Liga Mistrzów ponownie napisała fantastyczny scenariusz. Manuel Neuer, który do 88. minuty był bohaterem Bayernu Monachium, stał się jego antybohaterem. Natomiast 34-letni Joselu, który w Champions League zadebiutował w zeszłym roku, został zbawicielem Realu Madryt. Dzięki jego trafieniom z końcówki spotkania, Królewscy zapewnili sobie awans do finału!
Już zapowiadając starcie Realu Madryt z Bayernem, wiadomo było, że czeka nas ostra jazda bez trzymanki. Traktowano to spotkanie jak przedwczesny finał – podobnie zresztą, jak poprzedni dwumecz Królewskich z Manchesterem City. Potyczka w Monachium tylko nam to potwierdziła. Akcja za akcję. Cios za cios. 22 stworzone okazje. Cztery strzelone gole. Właśnie z tego powodu ostrzono sobie zęby na rewanż, który miał być slalomem gigantem. Szybko okazało się, że zmienił się w powolną jazdę po oślej łączne. Na szczęście w porę się rozkręcił.
Neuer znowu na trasie
Do przerwy w grze Realu i Bayernu sporo było kunktatorstwa, asekuranctwa i bojaźni, że jeden błąd może zadecydować o odpadnięciu z Ligi Mistrzów. Mało było piłki w piłce, dlatego ucieszyliśmy się, gdy po przerwie starcie zaczęło się rozkręcać, a skoro porównaliśmy ten mecz do narciarstwa alpejskiego, mecz nie mógł mieć innego bohatera niż Manuel Neuer.
Golkiper przez swoje zamiłowanie do narciarstwa mógł przedwcześnie zakończyć karierę. W 2022 roku złamał nogę, jeżdżąc poza trasami na nikłej pokrywie śnieżnej. Już wcześniej wielokrotnie spędzał wolny czas w górach, ale tym razem spotkały go bolesne reperkusje naginania punktu kontraktu o nieuprawianiu sportów ekstremalnych. Półtora roku po tym wydarzeniu znów jest na nogach, ale igranie z ostrą jazdą znowu okazało się dla niego bolesne.
Na początku radził sobie jak za starych dobrych lat. W spektakularny sposób obronił dobitkę strzału Viniciusa Juniora w wykonaniu Rodrygo. Po przerwie Brazylijczycy się rozkręcili, ale rozgrzał się również Neuer. Najpierw sparował precyzyjną próbę z rzutu wolnego Rodrygo. Później instynktownie zatrzymał uderzenie w środek bramki po zejściu z lewej strony boiska w wykonaniu Viniego.
Bramkarz trzymał przy życiu Bayern, który liczył na jedną kontrę. I mogłoby się to udać, bo człowiek, którego na boisku nie powinno być i który niebawem może przywdziać białą koszulkę Realu, czyli Alphonso Davies zdobył fantastyczną bramkę. Niechętny do jego wystawiania Thomas Tuchel, który twierdzi, że Kanadyjczyk jest ograniczony i nie potrafi go rozwinąć, posadził go na ławce, ale z powodu szybko złapanej kontuzji przez Serge’a Gnabry’ego Davies pojawił się na murawie już po pół godzinie. W drugiej połowie po świetnym przerzucie Harry’ego Kane’a dał nadzieję fanom Die Roten na finał, strzelając pięknego gola z dystansu. Ta nadzieja odpłynęła jednak wraz z kolejną interwencją Neuera.
Joselu zapewnił 18. finał
W najprostszej możliwej sytuacji, po zupełnie niegroźnym strzale w środek bramki 38-latek wypluł piłkę przed siebie, do której dopadł Joselu i wykonał skuteczną dobitkę, dając remis Królewskim na kilkadziesiąt sekund przed końcem regulaminowego czasu gry. Nie utrzymując piłki w rękach, Neuer wyrzucił swoich kolegów poza trasę, gdzie nie utrzymali się na nogach, czego najlepszym obrazem był Aleksander Pavlović, narzekający na skurcze. Poza trasą, gdzie niekoniecznie liczą się umiejętności, a instynkt, Real czuje się najlepiej i gdy zobaczył swoją bezbronną ofiarę, dopadł do niej i rozszarpał na strzępy.
Znowu kluczowy okazał się Joselu. I jeśli ktoś nie zna tego nazwiska, to wcale się nie zdziwimy, bo 34-latek trafił do Los Blancos w trybie awaryjnym przed sezonem. Później pełnił rolę drugą, a nawet trzecioplanową. We wcześniejszych meczach fazy pucharowej Ligi Mistrzów, w której zadebiutował dopiero w zeszłym roku, grywał ogony: sześć, pięć, cztery i trzy minuty. A teraz stał się bohaterem. Zdobywając bramkę w pierwszej minucie doliczonego czasu gry, świetnie wykorzystując podanie Antonio Rudigera, zapewnił Realowi 18. finał Champions League w historii! A jeszcze dwa lata temu oglądał Królewskich w finale, ale jako kibic.
After attending the 2022 Champions League Final as a regular fan, Joselu @JoseluMato9 just scored a brace in 5 minutes to send Real Madrid to the Final in Wembley.
Real Madrid C.F. pic.twitter.com/Ej0RrRZpof
— Lucas Navarrete (@LucasNavarreteM) May 8, 2024
To Joselu powstrzymał wszystkich przed obejrzeniem powtórki finału Ligi Mistrzów sprzed 11 lat. Znowu na Wembley w Londynie – tym razem 1 czerwca – spotkałyby się Borussia Dortmund i Bayern Monachium. A tak 34-latek zmienił bieg historii i o 15 triumf zawalczy Real Madryt!
Wciąż nie wiemy, kto będzie go sędziował, ale Szymon Marciniak, doskonale prowadząc półfinał w Madrycie, dał sygnał, że znowu może był głównym arbitrem meczu o Pucharu Europy. Nawet przez chwilę nie stracił kontroli nad spotkaniem, nawet gdy wszystko rozstrzygało się na ostrzu noża. Nie dał sobie wejść na głowę, gdy Real domagał się gola po ewidentnym uderzeniu w twarz Kimmicha przez Nacho. Zachował również zimną krew, gdy najpierw zasygnalizował spalonego przy drugim trafieniu Joselu. Również w ostatniej akcji meczu się nie pomylił, słusznie, anulując trafienie Bayernu. Marciniak nie ustrzegł się błędów, ale w kluczowych moment wsparł się systemem VAR, dzięki czemu możemy mówić o kolejnym bardzo dobrym występie w jego wykonaniu. Na tyle dobrym, żeby ponownie poprowadzić finał?
Real Madryt – Bayern Monachium 2:1 (0:0)
Bramki: Joselu 88′ i 90+1′ – Davies 68′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Gorzki koniec ery Mbappe. PSG nie ma leku na gen frajerstwa
- Szanujmy Viniciusa Juniora
- Zawodnik nie gra, Tuchel wyjaśnia. „Jego angielski nie jest dobry, a po niemiecku w ogóle nie mówi”
Fot. Newspix