Reklama

Empoli uratowało ligowy byt w doliczonym czasie gry [WIDEO]

Paweł Wojciechowski

Autor:Paweł Wojciechowski

27 maja 2024, 08:51 • 2 min czytania 0 komentarzy

W ostatniej kolejce Serie A nie mieliśmy wielkich przetasowań w samym czubie tabeli, ale na jej dole wciąż ważyły się losy kilku drużyn, spośród których jedna miała zostać ostatnim spadkowiczem. W grze mieliśmy miliony euro za sam udział w najwyższej włoskiej klasie rozgrywkowej. Przez długi czas to Empoli zajmowało niechlubne miejsce, ale w ostatniej chwili zespół z trzema Polakami w składzie urwał się ze stryczka.

Empoli uratowało ligowy byt w doliczonym czasie gry [WIDEO]

Przeciwnikiem Empoli w tym spotkaniu była Roma, która musiała już wcześniej pogodzić się z faktem, że nie zagra w upragnionej Lidze Mistrzów. Przez pewien czas wydawało się, że nawet szóste miejsce da taką możliwość, ale niedzielny wynik Atalanty pozbawił jej złudzeń. Drużyna Daniele de Rossiego grała więc o nic.

Empoli z kolei walczyło o życie. Drużynę Sebastiana Walukiewicza, Szymona Żurkowskiego i Bartosza Bereszyńskiego satysfakcjonowały tylko trzy punkty, które gwarantowały jej pewne utrzymanie. Przy remisie musiała liczyć na potknięcia rywali z Udinese i Frosinone, a nawet przy jednym ze scenariuszy, być zmuszoną do rozegrania dodatkowego meczu o pozostanie w Serie A.

Choć Matteo Cancelleri zapewnił gospodarzom prowadzenie już w 13. minucie, to do przerwy mieliśmy remis 1:1. Taki wynik premiował Frosinone. Fani tej drużyny spoglądali nerwowo w kierunku meczu Empoli z Romą, gdzie do 90. minuty utrzymywał się korzystny dla nich remis.

Wówczas podopieczni Davide Nicoli przeprowadzili jedną z ostatnich akcji, w której Cancelleri podał do rezerwowego M’Baye’a Nianga. Ten umieścił piłkę w siatce i wprawił w euforię zgromadzoną publiczność. Wynik 2:1 utrzymał się już do końca i to Empoli mogło świętować po ostatnim gwizdku, spuszczając do Serie B Frosinone, które jako jedyny beniaminek w tym sezonie pożegnał się z najwyższą klasą rozgrywkową obok Salernitany i Sassuolo.

Reklama

Trzej Polacy też przyczynili się do tego sukcesu, swoimi występami w całym sezonie. W ostatnim meczu jedynie Bartosz Bereszyński zaczął w podstawowym składzie i rozegrał 67 minut, a od początku drugiej połowy na boisko wszedł Sebastian Walukiewicz.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. Newspix

Reklama

Kibic FC Barcelony od kiedy Koeman strzelał gola w finale Pucharu Mistrzów, a rodzice większości ekipy Weszło jeszcze się nawet nie znali. Fan Kobe Bryanta i grubego Ronaldo. W piłce jak i w pozostałych dziedzinach kocha lata 90. (Francja'98 na zawsze w serduszku). Ma urodziny tego dnia co Winston Bogarde, a to, że o tym wspomina, potwierdza słabość do Barcelony i lat 90. Ma też urodziny tego dnia co Deontay Wilder, co nie świadczy o niczym.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

0 komentarzy

Loading...