Tuż po końcowym gwizdku Ewa Pajor zalała się łzami, a komentatorka powiedziała w TVP, nawiązując do słynnej aktorki Joanny Szczepkowskiej, że dziś w polskiej piłce kobiecej skończył się komunizm. Duże słowa, ale tak patetyczna reakcja nie może dziwić, bo reprezentacja Polski piłkarek wygrała w rewanżu 1:0 z Austrią w Wiedniu (w Gdańsku padł taki sam wynik). To oznacza, że pierwszy raz w historii żeńska kadra zagra na wielkiej imprezie – wystąpi w przyszłym roku na mistrzostwach Europy w Szwajcarii. Polki długo się broniły i miały trochę szczęścia, a ostateczny cios zadała w doliczonym czasie gry, w dniu swoich urodzin, właśnie Pajor. To historyczny dzień i sukces, który pozwoli jeszcze bardziej pod każdym względem rozruszać kobiecą piłkę w Polsce.
Spotkanie w Wiedniu odbywało się w dniu 28. urodzin Ewy Pajor. Już przed dwumeczem było wiadomo, że kluczem do awansu na Euro będzie dyspozycja właśnie napastniczki Barcelony, bo gra Polek jest bardzo mocno od niej uzależniona. I nie ma się co dziwić – Pajor, która do tego meczu w 94 występach dla kadry strzeliła 63 gole, to jedna z najlepszych piłkarek świata. Dziś już w siódmej minucie napastniczka mogła mieć asystę: Natalia Padilla-Bidas odzyskała piłkę przy polu karnym rywalek i zagrała do Pajor, a ta jej błyskawicznie odegrała. Niestety, piłkarka Sevilli uderzyła zdecydowanie za lekko i jej strzał obroniła bramkarka.
Kolejne straty Kamczyk
Polki, mimo że w Gdańsku wygrały 1:0 i zachodziła obawa, że w Wiedniu mogą za bardzo skupić się na defensywie, zaczęły ten mecz nieźle i dość odważnie. Okazja Padilli-Bidas długo była najlepszą w całym meczu w pierwszej połowie. Kilka razy pressing w wykonaniu drużyny Niny Patalon ewidentnie zaskakiwał Austriaczki. Jednak im dłużej trwał mecz, tym wyglądało to gorzej. Można powiedzieć, że gwizdek na przerwę trochę uratował Biało-Czerwone, bo te cofnęły się za bardzo i przeciwniczki zaczęły dochodzić do niezłych sytuacji.
Widać też było zdenerwowanie u kilku Polek. Przede wszystkim prawa obrończyni Wiktoria Zieniewicz dość szybko i nerwowo pozbywała się piłki. Ewelina Kamczyk, która w Gdańsku rozegrała świetny mecz, w pierwszych 45 minutach nie dość, że straciła osiem piłek, to jeszcze, kiksując przy rzucie wolnym dla Austriaczek, mogła rywalkom sprezentować gola. Młoda obrończyni Emilia Szymczak, świetna w pierwszym meczu, dziś nie wyglądała tak pewnie.
Polki schodziły do szatni wiedząc, że są 45 minut od spełnienia marzeń, ale mając również świadomość, że rywalki są groźne i w drugiej połowie pewnie stworzą sobie okazje.
“Skończył się w polskiej piłce komunizm”
Tak było. Dość szybko w drugiej połowie ten mecz zaczął być jednostronny. Austriaczki nacierały i były coraz groźniejsze. Można było odnieść wrażenie, że Polkom w pojedynkach zaczęło trochę brakować sił: a to były spóźnione, a to za łatwo pozwalały przeciwniczkom dotrzeć pod swoje pole karne. Austriaczki dośrodkowywały, próbowały strzałów, ale Polki, czasami szczęśliwie, długo radziły sobie z ich szturmem. Pajor z przodu próbowała przetrzymać piłkę, wywalczyć rzut wolny, ale nie było to łatwe. Kamczyk? Wciąż grała przeciętnie, choć to ona w 70. minucie odzyskała piłkę i nieźle dośrodkowała na głowę koleżanki. Ale to były pojedyncze zrywy Polek.
W środku pola znów dobrze prezentowała się Tanja Pawollek, która rozegrała aż 49 spotkań w młodzieżowych kadrach Niemiec, by zdecydować się na reprezentowanie Polski. Jednak i ona, pewnie ze względu na zmęczenie, zaczęła być mniej dokładna. – Dawać! Zostało tylko 10 minut! – krzyczała Pajor do koleżanek, gdy Austriaczki miały rzut rożny. Kolejne minuty to walka o przetrwanie Polek: Padilla-Bidas, cierpiąca i opuszczająca boisko, następne zmiany. Akcje Austriaczek, wielka nerwowość przy polskiej ławce, tym większa, że sędzia z Macedonii doliczyła aż sześć minut.
Była 94. minuta, gdy po akcji Dominiki Grabowskiej Pajor wbiegła w pole karne i oddała strzał, który rozstrzygnął losy dwumeczu. Polska jedzie na wielką kobiecą piłkarską imprezę – to chwilę później stało się faktem. Po końcowym gwizdku Pajor zalała się łzami, a komentująca spotkanie Joanna Tokarska stwierdziła, nawiązując do słów Joanny Szczepkowskiej : Proszę państwa, 3 grudnia 2024 roku skończył się w polskiej kobiecej piłce komunizm.
BRAMKA EWY PAJOR PRZYPIECZĘTOWAŁA AWANS NA EURO 🇵🇱
MOŻEMY OGLĄDAĆ TO W NIESKOŃCZONOŚĆ ❗️ pic.twitter.com/bSO0nXO5J3
— TVP SPORT (@sport_tvppl) December 3, 2024
To Polska mogła mieć ten turniej
Dla pierwszej reprezentacji Polski to pierwszy historyczny awans na wielką kobiecą piłkarską imprezę. Euro 2025 odbędzie się w Szwajcarii w dniach 2-27 lipca. Weźmie w nim udział 16 zespołów. Wydawało się, że duże szanse na organizację turnieju ma nasz kraj, ale ostatecznie osobom lobbującym za Polską zabrakło siły przebicia. Wtedy Polska miałaby zapewniony udział w mistrzostwach.
Ale to chyba lepiej, że zawodniczki Niny Patalon wywalczyły sobie na boisku udział w mistrzostwach, prawda? To wielki sukces, który powinien bardzo pchnąć do przodu, pod każdym względem, i tak rozwijającą się piłkę kobiecą w Polsce.
Austria – Polska 0:1 (0:0)
- Pajor 90+4
Pierwszy mecz – 1:0 dla Polski
WIĘCEJ O PIŁCE NA WESZŁO:
- Wojciech Hadaj wspomina Lucjana Brychczego
- Kobylak był ręcznikiem kolejki
- Cholewiak daje Puszczy ćwierćfinał
Fot. Newspix.pl