PSG w tym sezonie chwieje się i chwieje, a jakimś cudem i tak dominuje ligę. Na tę chwilę ma 12 punktową przewagę w tabeli. Jest tak pewne końcowego zwycięstwa, że może sobie pozwolić nawet na stopniowe rezygnowanie z Kyliana Mbappe.
PSG w tym sezonie naprawdę nie sprawia wybitnego wrażenia. Paryżanie są chwiejni, nie dominują przeciwników, a najczęściej po prostu liczą na indywidualne przebłyski zawodników. Normalne objawy kryzysu większych drużyn, to samo moglibyśmy napisać o kilku innych gigantach. Problem w tym, że tych kłopotów nie jest w stanie nikt wykorzystać.
Dziś próbowało AS Monaco. Od samego początku widzieliśmy w zasadzie nudny mecz, w którym dużo było przerw, taktycznych fauli i gry na czas. Przyjezdna ekipa ze stolicy wyglądała zresztą tak, jakby wcale nie miała większego planu. Po prostu przydałoby się im wygrać, ale jak się nie uda, to też tragedii nie będzie. Sęk w tym, że gospodarze grali z podobnym nastawieniem.
Jak stracili piłkę, to trudno, bywa. Ktoś zgarniał, podawał do Dembele, ten pudłował. Potem szybka laga w okolice koła środkowego. Dużo walki o piłkę, Monaco wygrywa. Jeżeli udało im się skleić akcję, to zazwyczaj zadowalali się strzałem z nieprzygotowanej pozycji, który nie miał prawa wejść. A jak się nie udało, to wróć wzrokiem do początku akapitu.
Zwykle PSG w takich rywalizacjach liczyło na Mbappe. Ot, zgarnie, przedrybluje, strzeli. Od dłuższego czasu Luis Enrique stara się jednak nauczyć podopiecznych życia bez Francuza. Już ostatnio widzieliśmy, jak mega-gwiazda zostaje ściągnięta z boiska w okolicach 60. minuty. Dziś zjazd do bazy nastąpił jeszcze w przerwie spotkania. Zazwyczaj, kiedy drużyna pozbawia się 90% swojego potencjału ofensywnego ma wliczone w koszta, że ten mecz może przegrać. Ale w lidze francuskiej takiego ryzyka nie ma. W tym sezonie tam zawsze wygrywa PSG.
AS Monaco 0:0 PSG
Więcej o francuskiej piłce:
- Gattuso musi lepiej dobierać kluby
- PSG i jego brudna wojna o własny dom
- Jaka piękna katastrofa, czyli historia upadku giganta z Lyonu
Fot. Newspix