Reklama

Tu Stężyca, tam Stężyca. Co za różnica?

Antoni Figlewicz

Opracowanie:Antoni Figlewicz

05 kwietnia 2025, 13:06 • 2 min czytania 11 komentarzy

Uroczą anegdotą podzielił się ze światem Hubert Zwoźny, który w tym sezonie jest ważnym ogniwem zaskakującej na wiosnę Korony Kielce. Młody obrońca w wywiadzie dla TVP Sport przyznał, że wypożyczenie do Raduni Stężyca nie było przemyślane w każdym aspekcie, choć ostatecznie wyszło mu na dobre.

Tu Stężyca, tam Stężyca. Co za różnica?

Spadliśmy z rezerwami do IV-ligi. Nie było odzewu z pierwszego zespołu. Konsultowałem się z agentem, co robić. Uzgodniliśmy, żeby iść pograć szczebel wyżej. Wtedy pojawiła się Radunia Stężyca – wspomina swoją przeszłość w drugim zespole Korony piłkarz.

Reklama

A skoro pojawiła się oferta, to zaczął ją rozważać. I ostatecznie przystał na warunki klubu ze Stężycy. Ale z której Stężycy?

Zabawna pomyłka Zwoźnego. „Pomyślałem, że w sumie fajnie”

Sprawdzałem na mapie i pokazało mi, że to obok Warszawy. Pomyślałem, że w sumie fajnie, mogę tam iść – wspomina Hubert Zwoźny w rozmowie z Dominikiem Pasternakiem. – Okazało się, że to nie ta Stężyca – puentuje.

Cóż, pomyłka była znacząca. Stężyca, którą znalazł na mapie Zwoźny, leży niecałe sto kilometrów od Warszawy i relatywnie blisko Kielc. Ta, do której miał się przenosić… ponad pięćset kilometrów dalej!

W prawym dolnym rogu – Stężyca, o której myślał piłkarz Korony. U góry ta, do której trafił.

Nie ma tego złego. „Dzięki temu poznałem niesamowitych ludzi”

Wydaje się jednak, że zmiana otoczenia pozwoliła Zwoźnemu okrzepnąć i czas spędzony w Stężycy, tej właściwej, zaowocował niemałym rozwojem.

Dzięki temu poznałem niesamowitych ludzi. Sztab z Szymonem Hartmanem i Mateuszem Michniewiczem. Świetni trenerzy. Do tego super szatnia. Nie mogłem wybrać lepszego miejsca na zrobienie kolejnego kroku – przyznaje sam zainteresowany.

A że przytrafiła mu się taka pomyłka? Czasem i one są, jak widać, potrzebne. No i przy okazji będzie o czym opowiadać dzieciom i wnukom.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:

Fot. Newspix

11 komentarzy

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama