Reklama

Próba samobójcza, uzależnienia i przyjaciel z kartelu. Mroczne strony Tysona Fury’ego

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

15 maja 2024, 14:00 • 21 min czytania 12 komentarzy

Jest jedną z najbardziej niejednoznacznych postaci współczesnego sportu. Z jednej strony, posiada rzesze fanów, angażuje się w sporo akcji charytatywnych, a jego walka z depresją dla wielu osób stanowi inspirację. Jednocześnie jednak Tyson Fury (34-0-1) to człowiek, który ma na swoim koncie mnóstwo odpałów. Był uzależniony od narkotyków. Dziennie potrafił wypijać 18 litrów piwa. Taki styl życia doprowadził do tego, że kiedyś pędząc 300 kilometrów na godzinę swoim Ferrari, myślał o samobójstwie. Porównywał homoseksualizm i aborcję do pedofilii. Głosił teorie o Żydach rządzących światem i zadawał się z Danielem Kinahanem – liderem jednego z największych karteli narkotykowych na świecie. Poniżej zebraliśmy mroczne elementy w historii mistrza świata WBC kategorii ciężkiej, który już w sobotę może zunifikować wszystkie pasy.

Próba samobójcza, uzależnienia i przyjaciel z kartelu. Mroczne strony Tysona Fury’ego

BATMAN, CZYLI SUPERBOHATER KONFERENCJI PRASOWYCH

Władimir Kliczko (64-3, 53 KO) siedział przy stole z poważną miną. Obok niego Jonathan Banks analizował dziennikarzom kolejne aspekty zbliżającego się pojedynku. Ukrainiec jak zwykle miał na sobie elegancki garnitur, skrojony idealnie do swojej ogromnej sylwetki. Czempion federacji IBF, WBA i WBO zdawał się być niespecjalnie rozproszony tym, że dwa krzesła dalej jego przeciwnik zaprezentował się ubrany w czarne rajstopy, pelerynę i maskę Batmana. Jakby tego było mało, kiedy Tyson Fury – bo o nim mowa – miał już zabrać głos, na salę wkroczył ktoś w przebraniu Jokera, z którym pretendent zaczął się bić. A kiedy w tej wyreżyserowanej walce Batman pokonał odwiecznego wroga, zwrócił się do Kliczki.

– Atakując mnie, [Joker] postąpił jak głupek. Zobacz jak skończył! Tak samo będziesz wyglądał, kiedy wyjdziesz naprzeciwko mnie do ringu! Będziesz leżał na plecach, ty stary idioto! Wszyscy jesteście idiotami. Ty! – kontynuował „superbohater”, zwracając się tym razem do Banksa. – Gadasz za dużo, ale nikt cię nie słucha, nie zrozumiałem nic z tego, co przed chwilą wygadywałeś.

Reklama

Podczas innych spotkań promujących walkę, Fury twierdził też, że Władimir jest gorszym pięściarzem od jego brata Witalija. Nazywał Doktora Stalowego Młota nudnym mistrzem. A kiedy już zdecydował się w jakiś sposób skomplementować Ukraińca, to podczas face-to-face powiedział, że ten… seksownie pachnie. Śpiewanie podczas konferencji? Oczywiście, że było – swoją drogą, Fury ma naprawdę niezły wokal. Notoryczne obrażanie rywal? Jasne, że tak. Niebanalne opinie? A jakże. Król Cyganów stwierdził na przykład, że po zdobyciu pasów jego wymarzonym przeciwnikiem byłby… Barack Obama. W starciu na gołe pięści, w cygańskim stylu.

A mówimy tu tylko o jednej walce. Pojedynku, w którym Brytyjczyk zdecydowanie wygrał przed wejściem na ring. Wszedł bowiem Kliczce go głowy. A później nie dał sobie zrobić żadnej krzywdy, samemu metodycznie obijając Ukraińca.

Chcecie więcej cytatów przy okazji innych potyczek Tysona? Proszę bardzo. Uprzedzamy – to nie będą cenzuralne treści.

Jeden gówniany typ uczy innego gównianego typa jak bombardować w ringu. To banda frajerów, obaj nie są warci kiełbaski. On nie może nauczyć Wildera niczego, bo sam nie potrafił walczyć. Więc jeżeli jedno gówno uczy drugie, to z tego połączenia wychodzi gówniana banda tchórzy – mówił o współpracy Deontaya Wildera (43-3-1, 42 KO) z trenerem Malikiem Scottem, przed ich trzecią walką. W tej samej rozmowie powiedział, że poważnie uszkodzi Wildera i cóż – dotrzymał słowa.

To kulturysta, który nie potrafi boksować – to oczywiście o Anthonym Joshui (28-3, 25 KO). W innym wywiadzie, jeszcze kiedy AJ zasiadał na tronie wagi ciężkiej, dodał: – Może i jestem gruby, ale ty jesteś papierowym mistrzem, masz szczękę z papieru, a w dodatku jesteś niegrzecznym chłopcem który chce być prawdziwym bad boyem.

Reklama

Kiedy zaś ich walka (kolejny raz) nie doszła do skutku, Fury wypalił: – Próbowałem stoczyć ten pojedynek sześć razy, ale bezskutecznie, bo to zadzieranie z diwą. Primadonna, mały frajer, który nie chce ze mną walczyć. Nie mógłby mnie pokonać nawet gdybym spał, a on miał przy sobie kij bejsbolowy.

– To wiadomość dla Dilliana Whyte’a. Tchórzliwy Whyte! Gdzie jesteś, Whyte? Chciałeś przez trzy lata walczyć o tytuł w Wilderem. Zacząłeś gadać, że nie chcę z tobą walczyć. Teraz stanąłeś na palcach, bo musisz się ze mną zmierzyć [jako obowiązkowy pretendent], więc się ukrywasz, mała suko. Chciałeś trochę łatwej kasy, co? Teraz ją dostaniesz – osiem milionów dolarów, czyli o jakieś siedem i pół bańki za dużo – tak z kolei zapowiadał walkę z Dillianem Whyte’em (30-3, 20 KO), obowiązkowym pretendentem WBC. Co ciekawe, trzy lata przed tym starciem Fury na temat potencjalnej walki ze swoim rodakiem powiedział, że zlałby go w ciągu sześciu rund. I te słowa także się potwierdziły w 2022 roku.

W ostatnich dwóch latach jednym z głównych celów ataków Fury’ego jest Oleksandr Usyk (21-0, 14 KO). Tyson w wielu wywiadach nazywa Ukraińca napompowanym bokserem z wagi średniej. Oczywiście, kiedy walka obu mistrzów była wielokrotnie przekładana, pochodzący z grupy travellersów Fury nie omieszkał nazywać przyszłego rywala tchórzem.

– Usyk, ty mały gówniany typie. Ty małe gówno, wyłupiastooki, brzydki, mały, szczurzy sukinsynu ze szczerbatymi zębami. Śliski skurwielu. Przez cały tydzień próbowałeś uciec od naszej walki, błagając o rewanż jak mała dziewczynka. A kiedy go dostałeś, nagle nie chcesz dać pierwszej walki. Nigdy nie byłeś na tyle męski, by walczyć z Królem Cyganów. Nigdy w swoim życiu, ty mała latryno. Ty mały, czternastokamienny [jednostka masy, 1 kamień=6,35 kg – dop. red.], tchórzu – leciał Tyson w swojej inwokacji do Usyka, nagranej w marcu ubiegłego roku.

Takich wypowiedzi są dziesiątki. Fury przy tym nie omieszkał umniejszać dwóch wygranych Usyka nad Joshuą. Mistrza nazywał – a jakże – małym szczurem, który tylko uciekał po ringu. Niby wyboksował Brytyjczyka, ale nic mu nie zrobił. Byłego czempiona z kolei określił jako pięściarza powolnego i skrajnie ograniczonego stylowo.

OBSTAW WYNIK WALKI FURY-USYK W FUKSIARZ.PL!

Bez wątpienia swoimi wypowiedziami Fury potrafił wypracować sobie przewagę psychologiczną jeszcze przed walkami. Nie sprostał mu spokój Kliczki. Gorzej wypadał też lubiący trash-talk Deontay Wilder. Stąd to wręcz zadziwiające, jak Usyk reaguje na zaczepki Tysona. Ukrainiec jeszcze rok temu posługiwał się angielskim w stopniu komunikatywnym, więc siłą rzeczy nie miał z Furym szans w szermierce na słowa. Jednak doskonale rozumiał inwektywy, ale notorycznie sprawiał wrażenie, jakby żadna obelga Olbrzyma z Wilmslow nie robiła na nim wrażenia. Co tylko jeszcze bardziej rozdrażniało Brytyjczyka.

ABORCJA I HOMOSEKSUALIZM = PEDOFILIA

Tyson Fury to nie tylko kontrowersje związane z tekstami wypowiadanymi w stronę jego rywali. Brytyjczyk potrafi także zaskoczyć opiniami, które w najlepszym wypadku są kontrowersyjne. A w najgorszym – rasistowskie, obrażające różnego rodzaju mniejszości, czy też po prostu, nieprawdziwe i głupie.

Kiedy Fury pokonał Władimira Kliczkę, stał się prawdziwą gwiazdą w Wielkiej Brytanii. Wtedy otrzymał znacznie więcej okazji do wypowiadania własnego zdania. A że w język nigdy się nie gryzł, to chętnie dzielił się swoimi przemyśleniami. Jako gorliwy chrześcijanin, w listopadzie 2015 roku porównał aborcję i homoseksualizm do pedofilii.

– Są tylko trzy rzeczy, który muszą być spełnione, by diabeł przyszedł do domu – jedną z nich jest homoseksualizm legalny w niektórych krajach, kolejną jest aborcja, a ostatnią pedofilia. Kto by pomyślał w latach 50. i 60., że te dwie pierwsze rzeczy będą kiedyś zalegalizowane? – mówił cytowany przez Daily Mail. – Kiedy mówię, że pedofilia może być legalna, to brzmi jak szaleństwo, nieprawdaż? Ale gdybym powiedział ci o zalegalizowaniu dwóch pierwszych rzeczy w latach 50., to też spojrzałbyś na mnie jak na szaleńca – stwierdził sportowiec.

Po tych słowach na Wyspach wybuchła burza, a Peter Tatchell – znany brytyjski aktywista na rzecz praw osób LGBT – piętnował zachowanie mistrza mówiąc, że jest ono obraźliwe dla jego społeczności.

KOBIETY DO GARÓW!

Po zrównaniu osób homoseksualnych i decydujących się na aborcję z pedofilami, pięściarz przeprosił za swoje słowa. Ale to nie były jedyne wypowiedzi Fury’ego po których można było złapać się za głowę.

– Nie jestem seksistą. Wierzę, że jeśli mężczyzna może chodzić do pracy przez całe życie, to kobieta też może chodzić do pracy przez całe życie… Kim jestem, żeby mówić „nie rób tego, bo jesteś dziewczyną”? – rozpoczął jeden z wywiadów Tyson, zapytany o to, czy popiera kobiety występujące w boksie.

Jednak następnie Król Cyganów poszedł znacznie dalej w swoich przemyśleniach i odparł: – Uważam, że najlepsze miejsce dla kobiety to kuchnia i na plecach. Że będzie potrafiła zrobić mi dobrą herbatkę – w to wierzę. – Po czym dodał, że kobiety w boksie jednak mu się podobają. Ba, wręcz są dla niego inspiracją… kiedy w przerwach chodzą po ringu z kartami pokazującymi, którą mamy rundę.

Tyson Fury przed mikrofonem potrafi dać równie wielkie show, co na ringu.

Poszło też o niejaką Jessicę Ennis-Hill. Siedmioboistkę, która podobnie jak Fury, w 2015 roku została nominowana do nagrody sportowca roku w Wielkiej Brytanii. Pięściarz, zapytany o Jessicę, odparł: – To ta biegaczka, tak? Jest dobra, zdobyła trochę medali, pewnie mocno potrafi przyłożyć. Wygląda na całkiem zgrabną, kiedy ma na sobie sukienkę.

Już sam tekst w takim stylu wzbudzał niesmak. Ale w połączeniu z poglądami, że miejsce kobiet jest w kuchni lub w łóżku, wypowiedzi Fury’ego wywołały prawdziwą – nomen omen – furię w społeczeństwie. Niedługo później powstała petycja nawołująca do tego, by organizująca plebiscyt na sportowca roku stacja BBC, wykreśliła jego nazwisko z konkursu. Pismo w krótkim czasie zebrało ponad sto czterdzieści tysięcy podpisów. I choć telewizja nie ugięła się pod tą presją, to Fury za swoje słowa musiał się gęsto tłumaczyć.

W AMOKU

Przenosimy się w czasie o jakieś pół roku. W kalendarzu to może niewiele, ale przy trybie życia Tysona Fury’ego po odebraniu pasów Kliczce, to szmat czasu. Tyson poszedł w długi melanż. Praktycznie codziennie był pijany. W szczytowym okresie chlania potrafił wyżłopać osiemnaście litrów piwa dziennie. Do tego doszła kokaina. Chociaż sam zainteresowany twierdzi, że do 27. roku życia nie brał żadnych narkotyków, to biały proszek bardzo mu się spodobał. I szybko od siebie uzależnił.

