Reklama

Walemark: Dzięki niemu jestem w Poznaniu

Mikołaj Wawrzyniak

Opracowanie:Mikołaj Wawrzyniak

01 października 2024, 09:52 • 3 min czytania 14 komentarzy

Lech Poznań coraz wygodniej rozsiada się w fotelu lidera Ekstraklasy. W niedzielę poznaniacy odnotowali szóste z rzędu zwycięstwo w lidze. Seria nie zostałaby przedłużona, gdyby nie fantastyczny występ nowego skrzydłowego „Kolejorza”, Patrika Walemarka, który ustrzelił w Kielcach hat-tricka. Szwed podzielił się w rozmowie dla „TVP 3 Poznań” swoimi wrażeniami z pierwszych tygodni w stolicy Wielkopolski.

Walemark: Dzięki niemu jestem w Poznaniu

Walemark trafił na Bułgarską pod koniec sierpnia. Szwedzki pomocnik został wypożyczony na rok z holenderskiego Feyenoordu. Zdążył wystąpić już w kompromitującym dla poznaniaków spotkaniu pucharowym z Resovią oraz w czterech ligowych meczach, z których dwa ostatnie rozpoczynał w podstawowej jedenastce. Szwedzki skrzydłowy znakomicie będzie wspominał niedzielne starcie z Koroną w Kielcach, kiedy popisał się hat-trickiem, a „Kolejorz” zwyciężył 3:2.

Swoimi wrażeniami po pierwszym miesiącu w Poznaniu dzielił się w rozmowie dla TVP 3 Poznań.

Reklama

Walemark przyznał, że w wejściu w drużynę bardzo pomogli mu jego rodacy występujący w „Kolejorzu”. – Pomagają mi dosłownie we wszystkim, ale nie trzymam się tylko z chłopakami ze Skandynawii. Nie mam oporów, by prosić o pomoc innych kolegów. Nikt mi jeszcze nie odmówił. Wszystko idzie jak należy. Znam się dość dobrze z Eliasem Anderssonem. Graliśmy przeciwko sobie w lidze szwedzkiej. Na razie z nim spędzam najwięcej czasu w klubie i poza nim. Wydaje mi się, że cała grupa tworzy fajną, przyjazną atmosferę w szatni.

Nie ukrywał, że w przyjściu do Lecha dużą rolę odegrał kapitan poznaniaków. – To prawda. Mikaela poznałem na zgrupowaniu reprezentacji chyba dwa lata temu. Odświeżyliśmy kontakt jeszcze na początku okna transferowego. Sporo rozmawialiśmy ogólnie o piłce, ale też o tym, jak on się czuje w Lechu. On naprawdę nie miał złego słowa do powiedzenia na temat Poznania. Jego opinia mi się udzieliła i także dzięki niemu jestem tutaj – przyznał Walemark.

Szwed wskazał także na najtrudniejszy moment swojej dotychczasowej kariery. – Przytrafiła mi się poważna kontuzja. Potrzebowałem dużo czasu, żeby sobie z tą sytuacją poradzić. W takim dołku zaczynasz dostrzegać inne rzeczy, które liczą się w życiu. Rodzina zawsze była ważna, ale bywały takie tygodnie, że liczył się tylko futbol. Praca, praca, praca. Teraz wiem, że musisz mieć w życiu także inne fundamenty. W trudnym czasie różne dziwne myśli przychodzą do głowy i sieją w niej spustoszenie. Pierwsze miesiące po kontuzji były naprawdę trudne. Szukałem tego światełka na końcu tunelu. Wiedziałem, że muszę to przetrwać i będzie dobrze. Teraz już wszystko jest w porządku z moim zdrowiem. Mam nadzieję, że tak pozostanie – podsumował.

22-latek w swojej karierze bronił także barw szwedzkiego Hacken oraz holenderskich Feyenoordu i Heerenveen.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Reklama

Złośliwi powiedzą, że to brak talentu uniemożliwił mu występy na piłkarskich salonach. Rzekomo zbyt często sprawdzała się słynna opinia kibica Podbeskidzia, by „grać na Wawrzyniaka, bo jest cienki”. On pozostaje jednak przy tezie, że Wawrzyniak w polskiej piłce może być tylko jeden i nie śmiał odbierać tego zaszczytnego miana Panu Jakubowi. Kibicowsko najbliżej mu do Lecha Poznań, ale jest koneserem całej naszej kochanej Ekstraklasy do tego stopnia, że potrafi odróżnić Bergiera od Bejgera. Od czasów trenera Rijkaarda lubi napawać się grą Barcelony, choć z nią bywało różnie. W wolnych chwilach często sięga po kryminały, zwłaszcza niestraszny mu Mróz.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

14 komentarzy

Loading...