Nicea z Marcinem Bułką w składzie zaledwie zremisowała na wyjeździe z Marsylią 2:2 w spotkaniu 30. kolejki Ligue 1. Polski golkiper nie ukrywał po meczu rozczarowania decyzją sędziego, który w drugiej połowie podyktował rzut karny dla gospodarzy.
Pojedynek Nicei z Marsylią na Velodrome był niezwykle emocjonujący. Mecz miał spory ciężar gatunkowy nie tylko dlatego, że było to starcie odwiecznych rywali, ale przede wszystkim dlatego, że oba wciąż muszą walczyć o udział w europejskich pucharach. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 2:2, który nie satysfakcjonuje żadnej ze stron. Mimo wszystko to ekipa Marcina Bułki jest w lepszej sytuacji, ponieważ zajmuje piąte miejsce w tabeli z siedmiopunktową przewagą nad środowym rywalem.
Polski golkiper nie ukrywa, że w jego opinii wynik został wypaczony przez sędziego. Wszystko przez sytuację z drugiej połowy, kiedy to Jeremie Pignard podyktował rzut karny dla gospodarzy. Arbiter uznał, że Leonardo Balerdi był nieprzepisowo powstrzymywany w polu karnym Nicei, co potwierdzono po analizie VAR. Bułka uważa jednak, że faulu w tej sytuacji nie było.
– To frustrujące. Dla mnie w tej sytuacji nie ma rzutu karnego. Już nie rozumiem zasad. Widać, że nasz zawodnik dobrze wybija piłkę, jego intencją nie jest dotknięcie obrońcy. Myślałem, że sędzia zmieni zdanie po analizie VAR, ale potwierdził on swoją decyzję. Nie zgadzamy się z nią – powiedział 24-latek, cytowany przez portal sport.fr.
Marcin Bułka jest w tym sezonie jednym z najważniejszych zawodników Nicei. Rozegrał już 34 spotkania w Ligue 1 i Pucharze Francji. W połowie z nich zachowywał czyste konto.
Czytaj więcej na Weszło:
- Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham
- Trela: Radomiak 2023/2024, czyli zespół, który trudno polubić
- Zagłębie Sosnowiec, klub skompromitowany
- Podolski, najlepszy aktywista i społecznik piłkarskiej Polski
- Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry
Fot. 400mm.pl