Kiedy w kwietniu 2016 roku Tyson pojawił się na konferencji prasowej zapowiadającej jego rewanż z Kliczką, w pewnym momencie zdjął koszulkę i pokazując światu swój ogromny brzuch, zaczął mówić: – Nienawidzę boksu, ale jestem w tym dobry. Nie nazywajcie mnie sportowcem. Sami zobaczcie: czy tak wygląda ciało boksera? Zobacz Kliczko, pokonał cię grubas!

Tyson_Fury_Kliczko_2_konferencja_2016

Całe przedstawienie mogło wydawać się zabawne, jednak niezaprzeczalnym faktem było to, że mistrz jest kompletnie bez formy. Kolejne wywiady stały się niepokojące nawet jak na jego standardy. Niecałe trzy tygodnie po konferencji okraszonej widokiem jego bebecha, Fury udzielił następnej szokującej rozmowy. Zwrócił się w nim do społeczeństwa, by walczyło z Żydami panującymi nad światem.

– Wszyscy róbcie, co możecie. Słuchajcie, rząd podąża za wszystkimi jak owce, poddaje się praniu mózgu przez wszystkich syjonistów, Żydów. Oni są właścicielami wszystkich banków, wszystkich gazet, wszystkich stacji telewizyjnych. Oni piorą wszystkim mózgi. Mówią ci „po prostu słuchaj, a wszystko będzie okej, pójdziesz do nieba”. Och, przepraszam! Przecież w nowoczesnym świecie nie ma pojęcia nieba, prawda? Nikt nie pójdzie do nieba, bo takiego nie ma. Według nich, nie ma Boga – głosił pięściarz.

W tym samym wywiadzie stwierdził, że pewnego dnia zapewne gwałt i zoofilia będą legalne: – Myślę, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat utrzymywanie stosunków seksualnych ze zwierzętami w domu – no wiecie, ze zwierzętami domowymi, kotami i psami i tak dalej – będzie zupełnie normalne, więc to będzie legalne. […] Cokolwiek uznasz za złe, stanie się legalne, bo tego chce diabeł.

Ponownie oberwało się także osobom LGBT: Co jest normalne? Po prostu przebiorę się za kobietę, to dziś normalne, że zacznę nazywać się Tysina czy jakoś tak, założę sobie perukę. […] Ja nie sądzę, że to normalne. Uważam, że to wybryki natury.

W czerwcu 2016 roku w mediach pojawiła się informacja, jakoby w lutym 2015 roku w jego organizmie wykryto nandrolon – niedozwolony środek dopingujący. Daty są ważne w tej sprawie, bo starcie z Kliczką miało miejsce w listopadzie. Z kolei komisja bokserska na mocy ugody zawiesiła go na dwa lata… ale począwszy od grudnia 2015 roku. Zatem wygrana walka z Ukraińcem wciąż była ważna. Sam zainteresowany tłumaczył się wpadką w kuriozalny sposób. Powodem wykrycia śladowych ilości nandrolonu w jego krwi miało być spożycie mięsa niekastrowanego dzika.

Niedługo później jednak Fury zrezygnował z pasów WBA i WBO (tytułu IBF został pozbawiony już wcześniej). Oficjalnym powodem był zły stan psychiczny, w którym znajdował się były już czempion. Ponadto we wrześniu, na miesiąc przed planowaną walką rewanżową, w jego organizmie wykryto kokainę.

NA DNIE

W ten oto sposób Tyson Fury stał się niepokonanym i linearnym mistrzem wagi ciężkiej (co sam uwielbia podkreślać), który nie miał pasów. Ale za to miał ogrom szmalu, masę wolnego czasu i zero motywacji do dalszych treningów. W końcu i tak nie mógł boksować, był zawieszony.

To oznaczało jedno – pójście w dalszy melanż. Przy czym Tyson do tej pory zmaga się z problemami natury psychicznej. Cierpi na chorobę afektywną dwubiegunową, która doprowadza go do stanów maniakalno-depresyjnych. Bez odpowiedniego wsparcia, w połączeniu z silnym uzależnieniem, jego tryb życia był prostą drogą do zatracenia. W tamtym czasie bezustannie pił, obracał się wśród pań lekkich obyczajów i wciągał tyle koksu, że to cud, że jego organizm to wytrzymał.

– Chciałem po prostu umrzeć i przy tym dobrze bawić. Ale kiedy alkohol się skończy, pozostaje tylko silny kac i jeszcze gorsza depresja – wspominał w rozmowie z Joe Roganem. – Budziłem się i nie chciałem żyć. Utrudniałem wszystkim życie i nikt nie potrafił przemówić mi do rozsądku.

