Tak się nietypowo składa w polskiej piłce, że runda jesienna kończy się już 8 listopada, a za dwa tygodnie startuje już zimowa. Wypada więc już teraz, nie czekając na ferie ligowców, wystartować z podsumowaniami. I nie sposób rozpocząć ich inaczej niż od jedenastki rundy. Najlepsi piłkarze Ekstraklasy 2015/16. Od 18 lipca do wczoraj. W nietypowym ustawieniu, z jednym bocznym obrońcą i bez skrzydłowych, ale tak się złożyło, że żaden z prawych defensorów ani skrajnych pomocników nie wskoczył na taki poziom, by wygryźć któregoś z poniższych playmakerów. Ale bez przedłużania – jedziemy z uzasadnieniami. Dlaczego postawiliśmy akurat na tych zawodników?
Bramkarska rywalizacja rozegrała się pomiędzy dwójką: Zubas, Szmatuła. Prezentowali się najsolidniej, ale w perspektywie całej rundy najwięcej dawał Litwin. Zubas już w Bełchatowie imponował serią niemal 500 minut bez straty gola, teraz wpuścił ich 17, ale pamiętajmy, z kim przyszło mu dzielić obronę. M.in. przez niefrasobliwość Nowaka i spółki na bramkę Zubas musiał bronić aż 71 uderzeń, przy czym Szmatuła wyjął „jedynie” 47 strzałów. Gdyby nie Emilijus, w Podbeskidziu na tym etapie sezonu prawdopodobnie śmierdziałoby grupą spadkową. Facet po prostu ratuje punkty swojemu zespołowi, niemal wygrywa mecze. Najbardziej wartościowy zawodnik bielszczan 2015/16 – chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości.
Żadnych dylematów nie było też przy selekcji obrońców. Mraz dostał miejsce niemal z urzędu, bo jesień była w jego wykonaniu – to odpowiednie słowo – po prostu spektakularna. Wspaniale spisywał się też duet stoperów z Pogoni – Fojut i Czerwiński – którzy do 13. kolejki byli zwyczajnie bezbłędni. Drobny cień na ich występy rzuca klęska z Cracovią i kiepski mecz Fojuta na Legii, ale dwa słabsze spotkania nie mogą zamazać obrazu z całej rundy. Nikt nie prezentował się tak równo jak banda łysego, choć bardzo, bardzo zbliżony poziom pokazał Guzmics, a tuż za jego plecami Hebert. O Brazylijczyku mówi się niewiele, a to przecież jeden z głównych wygranych epoki Latala.
Środek pola nietypowy, bo – jak wspomnieliśmy – bez skrzydłowych i klasycznego defensywnego pomocnika-przecinaka. Do pewnego momentu fantastycznie radził sobie Góralski, ale potem przygasł jak cała Jagiellonia i niewiele dawał w ofensywie (0 goli, 1 asysta, 0 kluczowych podań). Należało więc docenić Jodłowca (3-3-1), który rozkwitł za Czerczesowa oraz Dąbrowskiego, który powoli wskakuje na poziom reprezentacyjny. Liczby u Damiana może nie zwalają z nóg (0-2-5), ale kto ogląda mecze Cracovii, ten wie, że Dąbrowski to absolutny fundament „Pasów”. Podobnie jak Vacek w Piaście (3-3-0), przez którego przechodzi niemal każda akcja. Obecności Cetnarskiego uzasadniać nie trzeba, bo to – obok Nikolicia – MVP całej ligi. Kapustka natomiast wygryzł Vassiljeva, Bonina i Gajosa.
Atak? Tu bez niespodzianek. Terminator, zabójca, człowiek-demolka, czyli Nikolić oraz Stępiński, który toczył ostrą rywalizację z Rakelsem. Ostatecznie postawiliśmy na napastnika Ruchu, ale to Łotysz będzie pierwszym do wejścia z ławki w najlepszej jedenastce jesieni.
Fot. FotoPyK