Czy można sobie wyobrazić lepsze wydarzenie na start Ekstraklasy niż Stal z Puszczą, no można, ale dajmy już spokój z tymi terminarzowymi niuansami, tym bardziej że obie ekipy naprawdę dowiozły tę inaugurację. Pewnie wielu martwiło się o marniutkie 0:0, ale nie! Oglądało się to bardzo przyjemnie. Albo więcej niż przyjemnie – nie szczędźmy miłych słów, stęskniliśmy się za tymi chłopakami.
Bo tak z ręką na sercu, czego tu niby brakowało? Ładna akcje? Były. Ładne bramki? Obecne. Parady bramkarskie? A jakże. Zwrot akcji jak w najlepszym thrillerze? W rzeczy samej.
Jeśli ktoś niczym w książce kucharskiej wypisałby składniki udanego widowiska piłkarskiego, to oglądając Stal z Puszczą, można było wziąć ołówek w ręce i tylko zakreślać, co już wrzucono do gara. Dać tym gościom bardziej medialne koszulki i wszyscy byliby zachwyceni, mówili o hicie kolejki. Ale co z tego, że to „tylko” Stal i „tylko” Puszcza?
Doceniajmy!
Również przegranych, bo, cholera, mimo porażki podobała nam się Puszcza. Gdyby komuś w waszym otoczeniu przyszło do głowy stwierdzić, że ekipa Tułacza gra tępą piłkę, pacnijcie go w głowę. To nie jest wcale tępy futbol, tylko odpowiednio zaplanowany. Wiadomo – główną rolę grają stałe fragmenty gry, natomiast ten zespół naprawdę jest intensywny i potrafi podejść do pressingu.
Czy Santos straciłby tak głupio piłkę, gdyby Puszcza siedziała w okopach na swojej połowie? No nie. A goście zaatakowali, odebrali i jeszcze ładnie wszystko wykończyli. Czyli raz – plan. Dwa – umiejętności, bo należało finiszować szybko, precyzyjnie i tak się stało.
Mogło być wyżej, choćby Bartosz zmarnował sam na sam z Kochalskim, a przy innej okazji musiał lecieć do okienka. Ale na miejscu beniaminka naprawdę daleko mielibyśmy do załamki – dziś ostatecznie punktów nie udało się wywieźć, lecz z tą grą jeszcze niejedna ekipa się natnie. I punkty potrzebne do utrzymania mogą się znaleźć.
A teraz brawa dla Stali, bo ta miała nóż na gardle i jednak z tej niekomfortowej sytuacji wyszła. Gdyby dziś przegrała… Oj, nieciekawie. Zaraz Śląsk, potem Raków i mógł zrobić się problem. Komplet oczek był cholernie potrzebny.
Od czego są liderzy. Najpierw Szkurin zawiązał akcję w środku pola, którą potem sam wykończył, następnie główką po dośrodkowaniu Domańskiego popisał się Wlazło. W dziesięć minut z 0:1 zrobiło się 2:1.
Bonus 600 zł za zwycięstwo Polski z Portugalią w Lidze Narodów
- Postaw kupon singiel za min. 2 zł zawierający zakład na zwycięstwo Biało-Czerwonych w starciu z Portugalczykami
- Jeśli kupon okaże się wygrany, to na twoje konto bonusowe wpłyną dodatkowe środki w wysokości 600 zł
- Tylko dla nowych użytkowników. Rejestracja zajmuje 30 sekund!
Kod promocyjny
18+ | Graj odpowiedzialnie tylko u legalnych bukmacherów. Obowiązuje regulamin.
Wydaje się, że najważniejsze, co mogła zrobić Stal w sprawie rundy wiosennej, zrobiła zimą, kiedy przedłużyła umowę ze Szkurinem. Jemu długo może nie iść, może kopać krety daleko od bramki – jak w pierwszej połowie – ale przyjdzie moment kiedy błyśnie i zrobi robotę. Fantastycznie się przecież zabrał przy wyrównującym trafieniu, potem nawinął Craciuna jak dzieciaka i Stal wróciła do gry.
Strzałek, Pingot – mądre ruchy. Ale pozostanie Szkurina – rzecz absolutnie kluczowa. Gdyby wyfrunął jak Hamulić, byłby problem. A tak: jest nadzieja, że Stal tym razem zaliczy sensowniejszą wiosnę niż w poprzednich latach.
Tak jak i my liczymy, że ten rozwój Ekstraklasy będzie trwał, bo skoro co najwyżej średniacy są w stanie stworzyć takie widowisko, chce się w kolejnych meczach więcej. Ta liga naprawdę może dawać frajdę.
Więcej o Ekstraklasie:
- Prezes Jagiellonii: Apetyt rośnie w miarę jedzenia
- Najbardziej wyrównana liga w Europie? Ekstraklasa!
- Oni mogą się sprawdzić. 12 najciekawszych nowych twarzy w Ekstraklasie
- Kto się wzmocnił przed walką o mistrza? Zima w Ekstraklasie (cz. 3)
Fot. Newspix