Szczytowym momentem jego załamania psychicznego był dzień, w którym pędził autostradą w swoim Ferrari z prędkością 300 kilometrów na godzinę, zmierzając na most.

– Poddałam swoje życie, ale gdy jechałem w stronę mostu, usłyszałam głos mówiący „Nie rób tego. Pomyśl o swoich dzieciach, rodzinie, synach i córce dorastających bez taty”. Zanim skręciłem w most, zatrzymałem się na autostradzie. Nie wiedziałem co robić, trząsłem się, bardzo się bałem – opisywał.

Ostatecznie wyszedł z okropnego syfu. W pewnym momencie ważył bowiem aż 170 kilogramów. Gość, który chwilę wcześniej pokonał samego Władimira Kliczkę, stał się fizycznym wrakiem. – Byłem alkoholikiem, narkomanem i grubym sukinsynem – mówił Fury.

Jak zatem udało mu się podnieść? Z pewnością pomogła w tym kochająca żona, Paris. Poznali się, kiedy miała 15 lat. Oboje pochodzili z grupy travellersów. Jak na tradycjonalistów przystało, ich miłość na początku była platoniczna, o żadnym seksie przedmałżeńskim nie mogło być mowy. Ba, nawet po tym jak się zaręczyli, Tyson musiał mieszkać w przyczepie kempingowej jej rodziców. I tak przez trzy lata, do czasu kiedy przyszły mistrz poślubił swoją wybrankę.

Razem przeżywali bardzo trudne momenty. Dziś są rodzicami siedmiorga dzieci. Ciekawostka – każdy syn Tysona ma w imieniu Prince (książę), bowiem jak mówi ich ojciec, należne im miano króla muszą zyskać dopiero z czasem. Ale w międzyczasie Paris dwukrotnie poroniła. Miała też mnóstwo powodów ku temu, by zostawić Tysona, którego życie odbijało się na rodzinie. A jednak tego nie zrobiła, była jego opoką w najgorszych momentach.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Paris Fury (@parisfury1)

Drugą opoką stał się boks. Oczywiście nie chodzi tu o sprowadzanie problemu walki z depresją do rady „idź pobiegaj”. Raczej – jak tłumaczy to sam zainteresowany – o znalezienie codziennych celów w życiu, wprowadzenie się w odpowiedni rytm.

– Czuję, że teraz udało mi się zadbać o swoje zdrowie psychiczne dzięki treningom i traktuję to jak lekarstwo – mówił Tyson w dokumencie „At Home With The Furys”. – Prowadzę uporządkowaną rutynę, coś w rodzaju ograniczonego stylu życia. Lubię wiedzieć, co robię i lubię mieć pewność w swoim życiu. Jeśli nie mam pewności w życiu, wszystko wydaje się nie działać. […] Moje myśli zaczynają błądzić i znowu czuję się bardzo źle, więc lubię skupiać się na takich rzeczach, jak cele krótkoterminowe i w ten sposób podtrzymuję walkę ze zdrowiem psychicznym.

Doszło nawet do tego, że w 2020 roku pięściarz wydał książkę „Metoda Fury’ego. Jak podnieść się po życiowym nokaucie”. W tym roku pozycja została przetłumaczona i wydana na polski rynek. Jakie natomiast rady, poza znalezieniem codziennej rutyny, posiada pięściarz w walce z depresją?

– Jeśli jest ktoś, kto nie wie, co dalej robić ze swoim życiem, najlepszą radą, jaką mogę dać, jest komunikacja z ludźmi – czy to z lekarzem, czy z przyjacielem. Z kimkolwiek, z kim czujesz, że możesz lepiej się porozumieć. Porozmawiaj z tą osobą, ponieważ gdy tylko otrzymasz pomoc, możesz zacząć wkraczać na drogę powrotu do zdrowia – mówił we wspomnianym dokumencie.

***

Jeśli czujesz, że potrzebujesz pomocy, odczuwasz lęk i smutek, masz myśli samobójcze — nie czekaj, zadzwoń pod jeden z numerów pomocowych dostępnych bezpłatnie i czynnych całą dobę, siedem dni w tygodniu:

800 70 22 22 – Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym

800 12 12 12 – Wsparcie psychologiczne w sytuacji kryzysowej – infolinia dla dzieci, młodzieży i opiekunów

116 111 – Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży

112 – W razie bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia

***

DOBRY ZIOMEK – SZEF KARTELU

Oczywiście nie jest tak, że Tyson całkowicie odstawił używki. Dalej walczy ze swoimi słabościami. Dwa lata temu, po wygranej z Dillianem Whyte’em, którą świętował we Francji, nagrano go jak w biały dzień, ledwo stojąc na nogach kopie taksówkę, która nie chciała go zabrać do domu. Trudno jednak dziwić się kierowcy, że nie chciał znaleźć się w metalowej puszce z pijanym i agresywnym mistrzem świata wagi ciężkiej…

Ale pijacki wybryk to nic w porównaniu do tego, z jakiego powodu pięściarz w tym samym roku otrzymał zakaz wjazdu do USA. Władze Stanów Zjednoczonych poczyniły ten krok w wyniku zażyłej znajomości zawodnika z Danielem Kinahanem. Pierwotnie Irlandczyk był promotorem Fury’ego, działając poprzez firmę MTK Global. W wyniku wielu nacisków Kinahan w 2017 roku formalnie utracił kontrolę nad poczynaniami grupy. Wciąż jednak działał przy boksie, wydatnie pomagając Fury’emu. W 2020 roku ponownie zrobiło się o nim głośno. Po tym jak Król Cyganów pokonał Deontaya Wildera, Daniel planował zorganizować ogromną walkę pomiędzy Furym, a wciąż posiadającym mistrzowskie pasy Joshuą.

Co zatem stanęło na przeszkodzie, że Kinahan nie ziścił swoich planów, a wcześniej musiał zrzec się MTK Global? Ano to, że 46-latek stoi na czele rodzinnego biznesu. Nazywa się on kartelem Kinahan i jest jedną z największych organizacji handlujących narkotykami w Europie. Poza rozprowadzaniem prochów na skalę przemysłową, kartel odpowiedzialny jest za ogrom zabójstw i innych przestępstw. Irlandzki wymiar sprawiedliwości uznał Daniela Kinahana za przywódcę jednego z najbrutalniejszych gangów na świecie. Rząd USA wyznaczył za niego nagrodę w wysokości pięciu milionów dolarów.

Narkotykowy baron od kilku lat przebywa w Dubaju, gdzie jest chroniony przez tamtejsze prawo ekstradycyjne.

Fury w tym wszystkim wciąż utrzymuje zażyłe kontakty z Kinahanem, a we wspomnianym 2022 roku odwiedził swojego druha we wspomnianym Dubaju. Z jednej strony mamy więc historię człowieka, który zmagał się z własnymi demonami – w tym uzależnieniem od narkotyków. Z drugiej, ten sam człowiek zbija piątki i bawi się z gościem odpowiedzialnym za tysiące uzależnień od tego świństwa…

Daniel Kinahan (po lewej) i Tyson Fury.

RĘCZNE ROBÓTKI KONTRA CELIBAT

Tyson Fury to postać niejednoznaczna. Zaprzeczająca sama sobie tyle razy, że czasami nawet nie wiadomo, czy w danym momencie i wywiadzie mówi coś na serio, czy też żartuje.

Na przykład w 2020 roku Fury zdradził jeden ze swoich, hm, elementów treningu – jeżeli w ogóle można to tak określić. Olbrzym z Wilmslow powiedział, że onanizuje się aż siedem razy w ciągu dnia.

– Większość mojego sukcesu przypisuję masturbacji siedem razy dziennie. Musiałem utrzymać ciśnienie krwi na stałym poziomie. Jedyną rzeczą, którą jest skuteczna to testosteron podniesiony przez masturbację. Prawą albo lewą ręką w zależności od tego, która mi pasuje. Robię wiele rzeczy, których wcześniej nie robiłem. Jem pięć lub sześć posiłków dziennie, wypijam osiem litrów wody. Jeśli ma mi to dać przewagę, jestem gotów spróbować wszystkiego – tłumaczył Fury. Co swoją drogą jest bzdurą, bowiem badania naukowe pokazują, że zabawianie się ze sobą nie ma znaczącego wpływu na poziom testosteronu w organizmie. A wręcz przeciwnie – abstynencja od onanizmu potrafi podnieść poziom testosteronu w ciele faceta.

I tak też postąpił przed ostatnią walką z Dereckiem Chisorą (33-13, 23 KO) w 2022 roku. Nie zważając na to, że sam zaprzecza głoszonym przez siebie teoriom. – Zazwyczaj masturbuję się kilka razy dziennie, by dać samemu sobie siłę. Tym razem jednak żyłem w celibacie. Chciałem czegoś spróbować i wyjdę do walki z naładowaną bronią, testosteron aż we mnie kipi. Gdy wyjdę do ringu, celibat będzie trwał już siedem tygodni, więc Chisora będzie naprawdę w opałach – mówił.

