W ostatnich tygodniach wiele mówiło się o potencjalnej przyszłości Neymara po pobycie w Santosie. W zasadzie wciąż trudno powiedzieć, czy Brazylijczyk wraz ze wzrostem formy będzie chciał z tego klubu się ulotnić, czy jednak stwierdzi, że do końca kariery będzie pykać w piłeczkę w rodzinnych stronach. Jeśli chodzi o pierwszy scenariusz, wiemy, gdzie Neymar nie trafi na pewno.

Neymar w formie to wciąż łakomy kąsek dla klubów z Europy. Nawet tych z topu, oczywiście pod warunkiem, że Brazylijczyk nie miałby astronomicznych wymagań finansowych i ciągnących się problemów zdrowotnych. Ale, no właśnie, dla niektórych pracodawców tych „ale” może być za dużo.
I jak informuje Florian Plettenberg, wątpliwości miałby, a właściwie zgasiłby je w zarodku, Bayern Monachium. W marcu pojawiły się plotki choćby w brazylijskich mediach, że 33-latek mógłby być celem dla klubu z Bawarii. Ale zostały one zgaszone przez dziennikarza, który ma dobre obeznanie w realiach największej niemieckiej marki.
Znając tego typu sagi, do lata pojawi się jeszcze kilka dużych klubów, które według mediów chciałyby mieć Neymara u siebie. I to na czele z Barceloną, która potrafiłaby wymyślić taki „last dance”. Nawet wbrew logicznym pobudkom.
CZYTAJ WIĘCEJ: