Reklama

Magiczna dziewiątka z Katowic

Paweł Marszałkowski

Autor:Paweł Marszałkowski

27 listopada 2024, 10:15 • 3 min czytania 2 komentarze

Od wczoraj Katowice i cała piłkarska Polska pogrążone są w żałobie po śmierci Jana Furtoka. Najlepszy strzelec w historii GieKSy i 37-krotny reprezentant kraju odszedł w wieku 62 lat. Przypominamy kilka liczb związanych z jego barwną karierą.

Magiczna dziewiątka z Katowic

„Pękły nasze serca… Furtok był najjaśniejszą gwiazdą GKS-u Katowice” – napisał wczoraj śląski klub.

Swojego byłego piłkarza pożegnały również HSV oraz Eintracht Frankfurt.

Reklama

9 – to numer, z którym Jan Furtok grał w GKS-ie Katowice. I z którym nikt nigdy w złoto-zielono-czarnych barwach już nie wystąpi. Dziewiątka została bowiem oficjalnie zastrzeżona przy Bukowej.

Furtok reprezentował barwy GKS-u w latach 1979-1988 oraz 1996-1997. W 299 meczach zdobył 122 bramki, dzięki czemu został najlepszym strzelcem w dziejach klubu. Z katowiczanami zdobył Puchar Polski, wicemistrzostwo Polski oraz ligowy brąz.

Po zakończeniu piłkarskiej kariery pracował w GieKSie między innymi jako trener, dyrektor sportowy i prezes. Został uwieczniony na muralu, który znajduje się przy ulicy Granicznej w Katowicach. Wkrótce najprawdopodobniej zostanie patronem Stadionu Miejskiego, który niebawem zostanie oficjalnie otwarty.

36 – tyle meczów zagrał w biało-czerwonych barwach. Dla reprezentacji Polski występował w latach 1985-1993. Zdobył 10 bramek. Brał udział w mistrzostwach świata w 1986 roku.

Reklama

W 2019 roku został uhonorowany przez Polski Związek Piłki Nożnej, który z okazji swojego stulecia umieścił rodowitego katowiczanina wśród stu najwybitniejszych reprezentantów Polski.

Pytany o najważniejszego z goli, Furtok sam wspominał bramkę zdobytą ręką w meczu z San Marino: – Gdyby nie ta bramka, to nie wiadomo, co by się działo. To wszystko jest wina Koseckiego! Za szybki był! Za szybko wrzucił, ja chciałem uderzyć głową, ale nie zdążyłem, odbiło się od ręki. Instynkt taki. Biegłem jak biegłem, sam nie wiedziałem, jak to wpadło w ogóle do bramki. Potem na tablicy się pokazało, że to jednak ja. Zamieszanie się zrobiło. Jasne, że to była banda amatorów, zżarła nas presja. Przed meczem liczyli: “siedem goli będzie”. Drudzy przebijali „dwanaście!”. Graliśmy na Widzewie i trawa była tam do kostek. Zanim piłka doszła, to oni już doskoczyli.  Później to żeśmy się już modlili, żeby coś wpadło. Koło sześćdziesiątej minuty już zaczęliśmy sobie wyobrażać, co się będzie działo. Taki wstyd… Potem jak pojechałem do Niemiec, to aż chcieli mnie zawiesić za to. Powstał cały artykuł o tej mojej ręce. Ale nikogo nie przepraszałem. Za co miałem przepraszać? Za to, że mi się piłka od ręki odbiła?

60 – tyle goli strzelił podczas pobytu za zachodnią granicą. 51 dla Hamburgera SV i dziewięć dla Eintrachtu Frankfurt. Nadal jest drugim najskuteczniejszym Polakiem wśród zdobywców bramek na boiskach Bundesligi, której był wicekrólem strzelców w sezonie 1990/1991. Wyprzedził go dopiero Robert Lewandowski.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kaszub. Urodził się równo 44 lata po Franciszku Smudzie, co może oznaczać, że właśnie o nim myślał Adam Mickiewicz, pisząc słowa: „A imię jego czterdzieści i cztery”. Choć polskiego futbolu raczej nie zbawi, stara się pracować u podstaw. W ostatnich latach poznał zapach szatni, teraz spróbuje go opisać - przede wszystkim w reportażach i wywiadach (choć Orianą Fallaci nie jest). Piłkę traktuje jako pretekst do opowiedzenia czegoś więcej. Uzależniony od kawy i morza. Fan Marka Hłaski, Rafała Siemaszki, Giorgosa Lanthimosa i Emmy Stone. Pomiędzy meczami pisze smutne opowiadania i robi słabe filmy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

2 komentarze

Loading...