Czy jednak warto analizować słowa Fury’ego, brać je na poważnie? Na ile w ogóle możemy powiedzieć, że postać którą widzimy w mediach, to naprawdę on? Tego nie wiemy. Mało tego, sam pięściarz przyznał, że się w tym pogubił. Niczym aktor, który po stworzeniu genialnej kreacji, nie potrafi z niej wyjść kiedy sztuka dobiega końca.

– Zostałem zawodowcem po karierze amatorskiej, w trakcie której zdałem sobie sprawę z rasizmu wobec travellersów. To jak nas traktowano, uczyniło mnie outsiderem. Czułem, że aby zwrócić na siebie uwagę, muszę być sportową atrakcją. Muszę grać czarny charakter – mówił w wywiadzie dla BBC w 2019 roku.

– Czułem, że muszę odegrać w tym sporcie jakąś rolę, zyskać rozgłos, ale by to osiągnąć, musiałem wzbudzać kontrowersje, szokować ludzi. To w pewnym stopniu zadziałało. Ale odgrywanie roli doprowadziło mnie do tego, że nie wiedziałem co było prawdziwe, a co stanowiło grę aktorską.

Jak twierdził, takie postępowanie także przyczyniło się do jego pogłębiających się problemów psychicznych: – Grałem pewną postać, żeby ją sprzedać i dopasować do oczekiwań, żeby ją polubiono. Ale przychodzi moment, w którym zdałem sobie sprawę, że nie mogę już tego robić. Gdziekolwiek się wybierałem, nie mogłem już być sobą, musiałem być Tysonem Furym. […] Straciłem pasję do bycia sobą i przez cały czas chciałem być tą postacią. Cały czas miałem do twarzy przyspawaną maskę.

UNIKANIE RYWALI

Jak zapewne zdążyliście zauważyć, aktualny mistrz świata federacji WBC uwielbia nazywać innych pięściarzy tchórzami. W jego wersjach wydarzeń, potencjalny oponent zwykle drży na samą myśl wyjścia z Tysonem do ringu i robi wszystko, by uniknąć tego starcia. Cykorami według Fury’ego był Whyte, Wilder, był Joshua, no i oczywiście – Oleksandr Usyk.

Tylko czy aby na pewno rywale Tysona unikali pojedynków? A może było zupełnie odwrotnie?

Przecież Whyte, kiedy już został obowiązkowym pretendentem do starcia o mistrzowski pas WBC, podjął wyzwanie. Jasne, czempion w ringu go zniszczył – po czym ogłosił przejście na emeryturę, ale nikt mu w to nie wierzył. Jednak Dillianowi nie można zarzucić, że uniknął walki. Z kolei Deontay Wilder bił się z Królem Cyganów aż trzy razy.

Od kilku lat ciągnie się już temat bitwy o Wielką Brytanię – czyli walki z Joshuą. Ale jak na razie nie odbyła się głównie z powodu Tysona, lub ludzi z nim związanych. Chociażby w 2020 roku, kiedy projekt zablokowano ze względu na udział w nim Kinahana, wspomnianego barona narkotykowego. Bardzo głośno o ich walce zrobiło się też w 2022 roku. Wyznaczono nawet datę – 3 grudnia. Z komercyjnego punktu widzenia, termin był bardzo ryzykowny, bowiem nakładał się na fazę pucharową piłkarskich mistrzostw świata. Tego dnia swój mecz mogła rozgrywać reprezentacja Anglii (ostatecznie zagrała 4 grudnia). Fury grał ostro, postawił promotorowi Joshuy Eddiemu Hearnowi nieprzekraczalny terminy podpisania kontraktu. Kiedy jednak Hearn spełnił ten warunek – na co są dowody – obóz Fury’ego powiedział, że rywal nie wyrobił się w czasie. I tak negocjacje zakończono.

Podobnie zresztą było z pojedynkiem z Usykiem. Walką, na którą cały świat nie tyle boksu, co w ogóle sportu, czeka od dwóch lat. Tyson Fury zdawał sobie sprawę z tego, że chociaż liczba posiadanych pasów wynosi 1 do 3 na korzyść Ukraińca, to pod względem czysto medialnych Olbrzym z Wilmslow jest znacznie większym nazwiskiem.

I zaczął się cyrk. Najpierw poszło o podział zysków z gali. Ten ostatecznie miał wynieść 70-30 na korzyść Fury’ego. Kiedy Usyk go zaakceptował, to Fury zdecydował się na wyrzucenie z kontraktu klauzuli rewanżowej, która pierwotnie była w nim zapisana. Ostatecznie do pojedynku prawdopodobnie uda się doprowadzić w sobotę. Piszemy prawdopodobnie, bo z Furym nigdy do końca nic nie wiadomo. W końcu mieli bić się w marcu ubiegłego roku, następnie mowa była o sierpniu i grudniu.

Ostatnim terminem był 17 lutego 2024. Wówczas wydawało się, że już nic nie jest w stanie przełożyć tej walki, wszystko było w niej dogadane. Głównie za sprawą arabskich szejków i ich ogromnych pieniędzy. Aż tu nagle, na dwa tygodnie przed walką, gruchnęła wieść o tym, że Tyson Fury podczas jednego ze sparingów doznał kontuzji łuku brwiowego. Tym sposobem hitowe starcie przeniesiono – miejmy nadzieję, że ostatecznie – na 18 maja.

CYRK, KTÓRY OMAL NIE ZAKOŃCZYŁ SIĘ KATASTROFĄ

Poszukiwacze bokserskich teorii spiskowych wysnuli jednak pewien wniosek w związku ze wspomnianą kontuzją Fury’ego. Otóż Tyson w październiku 2023 roku stoczył pojedynek z Francisem Ngannou (0-2). Wprawdzie Kameruńczyk, były mistrz UFC, mówił, że posiada doświadczenie w boksie. Kiedyś trenował tę sztukę walki. Ale na zawodowych ringach był totalnym żółtodziobem. Jego starcie z Królem Cyganów traktowano jak niezły freak fight, w którym nie dawano Ngannou żadnych szans. Na całe szczęście, po głośnych protestach środowiska, federacja WBC nie zgodziła się na to, by debiutant mógł walczyć o pas mistrza świata w boksie. A pierwotnie był taki plan. Niezależnie od wyniku, Tyson Fury zachowywał mistrzowski tytuł.

A wynik był wręcz sensacyjny. Tyson Fury, który sam uważa się za jednego z najlepszych ciężkich w historii, okropnie męczył się w ringu ze świeżakiem. Ostatecznie po dziesięciu rundach Tyson zwyciężył przez niejednogłośną decyzję sędziów (94-95, 95-94, 96-93). Ale w trzecim starciu silny Ngannou zdołał nawet położyć czempiona na deskach.

Przed samym starciem Fury bardzo pompował swojego rywala mówiąc, że to groźny przeciwnik. Wydarzenia w ringu niejako potwierdzały jego słowa. Ale równocześnie trudno było nie zauważyć tego, jak bardzo Tyson zaniedbał trening. Kiedy kilka dni przed pojedynkiem pytano go przygotowania, odpowiedział: – Pianki marshmallow, Big Maki i inny McDonald’s. Trenowałem do tej walki jakieś pięć minut.

I cóż, w ringu zdecydowanie było to widać. Mało tego, w grudniu rezultat walki Tysona Fury’ego z Ngannou ośmieszył… Anthony Joshua. Po tym, jak Ngannou na tle Fury’ego wypadł nad wyraz dobrze, stał się gorącym nazwiskiem w świecie boksu. Z tego względu jego następnym rywalem został właśnie były mistrz wagi ciężkiej. Joshua po prostu skasował Kameruńczyka w dwie rundy. Ku wielkiemu zaskoczeniu czempiona WBC, który obserwował tę walkę z trybun. Sądząc po jego wyrazie twarzy, właśnie wtedy zdał sobie sprawę z tego, jak bardzo wygłupił się pomiędzy linami trzy miesiące wcześniej.

Dobrze, a na czym polega teoria spiskowa związana z przełożeniem walki z Usykiem z lutego na maj? Ano na tym, że Tyson chciał zyskać na czasie dodatkowe trzy miesiące, by móc jeszcze lepiej przygotować się do najważniejszego starcia w karierze.

Po fotografiach i materiałach wideo możemy stwierdzić, że tym razem na sali dał z siebie wszystko. Owszem, wciąż na jego brzuchu trudno doszukiwać się sześciopaku, ale to już kwestia genetyki, nie zaniedbań treningowych. Najważniejsze jest jednak to, że Tyson ewidentnie zrzucił zbędne kilogramy. W ringu powinien być więc piekielnie szybki. A to, w połączeniu z jego ogromnymi rozmiarami, może stanowić nie lada wyzwanie dla Usyka.

SZYMON SZCZEPANIK

Fot. Newspix

Czytaj więcej o boksie:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Komentarze

12 komentarzy

Loading...