Reklama

Xabi Alonso w Realu. Baska w Madrycie wyczekiwano, ale przed nim wielkie wyzwania

Sebastian Warzecha

29 maja 2025, 18:10 • 13 min czytania 0 komentarzy

Zawodowa droga Xabiego Alonso po raz drugi przywiodła go do Realu Madryt. I podobnie jak za pierwszym razem, tak i teraz przychodzi do klubu, by grę poukładać. Wtedy – z boiska, jako generał, rozgrywający i gość ustalający, jak będzie wyglądać dana akcja. Dziś już w roli trenera, który ma wprowadzić Królewskich w kolejną złotą erę lub przedłużyć tę trwającą – zależy, jak się na to spojrzy. Czy jednak podoła? W Madrycie potencjał jest, naturalnie, ogromny, ale po ostatnim sezonie Carlo Ancelottiego zostało wiele problemów.

Xabi Alonso w Realu. Baska w Madrycie wyczekiwano, ale przed nim wielkie wyzwania

Jak sobie z nimi poradzi nowy szkoleniowiec?

Reklama

Xabi Alonso i Real Madryt. Jakie wyzwania stoją przed Baskiem?

Gdy Alonso kończył karierę piłkarza i postanowił pójść w trenerkę, na tym samym kursie był też obecny między innymi Raul Gonzalez, inny wielki hiszpański zawodnik i legenda Realu Madryt. Obaj też rozpoczęli trenowanie w podobnym okresie i… w nie do końca popularny dla tak wielkich gwiazd sposób. Nie czekali na oferty z dużych klubów, które pewnie – biorąc pod uwagę ich piłkarską renomę – w końcu by dostali.

Obaj w 2018 roku zaczęli od prowadzenia młodzieżowych drużyn Realu. Raul rok później przeskoczył do Castilli, czyli drugiego zespołu Królewskich. Xabi wykonał podobny ruch, ale wrócił do korzeni i objął Real Sociedad B. Spędził tam trzy lata i po tym okresie zdecydował się na odważniejsze posunięcie – objął będący w kłopotach Bayer Leverkusen. Raul zasiedział się za to w rezerwach Królewskich, mimo ofert z innych zespołów, i finalnie odszedł dopiero kilka dni temu.

Dlatego dziś ten pierwszy został trenerem Realu, a drugi – choć mówiło się, że na to liczył – właściwie nie miał na taką ofertę szans. Alonso po prostu udowodnił swoją wartość i zbudował trenerską markę na tyle dużą, by pozwoliła mu zrobić dokładnie to, o czym fani Los Blancos marzyli już siedem lat temu, gdy zaczynał trenerską przygodę – wrócił do Madrytu, już jako szkoleniowiec.

Jakie czekają na niego wyzwania?

Xabi budowlaniec i pokojówka. W Realu jest co sprzątać

Multum kontuzji. Niekompletna kadra. Brak taktyki i planu na większość meczów. Sporo jest grzechów zarządu, ale i Carlo Ancelottiego, które uwidoczniły się w Realu Madryt w zakończonym już sezonie ligowym i w wielu spotkaniach Ligi Mistrzów. Włoch z jednej strony robił, co mógł, by jakoś ten skład połatać, z drugiej – sam sobie życia nie ułatwiał, przez długi czas ignorując Ardę Gulera, nie budując Endricka czy nie sięgając po zawodników z rezerw.

Xabi Alonso przyjdzie więc może nie tyle na plac budowy, co z pewnością do miejsca wymagającego gruntownego remontu. I będzie musiał raz, że ten remont przeprowadzić, a potem jeszcze po nim posprzątać. Najlepiej na błysk.

A co jest do sprzątania? No cóż… właściwie wszystko. Mało było rzeczy, o których moglibyśmy powiedzieć, że w sezonie 2024/25 w Realu funkcjonowały bez zarzutu. Na pewno uporządkować trzeba – i od tego wypadałoby zacząć – to, jak wyglądał Real w defensywie. I nie chodzi tylko o największe mecze, zagrożeniem dla Królewskich były też zespoły słabsze, nierzadko z dołu tabeli. Tylko od początku kwietnia Los Blancos tracili:

  • 4 gole z Realem Sociedad;
  • 2 gole z Arsenalem;
  • 3 gole z Barceloną;
  • 2 gole z Celtą;
  • 4 gole z Barceloną;
  • gola z Mallorcą.

