Reklama

Irlandczycy na Narodowy przylecą na skrzydłach. “Polska? Yes, we can!”

redakcja

Autor:redakcja

11 października 2015, 16:57 • 2 min czytania 0 komentarzy

My czekamy na wielki wieczór, wielki mecz i ostateczne klepnięcie awansu. W przypływie euforii chwilami zapominamy jednak, że Irlandczycy są w doskonałych nastrojach, pewnie jeszcze lepszych niż nasze. Przecież dopiero co pokonali mistrzów świata, co było sensacją większą niż nasza wygrana przed rokiem. Rywale płyną na wysokiej fali, a miejscowa prasa, a przynajmniej spora jej część, kipi optymizmem. Przekaz jest jeden: do Warszawy jedziemy jak po swoje. Przynajmniej w teorii. 

Irlandczycy na Narodowy przylecą na skrzydłach. “Polska? Yes, we can!”

Baraże mają w kieszeni. Żeby awansować bezpośrednio z drugiego miejsca Irlandczycy potrzebują zwycięstwa, ewentualnie remisu 2:2 i wyższego. W mediach cały czas przewija się motyw ostatniej wygranej z Niemcami. Wygranej, która dziś ma naszych przeciwników uskrzydlić. Tok myślenia jest logiczny. Skoro udało się z reprezentacją, która nie tak dawno wywalczyła mistrzostwo świata, to dlaczego ma nie udać się z Polską? Podstawowy cel to rzecz jasna zatrzymanie Roberta Lewandowskiego, który od meczu do meczu mknie z prędkością japońskiego pociągu. Martin O’Neill zapowiada, że jego piłkarze jakiś sposób na pewno znajdą.

Nie jest jednak tak, że irlandzkie media już odtrąbiły zwycięstwo. Nic z tych rzeczy. Rozsądniejsze tytuły starają się tonować nastroje. Na portalu tamtejszej telewizji piszą: “Gospodarze i tak będą faworytem, nawet pomimo naszego pięknego zwycięstwa z Niemcami. Mają mnóstwo jakości i jesteśmy przekonani, że sprawią masę problemów naszym liniom obrony i pomocy. Na dziś Polska jest już zespołem tak dobrym, jak te z europejskiej czołówki.”

longShane Long, bohater meczu z Niemcami

Nadziei upatrują w braku kontuzjowanego Arkadiusza Milika. Zwracają uwagę na to, że jego absencja może skutecznie zachwiać konstrukcją naszych ataków. Piszą o chemii, która wytworzyła się między nim, a Lewandowskim. Że w dzisiejszym futbolu to absolutna rzadkość. Że bez Milika Lewandowski może już nie być tak olśniewający i skuteczny, bo cała uwaga obrońców będzie skupiona właśnie na nim. Jednym, jedynym. Swoich szans upatrują też w parze naszych stoperów. Ich zdaniem współpraca Kamila Glika z Michałem Pazdanem wygląda co najwyżej przeciętnie.

Reklama



Jedne gazety podchodzą do meczu zachowawczo, z rezerwą i na chłodno. Polska jest silniejsza, remis będzie dobrym wynikiem. Inne, niesione wygraną z Niemcami, pompują balon. Bo jeśli udało się z nimi, to dlaczego nie powtórzyć tego na Stadionie Narodowym? Powietrza w płuca nabrał na przykład jeden z poczytnych felietonistów, który swój wywód zakończył w taki oto sposób:

“Nic bardziej nie podnosi na duchu, niż ogranie mistrzów świata. Czy możemy wygrać z Polską i uniknąć baraży? Yes, we can!”

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...