Reklama

Tragiczny powrót Hurkacza. Polak odpadł w 1. rundzie Paris Masters

Szymon Szczepanik

Opracowanie:Szymon Szczepanik

29 października 2024, 12:15 • 4 min czytania 4 komentarze

Po ponad miesiącu przerwy od startów, Hubert Hurkacz ponownie zaprezentował się na kortach, ale o dzisiejszym spotkaniu Polak będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. W jego grze bowiem nie kleiło się nic, a oglądanie Hubiego – który przecież jest dobrym zawodnikiem – w takiej dyspozycji, sprawiało nam fizyczny ból. Dziś w pierwszej rundzie turnieju Paris Masters 27-latek został zmieciony z kortu przez Alexa Michelsena. To był dramatyczny mecz w wykonaniu naszego zawodnika, który był cieniem samego siebie.

Tragiczny powrót Hurkacza. Polak odpadł w 1. rundzie Paris Masters

WIELKA NIEWIADOMA

27 września mogliśmy ostatni raz oglądać polskiego tenisistę w akcji. Polak wówczas przegrał z Jackiem Draperem w drugiej rundzie zawodów w Tokio. Po tej porażce Hubi zniknął z Touru, odpuszczając nawet prestiżowe rozgrywki ATP 1000 w Szanghaju, w których w ubiegłym roku triumfował.

Jak twierdził sam zainteresowany, powodem jego absencji była niezadowalająca dyspozycja po urazie, którego nabawił się jeszcze podczas gry w Wimbledonie. – Powrót na kort po kontuzji i operacji nie jest taki, jak oczekiwałem od siebie i nie jestem w stanie grać na 100 procent swoich możliwości. Nie chcę tylko uczestniczyć w turniejach, ale grać o zwycięstwa w finałach. Dlatego podjąłem decyzję o wycofaniu się z nadchodzącego turnieju w Szanghaju, aby skoncentrować się na dalszym wzmacnianiu siły mięśni i intensywnej fizjoterapii. Moim celem jest wrócić w pełni gotowym. Dziękuję za Wasze wsparcie – informował Hurkacz w swoich mediach społecznościowych.

Jednak w ostatnim czasie zawirowań w karierze Polaka było więcej. Po tym, jak 27-latek odpadł w 2. rundzie US Open, zdecydował się rozstać z dotychczasowym szkoleniowcem, Craigiem Boyntonem. Od podjęcia tej decyzji minęły dwa miesiące, ale Hurkacz wciąż nie ogłosił współpracy z nowym trenerem.

Rozmawiałem już z kilkoma kandydatami, jak również z innymi osobami, które mogą pomóc w podjęciu decyzji. Pytałem trenerów o ich cele, jak współpraca ze mną wyglądałaby od ich strony, no bo to jest superistotne, aby dobrać właściwą osobę, której tak samo zależy na osiągnięciu celu. Jakie to cele? Nie zatrudniam nowej osoby, żeby utrzymać się w pierwszej dziesiątce rankingu. Zatrudniam ją, żeby wygrywać Wielkie Szlemy i być numerem jeden na świecie mówił sam zainteresowany w rozmowie z Gazetą Wyborczą, przeprowadzonej 8 października.

Reklama

Na zawody do Paryża nasz rodak jechał więc bez trenera oraz z formą, która była wielką niewiadomą.

HURKACZ BYŁ CIENIEM SAMEGO SIEBIE

Pierwszym po przerwie przeciwnikiem Hurkacza był Alex Michelsen. 21-letni Amerykanin do niedawna zajmował najwyższe w swojej karierze miejsce w rankingu ATP – 43. Obecnie zaś plasuje się tylko jedną lokatę niżej. W 2024 roku doszedł też do dwóch finałów zawodów rangi 250 i nieźle zaprezentował się w kilku innych turniejach. Za sobą ma więc naprawdę udany sezon… aczkolwiek dla znajdującego się w czołowej piętnastce ATP Huberta nie powinien stanowić większego zagrożenia. Pod warunkiem, że Polak znajdowałby się w optymalnej dyspozycji.

Niestety, dziś takiej nie widzieliśmy. Hubert od początku meczu był nieco zagubiony, wręcz zdeprymowany. W przeciwieństwie do młodszego rywala, który emanował pewnością siebie i znakomicie rozpoczął zawody. Na zegarze nie minęło bowiem siedem minut, a Michelsen prowadził już 3:0 w gemach. I to po dwóch przełamaniach Polaka.

Z kolei w grze Hurkacza nie kleiło się prawie nic. Tenisista pochodzący z Wrocławia był na korcie apatyczny. Owszem, nasz rodak potrafił czasami zaskoczyć rywala asem serwisowym. Ale to by było na tyle z jego atutów w tym spotkaniu. Ogólnie bowiem nawet serwis, będący największą bronią Huberta, dziś wyglądał słabo. Skuteczność 27-latka przy pierwszym podaniu wynosiła zaledwie 60 procent. To był dramat.

Pierwszego seta Michelsen wygrał 6:1 i nic nie zapowiadało tego, że druga partia przebiegnie w inny sposób. Nawet kiedy na tablicy wyników Hurkacz zahaczał się na grę, to jego poczynania na korcie nie wskazywały na to, by mógł odwrócić losy meczu. Publiczność starała się ponieść naszego zawodnika do walki. Ale brutalna prawda jest taka, że znajdującemu się w tak złej dyspozycji zawodnikowi nie pomógłby nawet najbardziej chóralny doping.

Jasne, w drugiej partii nie można było odmówić Hurkaczowi chęci do gry. Polak zrzucił z siebie nieco rdzy i przynajmniej w trzech gemach zdołał utrzymywać własne podanie. Ale na returnie w dalszym ciągu był bezradny. A kiedy Michelsen wreszcie zaliczył przełamanie na 5:3 w gemach, stało się jasne, że za chwilę zakończy to spotkanie. Tak w istocie było. Po pięćdziesięciu minutach nierównego pojedynku tenisista z USA mógł cieszyć się z awansu do drugiej rundy Paris Masters.

Reklama

A Hubert ma dziś nad czym myśleć. Polak powrócił do rywalizacji w fatalnym stylu. Grał źle do tego stopnia, że można wręcz zastanawiać się, czy udział w zawodach w Paryżu był mu w ogóle potrzebny. Może jednak lepiej było całkowicie zrezygnować z występów w końcówce sezonu, by skupić się na budowaniu formy na następny rok? Najlepiej już pod okiem nowego trenera.

Hubert Hurkacz – Alex Michelsen 0:2 (1:6, 3:6)

Czytaj więcej o tenisie:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Tenis

Komentarze

4 komentarze

Loading...