Reklama

Gholizadeh: To była droga od 0 do 100. Lech to mój drugi dom

Kamil Warzocha

26 maja 2025, 21:32 • 5 min czytania 53 komentarzy

Odwiedziliśmy Poznań, żeby spotkać się z kilkoma piłkarzami Lecha i trenerem Frederiksenem. Mistrz Polski otworzył drzwi dla dziennikarzy i umożliwił rozmowę o kulisach przed chwilą zakończonego sezonu, ale też o przyszłości. Najpierw wysłuchaliśmy duńskiego trenera, którego wypowiedzi znajdziecie w osobnym tekście. A potem zasiedliśmy do stołu z Alim Gholizadehem, jednym z najbardziej efektownych zawodników „Kolejorza”. Irańczyk opowiedział m.in. o swojej metamorfozie mentalnej, zmianie pozycji na boisku, cudownym wpływie trenera, transferze do ligi irańskiej, najlepszym golu czy o tym, co powinien we własnej grze poprawić.

Gholizadeh: To była droga od 0 do 100. Lech to mój drugi dom

29-latek był kluczowym piłkarzem dla Lecha w rundzie wiosennej. Strzelił 8 goli i zaliczył 6 asyst, czym pokazał, że wreszcie wrócił na właściwy poziom po ciężkiej kontuzji z 2023 roku. Był taki okres, kiedy można było zwątpić w jego transfer, zwłaszcza że kosztował Lecha aż 1,8 mln euro. Ale ten sezon mistrzowski to już nic innego jak odpowiedni dowód na spłatę.

Reklama

Ali Gholizadeh opowiedział o sezonie Lecha ze swojej perspektywy

Gholizadeh nie ukrywał euforii związanej z mistrzostwem Polski: – To mój pierwszy tytuł. Śpię z tym medalem [wzniósł go ku górze]. Jestem szczęśliwy, bo wszystko jest perfekcyjne. Klub, ludzie, miasto. Czuję, że to mój drugi dom. Wszystko składa się w całość i czuję, że jestem tam, gdzie miałem być. Za nami trudny, finałowy mecz. Dzięki temu mistrzostwo smakuje lepiej. Nie miałem wątpliwości, że będziemy najlepsi. Dostałem pytanie o to, czy zwątpiliśmy, siedem meczów przed końcem sezonu. Zaprzeczyłem, bo wierzyliśmy w siebie jako zespół. Wiedzieliśmy, że to nie koniec, że możemy zdobywać punkty, a Raków je tracić. Wygrana z Legią dała nam dużo pewności siebie. To był bardzo ważny moment. Kiedy wygrywasz takie mecze, niesie cię.

I dodał, przedstawiając w idealnym skrócie osobistą, wewnętrzną drogę do tytułu w barwach Lecha Poznań: – Kiedy tutaj przyszedłem, miałem wielomiesięczną kontuzję, która potrafi nawet kończyć kariery. Wróciłem, kilka tygodni było okej, ale znowu pojawił się uraz. Trudno mi było to zaakceptować, bo przyszedłem tutaj dawać jakość. Klub i kibice mieli wobec mnie oczekiwania. Sam też nakładałem na siebie presję. To był trudny czas. W końcu zacząłem pracować ciężej niż kiedykolwiek, udowadniać sobie, że jednak dam radę.

Musiałem popracować nad mentalnością. Obiecałem sobie i swojej rodzinie, że zmienię wszystko, bo przyjechałem do Poznania, żeby wygrać mistrzostwo. Żona bardzo mnie wspierała, mówiła, że jeśli czegoś chcę, muszę walczyć. Teraz jestem bardzo szczęśliwy, że ta walka się opłaciła. Nie udało się po roku, ale po dwóch. To niesamowity czas w moim życiu.

Gholizadeh: Trener Frederiksen zmienił wszystko

W trakcie sezonu stało się coś, czego Gholizadeh się nie spodziewał. Został przestawiony na inną pozycję, której – jak sam twierdzi – musiał nauczyć się totalnie od zera: – Trener wstawił mnie na „dziesiątkę”. Na początku trudno mi to było zaakceptować, bo naturalnie zawsze byłem skrzydłowym. Ale zaakceptowałem to i uczyłem się. To było coś zupełnie nowego i w tym momencie muszę podziękować szczególnie trenerowi Sindre [Sindre Tjelmeland, asystent Nielsa Frederiksena]. To była droga od 0 do 100, naprawdę. Oni mnie wszystkiego nauczyli.

Gdy zapytałem Aliego, co mógłby w swojej grze jako „dziesiątka” poprawić, przyznał: – Myślę, że powinienem więcej biegać bliżej bramki, być bliżej jej światła, kiedy koledzy atakują. Wydaje mi się, że powinienem też poprawić się w grze defensywnej, w pressingu i destrukcji. Jest kilka takich rzeczy, ale mam czas. Będę w tym lepszy.

Pociągnąłem temat taktyki Lecha z „dziesiątkami”. Zapytałem jeszcze, co konkretnie zmienił Niels Frederiksen: – Zmienił wszystko. Na pewno poprawiliśmy etap budowania akcji od tyłu. Kluczowa była zmiana systemu na trzy „dziesiątki” i jedną „szóstkę”. Coś takiego powodowało zawahania u rywali w kryciu, a jak dodasz super napastnika i mocną obronę – cóż, mieliśmy bardzo dobre połączenie, które oczywiście wynikało z gry środka pola. To był pierwszy raz w mojej karierze, kiedy grałem w takim systemie. Podobało mi się to. Poza tym trener zmienił nas też pod względem fizycznym. Mogliśmy grać na większej intensywności, to było czuć.

Te zmiany zauważalnie wpłynęły na samego Gholizadeha. Może nie określiliśmy go MVP sezonu w zespole Lecha, ale wśród pięciu najważniejszych bohaterów musiał się znaleźć. Na pewno będą mu zapamiętane te mecze z pięknymi golami, zwłaszcza na Łazienkowskiej. O to zresztą skrzydłowy „Kolejorza” też dostał pytanie, a dokładniej: jaka bramka cieszyła go najbardziej. – Wskazałbym chyba gola z Legią na wyjeździe. Wygraliśmy 1:0, a to był chyba ten najlepszy. Mój najpiękniejszy w tym sezonie i najważniejszy. Zawsze próbuję takich strzałów w meczu, kiedy mam swoją „kępkę”, szukam okazji. I właśnie chyba z Legią na Łazienkowskiej grało nam się najtrudniej w tym sezonie.

A jeszcze co do tych strzałów: przysięgam, że na treningu nic z tego typu uderzeń mi nie wchodzi. Nic! Wtedy przed Legią próbowałem podobnych pozycji, strzelałem, ale nie wpadało. Ale nawet jak 20 razy zaliczam pudło, ten 21 raz się udaje i wtedy sobie myślę: przecież właśnie po to w siebie wierzę.

Piłkarz Lecha potwierdził doniesienia o transferze do Iranu

Gholizadeh nie pokusił się jednak o potwierdzenie tezy, że był najlepszy na swojej pozycji: – Czy jestem najlepszym prawoskrzydłowym ligi? Nie wiem, to wasza rola, żeby takie rzeczy mówić!

Na skromności Irańczyk nie skończył, kiedy przyszło powiedzieć o koledze z zespołu. W pewnym momencie, przy pytaniu o specjalną więź z Afonso Sousą [czyli pomocnikiem sezonu wybranym na Gali Ekstraklasy], Irańczyk zażartował: – Kto to jest? Nie znam! Nie no, jest fantastyczną osobą i piłkarzem. To jeden z najlepszych zawodników w lidze, widzieliście, jak zmieniliśmy grę Lecha. Mamy super połączenie i od niego też mogłem się trochę uczyć. Podobało mi się oglądanie, w jaki sposób gra.

Na koniec Ali Gholizadeh został zapytany o prawdopodobny transfer do Iranu oraz plotki, że był nieszczęśliwy i mógłby odejść: – Miałem oferty z Iranu, to prawda. Nie będę ukrywał, że chciałbym tam żyć i grać. To mój kraj, w którym czuję się świetnie. Ale teraz mam kontrakt z Lechem i nie mogę o niczym decydować. Jestem tutaj i cieszę się mistrzostwem. Mam jeszcze rok kontraktu. Wierzę w chwilę, nie wybiegam dalej w przyszłość.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

53 komentarzy

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama