Nie da się określić w kilku słowach, jak dobrym piłkarzem jest Lamine Yamal. Nie da się też w kilku zdaniach opowiedzieć, jak duży wpływ ma i może mieć w najbliższej dekadzie na cały futbol. I nie chodzi tylko o to, co ten 17-letni chłopiec wyczynia na boisku. On ma wszystko, żeby zostać twarzą późnej generacji Z, a zwłaszcza generacji Alpha, której początek uznaje się za 2013 rok. To dzieci, które dorastają wraz z nim, oglądając go w akcji przez… kilkanaście sekund.

Piłkarskie i taneczne wielomilionowe virale na Tik Toku. Hiszpańska wersja samby, jasno deklarowana pewność siebie, może nawet odrobina arogancji w wywiadach i na konferencjach. Do tego małe zmiany w wyglądzie, które zapadają w pamięć – aparat na zęby z kolorami Barcy specjalnie na El Clasico, farbowane włosy na Ligę Mistrzów, w charakterystyczny sposób opuszczone spodenki. Aż wreszcie licytacje światowych sponsorów czy sława podbijana przez plotkarzy z Hollywood. Gdy w USA i Hiszpanii po raz drugi w tym roku pojawiły się informacje, że Lamine Yamal spotkał się z Sydney Sweeney, aktorką dziś będącą na czasie, typowo pudelkowy temat robił imponujące zasięgi.
A to, zdaje się, dopiero początek drogi, na jaką wszedł piłkarz Barcelony. Rozkręcił wokół siebie taką machinerię, że z jednej strony to ma prawo budzić podziw jak na wiek, ale z drugiej tworzy obawy, czy tak młody człowiek będzie w stanie to wszystko uciągnąć.
100 meczów Yamala. Czy to największy wybryk natury w futbolu?
Yamal twarzą nowej generacji. W futbolu i mediach społecznościowych
Na początku ery Messiego i Ronaldo, która łączyła poprzednie dwie generacje wśród kibiców, nie mieliśmy czegoś podobnego. Ba, właściwie nie było na to przestrzeni, bo Internet dopiero raczkował, a pojęcie „viralu”, które uważane jest dzisiaj za jeden z wyznaczników popularności, kiedyś nie istniało. Oczywiście nie zabiegał o to jeden z głównych bohaterów ustającej właśnie ery – Messi, mimo że był bezsprzecznym geniuszem piłkarskim, przez większość kariery nie był zbyt wyrazistą postacią w świecie mediów. Był skryty, niewiele mówił. Wypisz-wymaluj: introwertyk.
Ronaldo był inny. Pod względem efektowności i ekspresyjności potrafił bardziej niż Messi zbliżyć się choćby do Ronaldinho. Ale to i tak było coś innego, bo Ronaldo nie miał tego brazylijskiego luzu. Biło od niego kosmiczne ego, unosiła się cała ta aura osobowości z wizerunkiem wartym miliony, a nawet miliardy. Portugalczyk był chodzącą reklamą, która mogła trafić na okładkę co drugiej gazety, niekoniecznie piłkarskiej. Ale na tle Yamala to wciąż nie ten poziom rozmachu, nie w takim wieku.
@_criseditzz Yamal vs Inter. 17 Años#Viralll #fyp #fouryou #fouryoupage #futbol #footballl #soccer #yamal #lamineyamal #championsleague ♬ sonido original – Criseditz🇦🇷
W przeciwieństwie do Messiego i Ronaldo, Yamal może korzystać z dóbr nowych czasów, które jak nigdy wcześniej bazują na mediach społecznościowych. To piłkarz-symbol zwłaszcza dla ludzi, którzy futbol oglądają „wycinkowo”, w skrótach na Youtube lub na Tik Toku. Ale nie tylko, bo przecież poprzez swoją widowiskowość i styl bycia Hiszpan jest idealnym magnesem na kibiców, którzy niechętnie chodzą na trybuny.
I chyba nie przesadzimy, mówiąc, że ma odpowiednie narzędzia, żeby ratować wizerunek futbolu w jego dotychczasowej postaci. Ile mówiło się przecież w ostatnich latach, że piłka nożna zaczyna nudzić. Że 90 minut gapienia się w telewizor to za dużo, że coraz większa część społeczeństwa w pędzie życia potrzebuje krótszych form rozrywki. Różne legendy podsuwały coraz to ciekawsze reformy, mające maksymalnie skupić i skrócić rozproszoną uwagę widza. A stał się on – co pokazuje era Tik Toka – naprawdę leniwy i bardziej wymagający.
@beinsportsfr😎🕺 La danse la victoire de Lamine Yamal pour fêter la Supercoupe d’Espagne ! 🎥 : FC Barcelona #football #soccer #yamal #lamineyamal #barça #fcbarcelona #realmadrid #supercopadeespaña #dance #sport #sports♬ son original – beIN SPORTS
Piłkarz na miarę Tik Toka. Idealny magnes dla nowej generacji kibiców
Yamal wychodzi tym wymaganiom naprzeciw. Sprawiał w tym sezonie, że chociaż jeden mecz w tygodniu chce się oglądać przez 90 minut, głównie dla jednego piłkarza. Pod kątem przykuwania uwagi to fenomen, któremu obecnie nie dorównuje chyba żaden inny zawodnik z czołowych lig. A jak dołożymy otoczkę medialną, która totalnie eksplodowała w 2025 roku, w ogóle wyjdzie nam, że nie ma lepszego kandydata, żeby sprzedawać futbol w złotym opakowaniu. I… sprzedawać koszulki.
