W przypadku dwóch ostatnich zgrupowań mogliśmy dosyć boleśnie odczuć brak piłkarza Aston Villi i nawet najbardziej zagorzali jego przeciwnicy stracili pewnie przekonanie, że dziurę po nim można w reprezentacji Polski łatwo załatać. O ile przed mistrzostwami Europy Matty Cash nie dawał powodów, żeby za nim płakać i pod względem sportowym zdawał się mieć do zaoferowania wcale nie tak dużo, o tyle teraz sytuacja uległa diametralnej zmianie i w sumie już jesienią ubiegłego roku zawodnik The Villans wydawał się totalnym pewniakiem do kadry. Kadry, w której nie oglądaliśmy go od dwunastu miesięcy, ale w końcu ma się to zmienić.
Tyle się mówiło o odmłodzeniu kadry, a na eliminacje stara gwardia… [CZYTAJ WIĘCEJ]
Może gdybyśmy mieli na jego pozycję jakiegoś totalnego pewniaka, takiego szefa, który zamyka stronę przed atakami rywali i jeszcze sam ich nęka podłączając się w ofensywie, to wcale byśmy nie gardłowali za powołaniem Casha. Tak jednak nie jest.
Przemysław Frankowski ma za sobą serię co najwyżej średnich występów w koszulce Biało-Czerwonych i jego pozycja w kadrze nie jest nienaruszalna. Mamy bolesne flashbacki z meczu z Portugalią na Narodowym – w licznych starciach z Rafaelem Leao Polak wyglądał momentami jak trampkarz i na mecz z Chorwacją kilka dni później już nie wyszedł.
Na prawej stronie jest też Bartosz Bereszyński. On akurat zrobił na nas ostatnio niezłe wrażenie, ale jest już raczej po drugiej stronie rzeki i w reprezentacji lepiej mieć go jako niezłego rezerwowego, niż w roli piłkarza pierwszego wyboru. Zresztą to niezłe wrażenie było jedynie niecałą połową spotkania z Portugalią w Porto: – Do momentu kontuzji – nasz najlepszy piłkarz. I nie tylko dlatego, że perfekcyjnie wyłączał Rafaela Leao, bo do solidnej gry w tyłach dołożył zaskakujące podrygi z przodu – pisał wówczas na Weszło Jakub Białek. Więc tak, doceniliśmy, ale nie było i nie ma miejsca na hurraoptymizm.
Inne opcje na tę stronę… dajcie spokój, jeśli nikogo tam nie przesuniemy i nie będziemy kombinować, to nie mamy innych opcji. No bo Arkadiusz Pyrka? Może gdyby nie był skłócony z Piastem i zagrałby od grudnia choć raz.
Cash potrzebny reprezentacji. Nawet jeśli jeszcze w jej barwach nie zachwycił
Taki jest obraz naszej prawej flanki – potrzebujemy Casha. I dobrze, że Michał Probierz spojrzał na tę sprawę tak samo jak my. – Dlaczego miałby nie dostać szansy? Wcale go nie skreśliłem, nie rozumiem, w jakim celu wygaduje się takie rzeczy. Widzę w tym tylko wsadzanie kija w szprychy – mówił selekcjoner w styczniowym wywiadzie dla “Przeglądu Sportowego”. – Tak się składa, że przed minionymi zgrupowaniami miał kontuzję. Naprawdę nie da się powołać piłkarza, który nie jest w pełni zdrowy – dodawał Probierz.
W pełni zdrowy to może i Cash nie był, wszak przed listopadowymi powołaniami wydawało się, że znowu dopadła go jakaś kontuzja (ostatecznie już po zakończeniu przerwy reprezentacyjnej grał w najlepsze). Ale za to w październiku nie było już się czego chwycić przy tłumaczeniu braku zaproszenia dla piłkarza Aston Villi, nawet jeśli ten we wrześniu leczył uraz uda. Sześć dni przed pierwszym meczem z Portugalią – tym, w którym Leao sponiewierał Frankowskiego – Matty Cash rozegrał pełne dziewięćdziesiąt minut w Premier League i wraz z kolegami zremisował bezbramkowo z Manchesterem United. A tuż po zgrupowaniu reprezentacji wygrał z Fulham 3:1.
Teraz już nawet lekki uraz z końca lutego, przez który Cash miał opuścić dwa mecze, nie mógł wpłynąć na decyzję o powołaniu. Nie można nie wysłać zaproszenia na zgrupowanie do ćwierćfinalisty Ligi Mistrzów i bezdyskusyjnie mocnego punktu niezłej angielskiej drużyny. Szczególnie w sytuacji, w której sam selekcjoner wielokrotnie podkreśla, że jego kadrowicze mają grać w swoich klubach i najlepiej, żeby były to dobre kluby. Pod tym względem Cash ma w Polsce niewielu równych sobie. I bije na głowę paru innych piłkarzy powołanych wczoraj do reprezentacji Polski.
Już przed Euro podkreślaliśmy na Weszło, że choć Cash do tej pory nie wyczyniał dla reprezentacji Polski żadnych wielkich cudów, to nie możemy być obojętni na jego piłkarskie walory: – Nie stać nas, by na stałe z niego zrezygnować. To dobry zawodnik, który może tej kadrze jeszcze sporo dać – pisał wówczas Paweł Paczul. Teraz następuje moment, w którym wracamy w pewien sposób do punktu wyjścia, a Cash może śmiało zaliczyć nowe otwarcie w kadrze narodowej. Był rok na reset. Na przemyślenie pewnych spraw.
My nauczyliśmy się przez te dwanaście miesięcy, że nie mamy na jego miejsce nikogo dającego zapomnieć o istnieniu pewnego uśmiechniętego piłkarza Aston Villi.
On przekonał się, że na status etatowego reprezentanta trzeba jednak solidnie zapracować, a jego pozycja w reprezentacji Polski nie jest tak silna, by powołanie dostawał mimo pewnych znaków zapytania.
I tacy mądrzejsi wszyscy wchodzimy w eliminacje mistrzostw świata. Nauka to potęgi klucz, czy jak to tam szło…
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Probierz znów zapewnia, że wszystko jest dobrze i idziemy w dobrym kierunku
- Wielki powrót! Michał Probierz odkrywa karty! Powołania jak zawsze późną nocą…
- Probierz o Cashu: To nie jest tak, że go nie lubię
Fot. Newspix