Reklama

Wilfredo Leon zadebiutował w PlusLidze. „Myślałem, że ten transfer to fake news” [REPORTAŻ]

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

21 września 2024, 10:37 • 8 min czytania 0 komentarzy

Gdy kibice Bogdanki LUK Lublin czytali, że nowym zawodnikiem ich drużyny zostanie Wilfredo Leon, myśleli, że ktoś ich wkręca. Taki geniusz siatkówki? Tutaj? Coś, co wydawało się fantastyką, stało się jednak faktem, a w piątek wieczorem Leon zadebiutował w PlusLidze. Choć sam mówi, że jest gotowy do grania w 85 procentach, miał duży wpływ na wygraną 3:2 nad Treflem Gdańsk, po bardzo ciekawym spotkaniu. W hali „Globus” można było odnieść wrażenie, że ponad cztery tysiące ludzi, bardziej niż na sam mecz, przyszło na Leona. – Porównywalną gwiazdą sportu, która przyszła do Lublina, był tylko żużlowiec Hans Nielsen w 1990 roku. Bartosz Zmarzlik to jednak nie aż taka półka – słyszymy od człowieka od lat związanego z lubelskim sportem.

Wilfredo Leon zadebiutował w PlusLidze. „Myślałem, że ten transfer to fake news” [REPORTAŻ]

Jest 30 stycznia tego roku. Spotkanie szefów Bogdanki LUK-u Lublin ze sponsorami klubu.

Ktoś rzuca w przestrzeń pytanie: – Jaką naprawdę dużą gwiazdę można teraz sprowadzić?

Wilfredo Leona – pada odpowiedź.

Kilka osób się uśmiecha. Nikt raczej nie bierze tego scenariusza na poważnie.

Reklama

Nawet wczoraj wieczorem, przed meczem Bogdanki LUK-u Lublin z Treflem Gdańsk większość moich rozmów z kibicami, zmierzającymi na halę, wyglądała podobnie.

Co pomyślałeś, gdy ogłoszono ten transfer? – pytałem.

Że to jakiś fake news. Że nas wkręcają.

Dumny prezydent

Była godzina 21:04 i Bogdanka w pierwszym secie przegrywała 20:21, gdy w hali „Globus” rozległ się tumult, którego chyba jeszcze tam nie słyszano. Leon, który poprzednie spotkanie – mecz pierwszej kolejki w Zawierciu, wygrany 3:2 – spędził na ławce, wchodził na boisko. Debiutował tym samym w PlusLidze. Zajął miejsce na lewym ataku. Tak – to było to samo ustawienie, którym Polacy kończyli niesamowity półfinał igrzysk z Amerykanami. Leon dostawał wtedy kolejne piłki od Grzegorza Łomacza i skończył tę najważniejszą – przy stanie 14:13 w tie-breaku.

Wilfredo Leon wchodzi na boisko w Lublinie 

Reklama

W Lublinie stojący przy siatce gracz Trefla, Jakub Jarosz, tylko się uśmiechnął. Chwilę później, po zagrywce, przesunął się w ciemno do Leona, ale rozgrywający Bogdanki, Marcin Komenda, zaskoczył wiele osób, wystawiając piłkę na drugie skrzydło. W kolejnej akcji zrobił to samo. Leon nie przyjął piłki ani nie zaatakował, opuścił boisko po dwóch wymianach, a jego drużyna przegrała pierwszego seta. Było jednak wiadomo, że prawdopodobnie jeszcze się na placu gry pojawi.

W to, że Leon będzie u nas grać, uwierzyłem dopiero, gdy podpisaliśmy umowę – mówi w rozmowie z Weszło wiceprezes Bogdanki, Maciej Krzaczek. Kontrakt ostatecznie podpisano w drugiej połowie marca. Udało się to wszystko zorganizować w dużej mierze dzięki wsparciu finansowemu różnych sponsorów oraz miasta. – Mogę powiedzieć, że jako miasto wzięliśmy na siebie mniej więcej 1/3 tego finansowania. Jestem dumny, że w tym mieście występuje tak niezwykły sportowiec, jak Wilfredo Leon. Lublin nie miał wcześniej siatkówki na bardzo wysokim poziomie, a teraz powstała tu czołowa ekipa w kraju – usłyszeliśmy w hali „Globus” od Krzysztofa Żuka, prezydenta Lublina.

Mógł grać w Polsce cztery lata temu

Żeby zobrazować, jak długo trwała historia pod hasłem „Czy Wilfedo Leon zagra w PlusLidze?”, trzeba cofnąć się do 2020 roku, kiedy zawodnik, występujący wówczas w potężnej włoskiej Perugii, dostał ofertę od stołecznego klubu, nazywającego się w tamtym czasie Verva Warszawa Orlen Paliwa. Wilfredo tak mówił o tamtej sytuacji w wywiadzie, którego mi i Jankowi Mazurkowi udzielił przed igrzyskami w Paryżu: – Zostałem wtedy we Włoszech, bo wyszedłem z założenia, że w Perugii wiem, jak wygląda drużyna, co potrafią koledzy i brakowało mi jeszcze złota mistrzostw Włoch, a warszawska opcja była czymś nowym, ale też nie do końca stabilnym. Wyczuwałem, że może tam być różnie i miałem rację, bo jakiś czas później klub ten popadł w problemy.

