trybunami.
Dalej: do kadry wraca Oyedele, który najpierw wyszedł w pierwszym składzie na Portugalię (!), potem miał kontuzję, potem był najwyraźniej za słaby, żeby go powołać, teraz znów w kadrze jest. Szanse dostanie Repka, pytanie, czy taką samą jak kolega z GKS-u, Kowalczyk, to znaczy – nic nie zagra i potem przepadnie, czy jednak jego przyjazd wiąże się z większym planem?
Bo świetnie, że są nowe twarze, ale niech to ma ręce i nogi.
Czy znowu będziemy smutni albo i gorzej?
Nie ma co ukrywać – ta kadra nie daje nam radości w ostatnim czasie. Piłkarze są obiektem szyderstw i kpin, trener jest krytykowany, fani mają dość tego, co widzą na boisku. Ile bowiem szczęścia mieliśmy w ostatnim czasie? Obroniony karny Szczęsnego z Walią, chwilka na prowadzeniu z Holandią i… tyle. Reszta to albo porażki, albo remisy, które nic nie dały – z Euro odpadliśmy, z Ligi Narodów spadliśmy – albo wymęczone zwycięstwa jak z Litwą czy Maltą.
Dobrze byłoby od tego odpocząć i zagrać przynajmniej przyzwoite dwa mecze. O to najbardziej prosimy, panowie.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Dudek, Lewandowski, Boniek… Polskie akcenty w finałach LM
- 20 mln euro za spokój Lewandowskiego? Mocne nagrania rozmów z Kucharskim
- Reprezentacja Polski potrzebuje nowego kapitana
Fot. Newspix