Reklama

Niebywały zjazd serbskiego gwiazdora. Niechciany w kolejnym klubie

Mikołaj Wawrzyniak

Opracowanie:Mikołaj Wawrzyniak

05 listopada 2024, 19:55 • 2 min czytania 1 komentarz

Luka Jović przeżywa bardzo trudny moment w swojej karierze. Dyspozycja piłkarza staje się ogromnym rozczarowaniem dla jego kolejnego pracodawcy. Tym razem postawą zawodnika zawiedziony jest AC Milan. Serbski napastnik tylko kilkukrotnie pojawiał się w tym sezonie na boisku w lidze, a do rozgrywek Champions League nie został nawet zgłoszony przez Rossonerich.

Niebywały zjazd serbskiego gwiazdora. Niechciany w kolejnym klubie

Jović robił istną furorę w sezonie 2018/2019 barwach Eintrachtu Frankfurt. 26-latek aż 17 razy trafiał do siatki rywali w Bundeslidze. Dodatkowo dorzucił dziesięć trafień w rozgrywkach Ligi Europy.

Fantastyczna forma w Niemczech poskutkowała transferem marzeń. Po Serba zgłosił się sam Real Madryt.

Przeprowadzka na Bernabeu okazała się „pocałunkiem śmierci” dla Jovicia. Od tego czasu nigdy nie wrócił do swoich dokonań z Frankfurtu. Ogromnie rozczarował się nim Real. Nie pomogło nawet wypożyczenie z powrotem do Eintrachtu.

W końcu trafił do Włoch, ale na dyspozycji Serba „przejechała się” również Fiorentina. W zeszłym roku dość nieoczekiwanie sięgnął po niego AC Milan. Włodarze Rossonerich szybko jednak pożałowali swojej decyzji. 26-latek przez cały miniony sezon zdobył tylko dziewięć bramek we wszystkich rozgrywkach, regularnie zawodząc.

Reklama

Ekipa z San Siro już tego lata chciała się pozbyć napastnika. Na ich nieszczęście Jović pozostał w Mediolanie, cały czas obciążając znacząco klubowy budżet. W trwającym sezonie snajper nie dostaje zbyt wielu szans od trenera Fonseki. Nie został nawet zgłoszony do rozgrywek Ligi Mistrzów, a w meczach Serie A pojawił się na boisku tylko trzy razy.

Już dziś jego były klub, Real Madryt podejmie na Bernabeu obecną ekipę Serba, AC Milan. Początek hitowego starcia Ligi Mistrzów zaplanowano na godzinę 21:00.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Złośliwi powiedzą, że to brak talentu uniemożliwił mu występy na piłkarskich salonach. Rzekomo zbyt często sprawdzała się słynna opinia kibica Podbeskidzia, by „grać na Wawrzyniaka, bo jest cienki”. On pozostaje jednak przy tezie, że Wawrzyniak w polskiej piłce może być tylko jeden i nie śmiał odbierać tego zaszczytnego miana Panu Jakubowi. Kibicowsko najbliżej mu do Lecha Poznań, ale jest koneserem całej naszej kochanej Ekstraklasy do tego stopnia, że potrafi odróżnić Bergiera od Bejgera. Od czasów trenera Rijkaarda lubi napawać się grą Barcelony, choć z nią bywało różnie. W wolnych chwilach często sięga po kryminały, zwłaszcza niestraszny mu Mróz.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

1 komentarz

Loading...