Leon już dwa lata temu zaczął rozmawiać z działaczami Aluronu CMC Zawiercie, ale te negocjacje stały się bardziej konkretne przed obecnym sezonem. Zawodnik był zainteresowany grą w tym klubie, nie miał wielkich (jak na swoją jakość) oczekiwań finansowych, ale na drodze stanęły dwie przeszkody. Pierwsza – działacze Aluronu nieco obawiali się jego sytuacji zdrowotnej. Druga – zabrakło przy klubie z Zawiercia prywatnego sponsora, który pokryłby lwią część kontraktu. Dlatego działacze ostatecznie zdecydowali się na Amerykanina Aarona Russella. W grze był też Jastrzębski Węgiel, ale również tu działacze oraz Leon nie doszli do porozumienia. Rozmowy z Bogdanką ruszyły w lutym, a na początku marca działacze klubu spotkali się w Krakowie, przy okazji turnieju finałowego Pucharu Polski, z agentem Leona, Gerardo Macielem. Już wtedy transfer był mocno prawdopodobny.

Piotr Graban, trener Projektu Warszawa, powiedział kilkanaście dni temu w Kanale Zero, że w PlusLidze jest obecnie dwóch zawodników, którzy zarabiają powyżej 2,5 miliona złotych za sezon. To prawda, a Leon otwiera tę listę (około 3 milionów). Warto jednak zaznaczyć, że siatkarz zdecydował się na przenosiny do Lublina, mimo że w innych krajach mógłby zarobić znacząco więcej. Kluczowe okazały się kwestie rodzinne, np. fakt, że jego najstarsza córka idzie w tym roku do pierwszej klasy i Wilfredo oraz jego żona, Małgorzata, chcieli, by rozpoczęła naukę w polskim systemie edukacji.

Pokazał kibicom serduszko

W Lublinie w piątek wieczór od początku było widać, na kogo przyszli prawie wszyscy kibice. „Leon! Leon!” – niosło się z trybun już podczas rozgrzewki. W Zawierciu reprezentant Polski tylko odbijał piłkę z libero podczas rozgrzewki. Tym razem na rozgrzewce wykonywał wszystkie zagrania – atakował, a później serwował. Wykazywał olbrzymią ambicję i nie było widać, by robił coś na pół gwizdka. Dostał na rozgrzewce niedokładną piłkę od młodego rozgrywającego, Mikołaja Słotarskiego? Zaatakował chwilę później, z lepszej piłki, wbijając gwoździa. Pierwsza zagrywka na rozgrzewce? Typowy Leon – połączenie siły z charakterystyczną parabolą. Wyjątkowo trudna do przyjęcia.

Leon podczas meczu z Treflem 

Leon imponował też podzielnością uwagi. Z jednej strony skupiony na meczu – gdy stał w kwadracie dla rezerwowych, uważnie obserwował, co dzieje się na boisku. Z drugiej – gdy tylko ktoś krzyczał coś w jego stronę – najczęściej dzieci, jego imię – odwracał się i machał w ich stronę, a nawet odpowiadał tym samym gestem, pokazując serduszko. Niektórzy kibice, znajdujący się w pobliżu, w zasadzie bardziej byli skupieni na nim, obserwując i nagrywając każdy jego gest, niż na tym, co działo się na parkiecie.

Choć tam też było ciekawie – w drugim secie po zagrywkach Jakuba Jarosza Trefl prowadził już 10:4, po czym sześć punktów z rzędu zdobyła Bogdanka. Było 19:20 od strony gospodarzy, gdy Leon znów pojawił się na boisku i dostał trudną piłkę, po złym przyjęciu. W ciężkiej sytuacji zaryzykował, ale trafił w siatkę. W kolejnej akcji rywale mieli szczęście – piłka przeszła po siatce – Leon, na spółkę z libero, Thalesem, ratowali sytuację. Punkt wywalczył Trefl. Było 21:23, gdy Wilfredo dostał dobrą piłkę od Komendy i pewnym atakiem zdobył swój pierwszy punkt w polskiej lidze. W hali owacja. A po dwóch minutach kolejna, chyba jeszcze większa, gdy Bogdanka po świetnym finiszu wygrała tę partię 25:23, zdobywając ostatni punkt kapitalnym blokiem właśnie Wilfredo Leona. Warto również w tym miejscu dodać, że świetnie w końcówce drugiego seta radził sobie w polu zagrywki atakujący Mateusz Malinowski.

Gdy LUK prowadził 2:1 w setach (pewnie wygrał trzeciego), wydawało się, że spotkanie powinno zakończyć się wynikiem 3:1, ale w czwartej partii do gry wrócił Trefl, wykorzystując m. in. problemy w przyjęciu gospodarzy. Przy stanie 7:14 na boisku znów pojawił się Leon. Najpierw dobrze przyjął piłkę, Bogdanka skończyła akcję. Widać było, że robi, co może, by zmobilizować kolegów do odrabiania strat. Gdy wszedł na zagrywkę, nie zagrał asa, ale po dwóch jego serwisach gospodarze wygrywali długie akcje i mocno zmniejszyli straty.

Kiedy Leon zdobył punkt na 17:18, cała hala znów oszalała, a ze swojego miejsca podniósł się nawet prezydent Żuk, który akcję miał idealnie przed swoimi oczami. Leon cały czas rozmawiał z kolegami – najpierw z Thalesem, gdy stał obok niego w przyjęciu, a chwilę później z Bułgarem Aleksem Grozdanowem, kiedy byli przy siatce i ewidentnie omawiali taktykę bloku. W czwartym secie zrobiło się 23:23, ale gospodarze przegrali dwie następne akcje i kibice w hali „Globus” oglądali tie-breaka.

Wilfredo Leon w ataku 

„Staniemy na podium”

Może i to przegramy, ale nic lepszego, niż Wilfredo Leon w naszym klubie nie mogło nam się przydarzyć – mówił w tym momencie do kolegi jeden z kibiców. Obserwując to, co działo się w Lublinie, trudno się z tym nie zgodzić.

Ale nie przegrali. Przed piątym setem wymowna scena – trener Bogdanki, Massimo Botti, tłumaczy coś zawodnikom wyjściowej szóstki. Po chwili odchodzi i kolegów w kółku zbiera Leon, przekazując im kolejne wskazówki. Widać było, że czuje się przywódcą drużyny. Przy stanie 6:5 to on świetną zagrywką pomógł wywalczyć kolejny punkt. Później popisał się jeszcze blokiem, a gdy Bogdanka miała piłkę meczową, Komenda wystawił ją właśnie do Leona. Atak, mocny i pewny. Po meczu.

Nie spodziewałem się, że dostanę tę piłkę od Marcina. Cieszę się, że skończyłem ostatnią akcję. Dobrze, że wygraliśmy, choć mogliśmy zwyciężyć za trzy punkty, a nie za dwa – mówił po meczu bohater wieczoru. Leon dodał też, że na razie czuje się gotowy do gry w 85 procentach. W całym meczu z Treflem zdobył siedem punktów – pięć atakiem i dwa blokiem.

Po spotkaniu Maciej Kołodziejczyk, drugi trener Bogdanki, przyznał, że Leon zagrał trochę więcej, niż było to planowane.

Leon to kapitalny człowiek, który może być wzorem w różnych aspektach. To może być fantastyczny sezon PlusLigi, jest wiele mocnych drużyn. Mam nadzieję, że z nim w składzie zakończymy go w pierwszej piątce, a może nawet ugramy coś więcej – dodał Krzaczek.

Kibice Bogdanki mogą teraz zastanawiać się, jakie widowiska czekają ich w hali „Globus”, gdy Leon będzie gotowy do grania w 100 procentach. Choć większość z nich już przed meczem patrzyła z optymizmem na ten sezon. Gdy pytałem, co może osiągnąć ich zespół, słyszałem najczęściej: – Konkurenci są mocni, ale staniemy na podium.

Wojtek Szubartowski, znany w Lublinie fotoreporter, od lat związany z tym miastem: – Jeżeli miałbym wskazać innego sportowca, tak wielkiego w swojej dyscyplinie, który tutaj kiedykolwiek trafił, do głowy przychodzi mi tylko żużlowiec Hans Nielsen, który przyszedł do Motoru Lublin w 1990 roku. I tyle. Może się ktoś obrazi, ale Bartosz Zmarzlik to jednak nie aż taka półka.

Lublin liczy na wielki siatkarski sezon.

JAKUB RADOMSKI

Fot. Newspix.pl

WIĘCEJ O SIATKÓWCE NA WESZŁO:

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Ten Hag o swoim piłkarzu: Odpowiedni styl życia jest podstawą

Antoni Figlewicz
0
Ten Hag o swoim piłkarzu: Odpowiedni styl życia jest podstawą

Polecane

Ekstraklasa

LIVE: Cracovia przerwała serię Puszczy. „Pasy” ex-aequo liderem Ekstraklasy!

Bartosz Lodko
1
LIVE: Cracovia przerwała serię Puszczy. „Pasy” ex-aequo liderem Ekstraklasy!
1 liga

Ale pech! Znowu usterka, gdy mają przyjechać kibice Wisły…

Jakub Białek
44
Ale pech! Znowu usterka, gdy mają przyjechać kibice Wisły…

Komentarze

0 komentarzy

Loading...