Sporo mówią o tym liczby. W maju trykoty z nazwiskiem Yamala potrafiły przynieść Barcelonie 2,1 mln dolarów przychodu w ciągu jednej doby. To był rekord klubu, a można spodziewać się kolejnego, bo od następnej kampanii gwiazdor „Dumy Katalonii” będzie biegał z numerem 10 na plecach. Ba, już samo zawarcie nowego kontraktu do 2031 roku, które jest wielkim wydarzeniem w Hiszpanii, może wygenerować potężny skok sprzedażowy.
The future is now. pic.twitter.com/VP2WQmbNHN
— FC Barcelona (@FCBarcelona) May 27, 2025
Jak już wspomnieliśmy, Tik Tok stał się dodatkowym przedłużeniem sławy Yamala wśród ludzi, którzy do tej pory niekoniecznie zasiadali do meczów piłkarskich. Szczególnie młodych, których właśnie na chińskiej platformie jest najwięcej – na przykład w Polsce kilkanaście milionów użytkowników miesięcznie. Dlatego trudno nie wybić tego tematu, tym bardziej że 17-latek pobił w liczbie obserwujących mocniejszych graczy na rynku, takich jak Vinicius czy Ronaldinho. A z prawie 33 milionami na koncie brakuje mu zaledwie dwóch, żeby prześcignąć w popularności Neymara.
Dla przykładu: Robert Lewandowski ma 9, a Khabane Lame, obecnie największy twórca na platformie, ponad 160. Co niesamowite, w rankingu światowym 17-latek byłby już w pierwszej pięćdziesiątce.
Wszystko dzięki „boomowi na Yamala”. Ma się wrażenie, że ktokolwiek podepnie się pod algorytm z jego nazwiskiem, ma z tego jakąś korzyść. Albo gdy wpisze „Yamal” gdziekolwiek w Internecie, otwiera sobie drzwi do ogromnej multimedialnej biblioteki stworzonej wyłącznie na bazie dwóch ostatnich lat. Że aż wspomnimy o dwóch piosenkach, które wypromował w swoich filmikach Hiszpan: „Shake Body” albo „Y Que Fue?”. Nie ma takiej możliwości, że fragmentu którejś z nich gdzieś już nie słyszeliście. W czasie oglądania czy to składanek z jego zagrań, czy cieszynek.
Brzemię, jakie zagwarantował sobie Yamal, jest już ogromne
Już wiemy, że na gruncie sportowym to jeden z najlepszych, a w ostatnich miesiącach najlepszy gracz na świecie. Ale 2025 rok zaczął nam również pokazywać, w jakiej skali może oddziaływać na warstwę społeczną. To już ten moment, kiedy Yamal zaczyna być nie tylko idolem milionów ludzi na świecie, niczym kiedyś Messi i Ronaldo. To też obecnie największa kura znosząca największe złote jaja. Tak samo dla Barcelony, jak i w ogóle dla całego futbolu i naczyń połączonych wokół.
Wobec tego w głowie rodzi się bardzo ważne pytanie, czy chłopiec, który w lipcu tego roku kończy dopiero 18 lat, w najbliższych latach nie oszaleje? To nie zalążek gwiazdy, tylko już gwiazda. Człowiek, wokół którego krążą dziesiątki milionów euro, tysiące kobiet i setki pokus. Bardzo chętnie porównuje się go do Neymara, ale chyba żaden obiektywny fan piłki nożnej nie chciałby, żeby Hiszpan zbyt dosłownie szedł w jego ślady. Można bawić tłumy i rozkochiwać w sobie dzieciaki, ale oby na tych zabawach i miłościach kończyła się ekspansja życiowa Yamala.
Ryzyko jest spore. Zauważcie, że przestało się mówić o kontuzji, która mogłaby poważnie wywrócić karierę piłkarza Barcy. Przeszliśmy naturalnie, w bardzo szybkim tempie, do innego „ale”, jednego z tych, które hamowały przygody niejednego widowiskowego zawodnika. Sami policzcie, ile ich było w XXI wieku i jak kończyli. Neymar i Ronaldinho to flagowe przykłady, ale błyszczeli w podobny sposób (na mniejszą skalę) Ben Arfa czy Taarabt. Swoje problemy miał też Ronaldo Nazario, choć w jego przypadku wiele złego zrobiły kontuzje.
A co stanie się z Yamalem? Tego nie wiemy, ale kiedy będzie wygasał jego nowy kontrakt z Barceloną w 2031 roku, Hiszpan będzie miał 24 lata. Na ten moment trudno nie wyobrażać sobie scenariusza, wedle którego w ciągu następnych sezonów zdobywa kilka „Złotych Piłek” i dominuje w światowym futbolu. Istnieje oczywiście szansa, że się zagubi, że proporcje między profesjonalizmem a zabawą w pewnym momencie zostaną zaburzone. Ale oby nie – oby Lamine Yamal dawał nam radość i podtrzymywał futbol w podwórkowej postaci jak najdłużej.
Bo tego właśnie brakowało na największej scenie w Europie, odkąd z tonu spuścił Neymar. Tej zabawy, która wraca nas do sedna, do tego, co w sporcie najważniejsze i w czym tak naprawdę się zakochujemy. Nie w chłodnych liczbach, tylko w tym, co każdy z nas próbował robić kiedyś pod blokiem, a dziś obserwuje, jak inny dzieciak przenosi nasze niespełnione fantazje na największe stadiony w Europie.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Reprezentacja Polski potrzebuje nowego kapitana
- Bez Lewego na całego? Powołania Michała Probierza
- 10 najlepszych zimowych transferów w Ekstraklasie [RANKING]
- Bolesna porażka Cygana i rewanż Kuleszy. Animucki wiceprezesem PZPN
KAMIL WARZOCHA
Fot. Newspix