Owszem, w tym samym okresie kilkukrotnie udało się zachować czyste konto, ale duża w tym zasługa Thibaut Courtois czy Andrija Łunina, którzy w bramce dawali z siebie wszystko. Niemniej, obrona Królewskich zasługiwała często na słowa krytyki. Niezależnie zresztą od jej zestawienia. Tu Alonso z miejsca może liczyć na poprawę – w Realu już oficjalnie ogłoszono pozyskanie Deana Huijsena, przyjdzie też Trent Alexander-Arnold, a sporo mówi się też o utalentowanym Alvaro Carrerrasie na lewą stronę defensywy (który zresztą spędził w swojej karierze kilka lat w szkółce Realu).

CZYTAJ TEŻ: DEAN HUIJSEN. KIM JEST NOWY OBROŃCA REALU MADRYT?

Idźmy jednak dalej. Pomoc? Ta w Realu ma ogromny wręcz potencjał. Jude Bellingham, Aurelien Tchouameni, Eduardo Camavinga, Fede Valverde, Dani Ceballos, Arda Guler czy Brahim Diaz – oni wszyscy potrafią grać fantastycznie, ale… rzadko kiedy przekonywaliśmy się o tym w sezonie 2024/25. Skład osobowy sugerowałby, że Królewscy powinni próbować dominować, operować piłką, naciskać na rywali skokami pressingowymi – czyli grać taki futbol, jaki lubi Alonso – a zamiast tego Carlo Ancelotti często swoich graczy wycofywał i kazał czekać na poczynania rywala. Kończyło się to tak, że Barcelona w ostatnim ligowym Klasyku jeszcze przed przerwą z wyniku 0:2 zrobiła 4:2. A Włoch i tak uparcie trzymał się swojej strategii, czym – co dało się zauważyć – irytował samych piłkarzy.

W ataku dla Alonso ważne będzie uporządkowanie współpracy Vinicius-Kylian Mbappe. Zdaje się, że ta zaczęła się zazębiać pod koniec sezonu, jednak Hiszpan i tak będzie mieć sporo pracy związanej z odpowiednim połączeniem tego duetu na boisku i (opcjonalnie) wkomponowaniem w to wszystko Rodrygo, o ile ten w klubie zostanie. Mówi się też, że Xabi chciałby dostać wysokiego napastnika, dającego dodatkowe opcje rozgrywania meczów, a więc kogoś w typie Joselu z sezonu 2023/24 i jeśli takiego dostanie, może to ożywić grę ofensywną Królewskich.

Choć patrząc na finalny dorobek Mbappe, który sięgnął przecież po Złotego Buta, czy Viniciusa z poprzednich sezonów – strzelać bramki i tak jest komu. A jeśli tylko dobrze się to ułoży, możliwe, że będzie tych goli jeszcze więcej.

Niemniej – Alonso z pewnością wie, że żadna z formacji Realu nie działała tak, jak powinna. A problemów było więcej.

Wyzwanie: zarządzić pressing. Ale nie jak dyktator

Xabi Alonso wcale nie jest tak przywiązany do jednej taktyki, jak się mówi. Owszem, w Bayerze najlepsze efekty osiągał grając 3-4-2-1, z wahadłowymi, z których jeden (Jeremie Frimpong) był ultraofensywny, a drugi (zwykle Alejandro Grimaldo) trzymał się nieco z tyłu, ale zdarzało mu się – i to nawet w ważnych meczach! – przejść na czwórkę z tyłu i zamieszać ustawieniem z przodu. Szukał również różnych rozwiązań osobowych, bywało, że wychodził na mecze bez typowego napastnika, choć na ogół ufał wysokim, ale i sprawnym z piłką przy nodze dziewiątkom, takim jak Patrik Schick.

Efekty, jakie to wszystko dawało? Różne. W tym sezonie kilkukrotnie przekombinował i na zmianach się przejechał, choćby w dwumeczu z Bayernem w Lidze Mistrzów. Ale ogółem uczynił z ekipy z Leverkusen nową drugą siłę Bundesligi, zdobył z nią pierwsze mistrzostwo i zapewnił fanom wspaniałe wspomnienia na kolejne dekady.

CZYTAJ WIĘCEJ O PRACY ALONSO W BAYERZE LEVERKUSEN

Jak to wszystko przełoży się jednak na Real Madryt?

Cóż, trudno wyrokować, jaką taktykę obierze Alonso. Z jednej strony przyjście Trenta sugeruje, że mógłby chcieć grać wahadłami, z drugiej – akurat TAA może radzić sobie dobrze i w 4-4-2 czy 4-3-3, a więc ustawieniach dobrze znanych w Madrycie. Szczególnie, że prawą stronę świetnie zabezpieczać potrafi Fede Valverde, a akurat mobilność i wymiana pozycji to coś, co dla Alonso jest ważne. Możliwe, że Xabi będzie też czekać, by przekonać się, jak wygląda sytuacja na środku obrony po powrocie do zdrowia Edera Militao i Antonio Rudigera, a przy opcjonalnym odejściu Davida Alaby i to też pomoże mu podjąć finalną decyzję.

Kluczem, tak się wydaje, i tak powinno być jednak to, jak ułoży środek pola. Real najlepiej w ostatnich sezonach grał w 4-4-2 z „diamentem” w środku, jednak w tym roku i w tym zestawieniu często brakowało mu kreatora gry. Tę rolę na moment przejął Dani Ceballos, ale Hiszpan jest podatny na kontuzje i tym razem również jej nie uniknął. Stąd dużo mówi się o transferze Angelo Stillera ze Stuttgartu, którego poleca… sam Toni Kroos. Gdyby Niemiec się w Madrycie faktycznie zjawił, możliwe, że to wokół niego budowano by skład i w pomocy wychodziłby na przykład on, z zabezpieczającym go Tchouamenim, Valverde i ustawionym za dwójką napastników (Vinicius i Mbappe) Bellinghamem.

Ale to wszystko na razie bardzo wstępne rozważania. Co jest za to pewne?

Że Alonso będzie chciał grać swój futbol, którego uczył się od największych w tym fachu – Jose Mourinho, Pepa Guardioli, Carlo Ancelottiego czy Vicente del Bosque. Jak sam mówił, od każdego czerpał jakieś elementy czy to pracy z zespołem, czy taktyczne. Baskijski szkoleniowiec uwielbia więc, gdy jego zespół utrzymuje się przy piłce, ale gdy trzeba – nie ma nic przeciwko oddaniu jej rywalowi i postawieniu na szybkie przejścia z obrony do ataku. To wszystko Real potrafi i tego nie będzie musiał ich uczyć.

Xabi Alonso. Bayer Leverkusen

Xabi Alonso świętujący pierwsze mistrzostwo w historii Bayeru Leverkusen. Fot. Newspix

Jest jednak jeszcze jeden element taktyki Alonso, kluczowy dla jego sukcesów – pressing.

Carlo Ancelotti za nic nie potrafił go zorganizować. Królewscy, owszem, biegali za rywalami, ale często bezowocnie, a nawet gdy przejmowali piłkę, to zwykle był to wysiłek jednego zawodnika, nie kolektywny. Organizacja pressingu – i to tak agresywnego, jak w Bayerze – będzie dla Alonso sporym wyzwaniem. Jeszcze większym – przekonanie Viniciusa i Mbappe, że mają się w te działania stale angażować.

Hiszpan będzie musiał przy tym odpowiednio zarządzać ego tej dwójki, ale też na przykład Jude’a Bellinghama. Z jednej strony nie pobłażać żadnemu, z drugiej – odpowiednio do nich podejść i być nie tylko wymagającym wodzem, ale i przyjacielem. Trenerzy, których najważniejsze postaci w szatni Realu nie zaakceptują, zwykle szybko kończą swoją przygodę z zespołem. Alonso ma tu atuty – jest legendą, udowodnił już swoje jako trener, przychodzi po rozczarowującym sezonie, gdy piłkarze zmęczyli się Ancelottim, przynosząc powiew świeżości. Do tego kapitanem zespołu – choć w trakcie rehabilitacji – jest Dani Carvajal, którego zna jeszcze z boiska.

Ale mimo tego musi uważać na to, jak podejdzie do zawodników. I chyba zdaje sobie z tego sprawę.

Cóż, przede wszystkim postaram się zrobić wszystko ze swojej strony, by wszystko potoczyło się dobrze, czyli abyśmy wygrywali i podnosili puchary. Jednak by tak się stało, bardzo ważna jest codzienna praca. Ważna jest więź z zawodnikami, by zbudować coś, co jest tego warte, zbudować drużynę, którą ludzie lubią oglądać. Taki mam zamysł – mówił w trakcie konferencji prasowej. Dodawał też na przykład, że bardzo wierzy w – wypychanego z klubu przez fanów – Rodrygo. Nie próbuje więc być surowym dyktatorem. Raczej stawia na otwartość i koleżeństwo, nawet jeśli będzie sporo wymagać jako trener.

I to może być klucz do sukcesu. W Bayerze miał bowiem – zwłaszcza w ostatnim sezonie – nieco problemów z zarządzaniem kadrą, ale on akurat jest trenerem wyciągającym wnioski. W Realu musi więc odpowiednio do tego wszystkiego podejść. Bez tego, bez wypracowania zaufania u zawodników, nawet najlepsza taktyka w Madrycie nie da mu sukcesów.

Ale na tym wciąż nie koniec wyzwań.

Rotacje, czyli byle się nie zajechać

Wspomnieliśmy już, że ten sezon był dla Królewskich niezwykle wymagający. Mnogość kontuzji i niechęć Carlo Ancelottiego do testowania zawodników z rezerw (poza wymuszonym wręcz na nim beznadzieją sytuacją w tyłach Raulu Asencio), sprawiły, że piłkarze tacy jak Fede Valverde czy Jude Bellingham grali właściwie wszystko i ten drugi pod koniec sezonu już w 60. minucie każdego meczu oddychał rękawami, a i tak… pozostawał na boisku do końcowych minut. Antonio Rudiger z kolei uraz kolana zaleczył głównie dlatego, że wlepiono mu dłuższe zawieszenie za zachowanie w finale Pucharu Króla (nawiasem mówiąc: Bellingham ma przejść operację barku, która odwlekana jest od ponad roku, ale dopiero po KMŚ).

Klubowe Mistrzostwa Świata sytuacji nie ułatwiają. Trzeba podejść do nich niezwykle rozsądnie, by zawodników z jednej strony oszczędzić, a z drugiej – w końcu to Real – mieć szansę powalczyć o wygraną w całym turnieju.

Jak podejdzie do tego Xabi Alonso? Możliwe, że zdecyduje się sprawdzić kilku zawodników ze szkółki, których… miał nawet okazję poznać w przeszłości. Przez rok, gdy pracował w Realu, przez jego zespół do lat 14 przeszli bowiem między innymi Jacobo Ramon i Chema, a obaj w tym sezonie już się na boisku w barwach Los Blancos pojawili i mogą stanowić opcje również w kolejnej kampanii. W kontekście sezonu ligowego wiele mówi się też jednak o wzmocnieniu ławki postaciami takimi, jak na przykład Nico Paz. Argentyńczyk świetnie radzi sobie w Como, a Real ma klauzulę odkupu wynoszącą osiem milionów euro (lub dziewięć w kolejnym sezonie) i Alonso może uznać, że Paz bardzo by mu się w klubie przydał.

Jacobo Ramon

Jacobo Ramon został bohaterem meczu z Mallorcą, w końcówce dając Realowi zwycięstwo. Czy u Alonso otrzyma więcej szans na grę? Fot. Newspix

Szeroka ławka – najlepiej wzmocniona niskim kosztem lub graczami z dobrze prosperującej szkółki – to bowiem klucz do sezonu takiego, jak ten, który czeka na Królewskich. Obecna kampania pokazała, że nie można liczyć na piłkarzy wracających po długiej kontuzji (Militao, Alaba) i trzeba brać pod uwagę urazy na pozycjach, które są słabo obsadzone (Carvajal, Ceballos). Stąd uzupełnienia kadry są obowiązkiem i widać, że zarząd chce ułatwić życie nowemu trenerowi.

W tym momencie wiele zależy więc właśnie od niego. Rotacje, odpowiednie zarządzanie kadrą, dawanie szansy młodym – to wszystko będzie istotne na przestrzeni kolejnego, wymagającego sezonu. Podobnie jak działania jego sztabu, w którym mimo wszystko ma zostać Antonio Pintus, a więc spec od przygotowania fizycznego. Mimo wszystko, bo Królewscy mieli w tym sezonie mnóstwo kontuzji mięśniowych. Pomóc w pracy mają mu jednak członkowie ekipy, która wraz z Alonso pracowała w Leverkusen.

I może to okaże się kluczem do sukcesu na tym polu. Mimo wszystko jednak warto jednak brać pod uwagę, że przed Hiszpanem spore wyzwanie. I stąd potrzebny jest jeszcze jeden element.

Zarząd musi zaufać. I dać czas

Ile znaczy dla mnie Real Madryt? To coś największego. Dla kogoś, kto lubi futbol, Real jest czymś maksymalnym z uwagi na to, jaki jest wielki, jaką miał historię, jaką mamy teraźniejszość, jakie mamy ambicje i doskonałość, do której dążymy. Zawsze popycha cię, by starać się poprawić, dać trochę więcej – mówił Alonso na przywołanej już konferencji prasowej, w czasie której przywitano go w Madrycie w nowej roli.

Wielu się z nim oczywiście zgodzi, część pewnie nie. Alonso jednak dobrze określa Real pod pewnym względem – to coś maksymalnego. I tego maksymalnego oczekuje się zawsze od wszystkich: trenera, prezesa, piłkarzy, po części nawet kibiców. Nie ma w tym klubie miejsca na sezony z pustym przelotem, zawsze marzy się, wierzy i celuje w trofea. Zwykle te największe – tytuły ligowe i w Europie.

Alonso zacznie od turnieju, w którym od razu będzie mógł się przywitać z klubem trofeum, czyli wspomnianych już Klubowych Mistrzostw Świata. Ale prawda jest taka, że biorąc pod uwagę stan fizyczny zespołu po lidze i mnogość urazów, KMŚ raczej staną się dla niego polem do eksperymentów. Kolejny sezon, co przyznawał sam Hiszpan, też będzie trudny, bo piłkarze będą mieli prawo być zmęczeni, a najgroźniejszy rywal, czyli Barcelona, będzie po wakacyjnym odpoczynku.

Xabi Alonso

Z klasą, jak i na boisku. Tak Xabi Alonso świętował Decimę w barwach Realu Madryt jako zawodnik. Czy w roli trenera poprowadzi Królewskich do 16. tytułu Ligi Mistrzów?

Dlatego wydaje się, że Florentino Perez, zarząd i kibice muszą dać Alonso coś, czego w Madrycie nie otrzymał żaden trener od czasów Jose Mourinho – czas. W przypadku kadencji Hiszpana nastawić trzeba się na to, że pierwszy sezon może być stracony. Nie musi – kadra jest przecież wzmocniona transferami i wygląda całkiem okazale – ale przy nowej filozofii, którą Alonso zapewne spróbuje zaszczepić, być może nieco innej taktyce, oraz wobec obciążeń, przez jakie przeszli (i jeszcze przejdą) piłkarze w ostatnich miesiącach, po prostu kolejny sezon może skończyć się bez trofeum w gablocie.

A jeśli tak, to trzeba będzie to zaakceptować. Bo Xabi w swojej karierze udowadniał już, że danie mu czasu ma sens. W Realu Sociedad B w pierwszym sezonie spokojnie utrzymał rezerwy w lidze. W drugim z kolei – po raz pierwszy od niemal 50 lat – pozwolił im awansować do Segunda Division. W Bayerze efekty przyszły szybciej, choć w pierwszych siedmiu meczach wygrał tylko raz, to ostatecznie wyprowadził klub z okolic strefy spadkowej na szóste miejsce. Ale to jego drugi sezon, okraszony podwójną koroną na krajowym podwórku, był tym najcudowniejszym.

W Madrycie wszyscy chcą trofeów z miejsca. Carlo Ancelotti dwukrotnie był w stanie tego dokonać. Zrobił to też Zinedine Zidane. Ale już trenerzy, którym się to nie udawało (Rafa Benitez, Julen Lopetegui) wylatywali z klubu w trakcie trwania sezonu. I to szybko. Alonso powinien jednak mieć więcej zaufania na starcie. To legenda, z nim w składzie – choć w finale nie zagrał przez żółte kartki – Real wygrywał dziesiątą Ligę Mistrzów. Do klubu przychodzi z innym statusem.

I może to pozwoli mu mieć nieco więcej spokoju oraz zaufania zarządu. Ale tylko nieco. Bo presji zdobywania trofeów na pewno nie uniknie. Nie w Realu Madryt.

SEBASTIAN WARZECHA

Czytaj również na Weszło:

Fot. Newspix

0 komentarzy

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Hiszpania

Reklama
Reklama