Reklama

MŚ w darcie: Ratajski z premierowym zwycięstwem w turnieju

Błażej Gołębiewski

Opracowanie:Błażej Gołębiewski

23 grudnia 2024, 15:09 • 4 min czytania 5 komentarzy

Polski jedynak na mistrzostwach świata federacji PDC, Krzysztof Ratajski, udanie rozpoczął swój udział w prestiżowym turnieju rozgrywanym w Londynie. Nasz najlepszy darter pewnie pokonał kwalifikanta z Filipin, zamykając mecz w czterech setach. W kolejnej rundzie 47-latka czeka już jednak znacznie poważniejsze wyzwanie. 

MŚ w darcie: Ratajski z premierowym zwycięstwem w turnieju

Słabszy okres już za Ratajskim

Krzysztof Ratajski ma za sobą trudny czas. Mowa tu nie tylko o słabszych występach przy tarczy, ale przede wszystkim tym, co działo się w jego życiu prywatnym. The Polish Eagle borykał się ze sporymi problemami zdrowotnymi. – Mogę powiedzieć, o co chodzi, bo to już nie jest wielka tajemnica. Miałem dwie operacje – dosyć poważne, bo w maju zdiagnozowano u mnie tętniaki w mózgu. W tamtym momencie byłem w dołku psychicznym – powiedział Ratajski w wywiadzie dla Łączy Nas Dart. 

47-latek zdradził również, że trudności na tę chwilę ma za sobą i może skupić się wyłącznie na dobrych występach podczas PDC World Darts Championship. I choć oczywiście trudno liczyć na mistrzostwach świata na wielki sukces najlepszego polskiego dartera, to trzeba pamiętać, że Ratajski może zaskoczyć – tak jak zrobił to w 2021 roku, docierając do ćwierćfinału prestiżowych zawodów. 


A i tym razem jest o co się bić. W puli nagród znalazło się rekordowe 2,5 miliona funtów, o które powalczą zawodnicy z całego globu. Jeśli chodzi o samego Ratajskiego, to do drugiej rundy rywalizacji przystępował jako wyraźny faworyt. Przeciwnik? Przewidywano, że będzie nim Richard Veenstra, na którego stawiano w meczu przeciwko Alexisowi Toylo. Ale dość niespodziewanie to Filipińczyk zwyciężył i w początkowym etapie zmagań w Alexandra Palace trafił na naszego reprezentanta. 

Reklama

Polak sklasyfikowany jest obecnie na 31. miejscu rankingu PDC Order of Merit. I to właśnie dzięki temu rozpoczął turniej dopiero od drugiej rundy – takie prawo ma 32 najlepszych zawodników ze wspomnianego zestawienia. Toylo to natomiast kwalifikant, choć w meczu przeciwko Veenstrze pokazał już, że nie można go od początku stawiać na przegranej pozycji. 

Bezlitosny Polski Orzeł

Dzisiejsze spotkanie na Ally Pally zaczynał darter z Filipin. Ale to Ratajski od razu zaznaczył swoją przewagę, wygrywając premierowego lega. Toylo w kluczowych momentach nie radził sobie z presją, popełniając błędy, co skrzętnie wykorzystywał The Polish Eagle. I to on zapisał na swoim koncie zwycięstwo w otwierającym secie. Przełamał zarazem swojego rywala, choć ten zdołał jeszcze w dobrym stylu ugrać jednego lega. 

Filipińczyk potencjał pokazał w również w kolejnej partii, doprowadzając do stanu 2:2 w legach. Ale Ratajski się tym nie przejął i rozstrzygającą odsłonę zaczął od efektownego maksa. Świetne rzuty kontynuował już do końca, zapisując na swoim koncie również drugiego seta. Po przerwie lepiej zaprezentował się natomiast Toylo. Równa walka znów rozstrzygnęła się w pięciu legach – lepszy okazał się zawodnik z Filipin. Tym samym rywalizacja przeniosła się do czwartego seta.

Na jego początku wciąż bliżej wygranej był Polak, prowadząc 2:1. Po chwili The Polish Eagle doprowadził sprawę do końca, dokładając wreszcie trzeciego seta, choć trzeba przyznać, że Toylo zaprezentował się dobrze, zwyciężając jeszcze w dwóch legach. To było jednak za mało na genialnego w czwartej partii Ratajskiego, który zanotował w niej średnią 115 i skuteczność 3/3 na podwójnych. Przy trzech lotkach meczowych nie zmarnował szansy i to on awansował do kolejnego etapu turnieju w Ally Pally.

Reklama

Na kogo trafi teraz Krzysztof Ratajski? Zadanie wydaje się znacznie trudniejsze niż to, z którym mierzył się w drugiej rundzie PDC World Darts Championship. Na Polaka w 1/32 czeka bowiem Kevin Doets – sensacyjny zwycięzca w pojedynku z Michaelem Smithem, czyli turniejową “dwójką”.

Czytaj więcej o darcie:

Fot. Newspix

Uwielbia boks, choć ostatni raz na poważnie bił się w podstawówce (i wygrał!). Pisanie o inseminacji krów i maszynach CNC zamienił na dziennikarstwo, co było jego marzeniem od czasów studenckich. Kiedyś notorycznie wyżywał się na gokartach, ale w samochodzie przestrzega przepisów, będąc nudziarzem za kierownicą. Zachował jednak miłość do sportów motorowych, a największą słabość ma do ich królowej – Formuły 1. Kocha też Real Madryt, mimo że pierwszą koszulką piłkarską, którą przywdział w życiu, był trykot Borussii Dortmund z Matthiasem Sammerem na plecach.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Polecane

Po czterdziestce i ze sztucznym kolanem. Lindsey Vonn wróciła i marzy o igrzyskach

Sebastian Warzecha
1
Po czterdziestce i ze sztucznym kolanem. Lindsey Vonn wróciła i marzy o igrzyskach

Komentarze

5 komentarzy

Loading...