Bądźmy szczerzy – ten mecz jawił się jako formalność. Po tym jak Orlen Oil Motor Lublin wygrał na wyjeździe z Betard Spartą Wrocław 47:43, dziś, spoglądając na sprawę z perspektywy kibiców Koziołków, tylko kataklizm mógł odebrać im mistrzowski tytuł. A patrząc na tę kwestę od strony Wrocławian, na stadionie przy Alejach Zygmuntowskich musiał zdarzyć się cud. Ale żaden cud dziś nie miał miejsca, a Motor rozgromił gości 52:38. Zaś kibicom oglądającym to spotkanie pozostało emocjonować się tylko rywalizacją Bartosza Zmarzlika z Artiomem Łagutą.
WSZYSTKO WSKAZYWAŁO NA WYGRANĄ MOTORU
Czy podopieczni trenera Dariusza Śledzia mogli dziś mówić o tym, że do Lublina przyjechali walczyć o tytuł? Oczywiście, że mogli i tak mówili. Wiecie, teksty w stylu „damy z siebie wszystko”, „nie mamy nic do stracenia” – pewnie słyszeliście je setki razy, wypowiadane z ust różnych sportowców.
Brutalna prawda jest jednak taka, że biorąc pod uwagę stan kadrowy Betardu Sparty, ten zespół już awansem do finału wykręcił maksimum swoich możliwości. Jeszcze przed fazą play-off kontuzji doznał Tai Woffinden. Jak się okazało, uraz wykluczył go z reszty sezonu. Można mówić, że trzykrotny indywidualny mistrz świata w tym roku i tak znacznie obniżył loty, ale jego zupełny brak należy traktować w kategoriach osłabienia. Jakby nieszczęść wrocławian było mało, do pierwszego meczu finałowego poobijany podchodził Jakub Krawczyk, podstawowy junior ekipy WTS-u. Odjechał zawody, ale okazało się, jego uraz jest na tyle poważny, że Krawczyk nie mógł wystąpić w dzisiejszym spotkaniu.
Po drugiej stronie barykady panowała zupełnie inna atmosfera. Bartosz Zmarzlik niedawno obronił tytuł indywidualnego mistrza świata. To już piąty złoty medal w wykonaniu Polaka. Fredrik Lindgren ukończył rywalizację w tegorocznym Grand Prix na trzecim miejscu. Złoto IMŚ, tyle że w juniorskim formacie, wywalczył Wiktor Przyjemski. Poza tym ekipę trenera Macieja Kuciapy omijały kontuzje, dzięki czemu podchodziła do ostatniego meczu sezonu w najsilniejszym składzie.
MOTOR LEPSZY OD BETARDU
Jakby tego było mało, Motor Lublin wygrał 47:43 pierwszy mecz finałowy PGE Ekstraligi we Wrocławiu. Skoro więc dzisiejsi gospodarze poradzili sobie na torze rywala, to wierzyć w odwrócenie losów tej rywalizacji mogli tylko najzagorzalsi fani Betardu.
Ale już pierwszy bieg nawet w ich szeregach musiał wprowadzić myśli, że WTS wyruszył na misję niemożliwą do wykonania. Wprawdzie Artiom Łaguta i Dan Bewley przywieźli remis, lecz jeśli najmocniejsza para gości nie zdołała odrobić jakichkolwiek strat, to kto inny mógł wziąć na siebie tę odpowiedzialność?
Im dalej w zawody, tym mecz gorzej układał się dla Sparty. W biegu juniorskim wykluczony został Nikodem Mikołajczyk, a Wiktor Przyjemski i Wiktor Bańbor – najlepsza juniorska formacja Ekstraligi – nie miała problemu z objechaniem na 5:1 Marcela Kowolika. Z kolei w trzecim Zmarzlik i Jack Holder ograli podwójnie Macieja Janowskiego. Tym sposobem mieliśmy za sobą ledwie trzy wyścigi, a Wrocław przegrywał już 5:13 i trener Śledź mógł zacząć ratować wynik rezerwami taktycznymi.
Pierwsza seria startów zakończyła się rezultatem 18:6 dla gospodarzy. Nawet obecni w studiu Canal+ Krzysztof Cegielski i trener Marek Cieślak, którzy przed spotkaniem próbowali szukać argumentów ku temu, że dziś możemy zobaczyć wyrównane zawody, porzucili tę narrację. Żużlowcy Motoru rządzili dziś na torze i pewnie zmierzali po trzecie z rzędu mistrzostwo Polski.
Orlen Oil Motor Lublin po pierwszej serii bliżej złotego medalu!🔥 Nie brakowało ścigania w czwartym biegu! 👀 Bartłomiej Kowalski zaliczył niezły start, ale przy kredzie wcisnął się przed niego Frederik Lindgren, który ostatecznie zgarnął trzy punkty. Kowalski cały czas musiał… pic.twitter.com/IBdaE28A1i
— CANAL+ SPEEDWAY (@CPLUS_SPEEDWAY) October 7, 2024
A ZMARZLIK OD ŁAGUTY!
Pozostawało więc emocjonować się inną rywalizacją. Mianowicie Artioma Łaguty z Bartoszem Zmarzlikiem. W końcu mowa o Polaku, który seryjnie zdobywa tytuły mistrza świata, oraz Rosjaninie… który mógłby utrudnić mu to zadanie, ale ze względu na inwazję jego kraju na Ukrainę został pozbawiony przez FIM możliwości startów w cyklu Grand Prix. Tymczasem przed finałowym spotkaniem Łaguta legitymował się pierwszą średnią w Ekstralidze (2,459), a Zmarzlik trzecią (2,400). Ponadto w tym roku obaj pięć razy spotykali się w biegach. I aż cztery razy górą w tych wyścigach był 33-latek z Rosji.
Dziś pierwszy raz mogli się ze sobą sprawdzić w biegu numer 6. W nim Zmarzlik na starcie zamknął jadącego z pierwszego pola Łagutę, a do mety dojechał ze sporą przewagą nad Rosjaninem. Ponownie liderzy obu ekip spotkali się w ósmym wyścigu. Tym razem to Zmarzlik na starcie był ustawiony najbliżej kredy, a jadący z drugiego toru Łaguta starał się go zamknąć. Jednak nic takiego nie miało miejsca. Mistrz świata wystrzelił spod taśmy jak z katapulty i drugi raz nie pozostawił swojemu wielkiemu rywalowi żadnych złudzeń. Na metę dojechał mając dobre pół prostej przewagi.
Szkoda tylko, że więcej razem na torze ich nie zobaczyliśmy. Kiedy bowiem Motor oficjalnie zaklepał sobie tytuł, Zmarzlik postanowił oddać swoje starty młodszym kolegom z zespołu. W tym ten w biegu 13., gdzie ponownie spotkałby się z Łagutą.
Poza tą polsko-rosyjską rywalizacją dziś trudno było się emocjonować na torze czymś innym. Wyłączając Łagutę, pozostali żużlowcy Betardu po prostu nie dojechali na pierwszą część zawodów. Dość napisać, że drugie indywidualne zwycięstwo za sprawą Macieja Janowskiego Sparta wywalczyła dopiero w 10. biegu. Z kolei wyścig później goście zaliczyli pierwszą drużynową wygraną. Ale wtedy było już za późno na odrabianie jakichkolwiek strat.
Motor był już pewny zwycięstwa i trzeciego w historii mistrzostwa Polski. Tytułu, który został zdobyty w pełni zasłużenie. Bartosz Zmarzlik i spółka zdominowali całe rozgrywki. Odnieśli w nich zaledwie trzy porażki. Dzisiejsze zwieńczenie sezonu było tylko pokazem siły, którą Koziołki prezentowały od początku do końca.
Orlen Oil Motor Lublin – 52
9. Dominik Kubera – 10+2 (3,2*,2*,0,3), 10. Fredrik Lindgren – 10 (3,3,3,1,-), 11. Mateusz Cierniak – 3+2 (0,1*,1*,1), 12. Jack Holder – 9+1 (2*,2,2,2,1), 13. Bartosz Zmarzlik – 9 (3,3,3,-,-), 14. Wiktor Przyjemski – 4+2 (2*,2*,0,0), 15. Bartosz Bańbor – 7 (3,0,3,1), 16. Bartosz Jaworski – 0 (0)
Betard Sparta Wrocław – 38
1. Daniel Bewley – 6+2 (1*,1*,1,1,2), 2. Francis Gusts – 2 (0,-,0,2), 3. Artiom Łaguta – 14+1 (2,3,2,2,2*,3), 4. Bartłomiej Kowalski – 5+1 (1,0,1*,3,0), 5. Maciej Janowski – 10+1 (1,1,3,3,2*), 6. Nikodem Mikołajczyk – 0 (w,0,0), 7. Marcel Kowolik – 1 (1,0,0), 8. Kacper Andrzejewski – ns
Fot. Newspix
Czytaj też: