Jako liderka rankingu WTA, Iga Świątek od drugiej rundy rozpoczynała zmagania w Indian Wells – turnieju, który popularnie nazywany jest piątym szlemem. Polka od razu napotkała jednak na trudne wyzwanie, bowiem w przeszłości Danielle Collins potrafiła napsuć jej sporo krwi. Takie też spotkanie zapowiadało się dziś, jednak Amerykance sił na wyrównany bój z Igą wystarczyło tylko na połowę pierwszego seta. Dalszy przebieg spotkania to dominacja Polki, która wygrała 2:0.
Fanom tenisa znad Wisły zapewne nie trzeba przedstawiać postaci Collins. Amerykanka w tourze regularnie trafia na Świątek, obie grały ze sobą aż sześć razy. I chociaż pięciokrotnie Polka była lepsza, to triumf w najbardziej prestiżowym meczu – półfinale Australian Open w 2022 roku – przypadł jej dzisiejszej rywalce.
Bilans 5-1 na korzyść Igi był zwodniczy jeszcze pod jednym względem. Dwa z tych zwycięstw, w ubiegłym roku w Montrealu, a także podczas tegorocznego AO, to były naprawdę ciężkie boje, w których tenisistka z Raszyna musiała się nieźle natrudzić, by odnieść zwycięstwo. Chociażby ostatni z wymienionych trwał blisko trzy godziny. Z drugiej jednak strony, kiedy obecna 56. rakieta rankingu WTA nie miała swojego dnia, to stanowiła dla Igi łatwą przeszkodę do pokonania. Zatem mecz tych zawodniczek był takim tenisowym rzutem monetą. Orzeł – zacięte spotkanie, ciężki bój, nie wiadomo kto wygra. Reszka – polski walec rozjeżdża nie mogącą nic poradzić Amerykankę.
ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!
SPOTKANIE ZACIĘTE… DO CZASU
Podczas turnieju rozgrywanego w Indian Wells Świątek posiadała jednak pewien atut. Otóż kalifornijskie korty są specyficzne. Zagrywane na nich piłki szybko się ścierają, przez co gra robi się wolniejsza, a wymiany – dłuższe. To dawało pewien handicap Idze, która lepiej czuje się w tego rodzaju grze.
Widać było to także w poczynaniach Collins, której plan gry można było dziś skrócić do dewizy „siła razy ramię”. Byle mocniej uderzyć, byle byle szybciej skończyć. Taka taktyka okazała się z kolei nie byle jakim rozwiązaniem, bo reprezentantka gospodarzy potrafiła utrzymać własne podanie. Poza tym zaskakiwała Igę dobrymi wypadami do siatki, a przy niektórych uderzeniach myliła Świątek zmianą kierunku. Kiedy zaś Iga w siódmym gemie musiała bronić dwóch break pointów, mogliśmy stwierdzić jedno. Że dziś wylosowało się polsko-amerykańskie starcie z kategorii tych zaciętych.
Okazało się jednak, że gem, w którym Collins była tak blisko przełamania najlepszej tenisistki świata, kosztował ją sporo sił – także psychicznych. Danielle przegrała dziewięć kolejnych piłek, wobec czego praktycznie oddała Świątek seta. Ten zakończył się wynikiem 6:3 dla Polki.
PIEKARNIA “IGA” OTWARTA
O ile w drugiej partii mogliśmy być spokojni co do postawy naszej rodaczki, tak byliśmy ciekawi, jak na niepowodzenie z końcówki pierwszego seta zareaguje Collins. A zaczęło się dla niej nie najlepiej, gdyż Świątek od razu zafundowała jej przełamanie.
Collins sprawiała wrażenie zrezygnowanej, coraz częściej grała też w tenisową ruletkę. Owszem, w pierwszej partii próba kończenia wielu piłek każdym uderzeniem dawała punkty. Ale zarazem kiedy przestawała być skuteczna, powodowała w Amerykance coraz większą frustrację. Trudno było Collins ugrać cokolwiek na korcie z mistrzynią pokroju Igi, jeżeli równocześnie w głowie toczyła walkę sama ze sobą.
Dziś Polka była przygotowana na największe zagrożenie ze strony swojej rywalki. Po godzinie i piętnastu minutach gry wydawała się niezmordowana, konsekwentnie grając swój tenis. W tym spotkaniu już nic nie mogło jej się stać. Tym sposobem, po wygranej 6:0 w drugim secie Świątek zameldowała się w kolejnej rundzie Indian Wells. Tam zmierzy się ze zwyciężczynią meczu Camila Giorgi – Linda Noskova. Jeśli wygra Czeszka, czeka nas rewanż za Australian Open. To ona pokonała tam Igę w trzeciej rundzie.
I oby był to rewanż udany.
Iga Świątek – Danielle Collins 2:0 (6:3, 6:0)
Czytaj więcej o tenisie: