Reklama

Oni mogą się sprawdzić. 12 najciekawszych nowych twarzy w Ekstraklasie

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

09 lutego 2024, 15:00 • 12 min czytania 2 komentarze

Całościowo zimowe zakupy klubów Ekstraklasy dotychczas raczej zbyt mocno nas nie elektryzowały. W kilku momentach robiło się ciekawiej, by potem na wiele dni cichnąć. Jeśli jednak rozbijemy te ruchy na czynniki pierwsze, nagle okaże się, że w tym okienku do naszej ligi trafiło sporo zawodników, którzy naprawdę ciekawie się zapowiadają. Złośliwi powiedzieliby: jak co pół roku.

Oni mogą się sprawdzić. 12 najciekawszych nowych twarzy w Ekstraklasie

Postanowiliśmy wybrać dwunastu zupełnie nowych piłkarzy, którzy naszym zdaniem najlepiej rokują w perspektywie najbliższych kilku miesięcy.

Bruno Jordao

Formalnie jest to zawodnik pozyskany z Premier League, bo dopiero co znajdował się na liście płac Wolverhampton. W praktyce jednak Jordao nigdy takiej klasy nie prezentował i nawet nie był tego blisko. Formalnie płacono też za niego duże pieniądze: Lazio ponad 5 mln euro, „Wilki” blisko 9 mln euro, ale to nie była jego realna rynkowa wartość. Nowy piłkarz Radomiaka był częścią interesów Jorge Mendesa, dlatego zamienił Lazio na Anglię za jeszcze większe pieniądze, mimo że w barwach „Biancocelestich” rozegrał zaledwie pięć meczów. Jedyny występ w Serie A od początku zanotował na koniec sezonu 2018/19 przeciwko Torino, gdy dostał 58 minut. Zmieniał go… Riza Durmisi, którego teraz próbuje odkurzyć ŁKS, a w końcówce na boisko wszedł Luan Capanni, pożegnany właśnie przez Arkę Gdynia. To już brzmi mniej ekskluzywnie, prawda?

W samej Premier League Jordao poprzestał na ośmiu minutach.

Skąd więc wziął się w tym zestawieniu? Bo to mimo wszystko może być dla Radomiaka solidne wzmocnienie, zwłaszcza że trener Maciej Kędziorek nie ukrywał, iż z dostępnych wariantów na pozycję numer 8 ten wyglądał najlepiej. W ostatnim czasie Portugalczyk pograł trochę w szwajcarskiej ekstraklasie dla Grasshoppersu, wiosnę sprzed roku spędził w spadającej do drugiej ligi Santa Clarze, gdzie odbudował się po kontuzji, a jesienią zachowywał rytm meczowy w młodzieżowej drużynie Wolverhampton. W skali ligi polskiej może to wystarczyć.

Reklama

Peter Barath

Ten ruch Rakowa w teorii wygląda mniej ekscytująco od Otieno. Jakby nie było, wypożyczono przecież rezerwowego Ferencvarosu w rundzie jesiennej. Mówimy jednak o typowym wykorzystywaniu słabszego momentu w karierze zawodnika.

–  Mamy dwóch kontuzjowanych piłkarzy, więc potrzebowaliśmy kogoś takiego jak Peter Barath, który pasuje do nas pod względem intensywności gry. Poza tym ma świetny charakter, chce wejść na wyższy poziom. Jeśli taki zawodnik regularnie grałby w Ferencvaros, nie mielibyśmy szansy go sprowadzićtłumaczył nam Samuel Cardenas.

Patrząc nieco szerzej, pozyskanie Baratha może mieć duży sens. To wciąż zawodnik w bardzo dobrym wieku do rozwoju (21 lutego skończy 22 lata), dopiero co będący kapitanem węgierskiej młodzieżówki, mający już za sobą dwa występy w dorosłej reprezentacji i równe 100 meczów w seniorskiej piłce klubowej (83 Debreczyn, 17 Ferencvaros). Ktoś taki może być co najmniej cennym uzupełnieniem składu.

A gdyby ostatecznie okazało się, że to jednak nie ten poziom, Raków wiele nie ryzykuje, bo na razie jedynie wypożyczył go na rok.

Kaan Caliskaner

To kolejny napastnik po słabszym okresie w 2. Bundeslidze, którego Jagiellonia chce postawić na nogi. Z Afimico Pululu bardzo dobrze jej wyszło, a Caliskaner przecież jest po znacznie mniejszych przejściach. W poprzednim sezonie zdobył sześć bramek i zaliczył dwie asysty, dzięki czemu zamienił Jahn Regensburg na Eintracht Brunszwik.

„W jego osobie udało nam się pozyskać kolejnego ofensywnego zawodnika z dobrą techniką, dużą szybkością i odpowiednimi warunkami fizycznymi. Mając 23 lata, ma już duże doświadczenie w 2. Bundeslidze i może grać zarówno jako „dziewiątka”, jak i podwieszony napastnik. Cieszymy się, że udało nam się go przekonać do naszej ścieżki” – tymi słowami witał go dyrektor sportowy Eintrachtu, Peter Vollman.

Reklama

Caliskaner w nowych barwach się nie sprawdził, zaliczył 11 występów bez konkretów z przodu, ale właśnie dlatego stał się teraz dostępny dla Jagiellonii, która chciała go już latem.

Myślę, że obraz Ekstraklasy zmieniał się w Niemczech od kilku lat. Oczywiście, transfer Lukasa Podolskiego do Zabrza tylko przyspieszył ten proces, ale dzisiaj wśród piłkarzy klubów 2. Bundesligi Polska jawi się jako ciekawa alternatywa. Wasze kluby osiągają niezłe wyniki w rozgrywkach o europejskie puchary. Latem tego roku inny topowy zawodnik HSV Hamburg – Sony Kittel dołączył do Rakowa Częstochowa i jestem przekonany, że w najbliższych latach coraz więcej Niemców będzie wybierało Polskę – przekonywał sam zainteresowany w rozmowie z oficjalną stroną „Jagi”.

Wydaje się, że Pululu zyskał poważnego konkurenta do gry, co może mu wyjść tylko na dobre.

Bonus 300 PLN za wygrany zakład na gola Arsenalu w meczu z Tottenhamem!Bonus 300 PLN za wygrany zakład na gola Arsenalu w meczu z Tottenhamem!

Bonus 300 PLN za wygrany zakład na gola Arsenalu w meczu z Tottenhamem!

  • Postaw kupon singiel za min. 2 zł na zakład z oferty przedmeczowej na gola Arsenalu w meczu z Tottenhamem (typ zakładu: Arsenal Strzeli Gola – tak lub Arsenal – Liczba Goli – powyżej 0.5)
  • Jeśli typ okaże się poprawny, otrzymasz bonus 300 PLN!
  • Tylko dla nowych użytkowników. Rejestracja zajmuje 30 sekund

Kod promocyjny

SUPERWESZŁO

18+ | Graj odpowiedzialnie tylko u legalnych bukmacherów. Obowiązuje regulamin.

Erick Otieno

Na papierze to piłkarz, który nie powinien długo aklimatyzować się w Rakowie i można oczekiwać, że już wiosną zacznie regularnie gościć w pierwszym składzie.

Nie szukaliśmy wahadłowego, ale Erick Otieno to piłkarz, którego przez lata chciałem kupić w Gent. Teraz miał ostatni rok kontraktu i mogliśmy pozyskać go na korzystnych dla nas warunkach, więc chcieliśmy z tego skorzystać. Wiem, że to piłkarz, który wyjątkowo dobrze pasuje do naszego stylu gry – dopiero co zachwalał go u nas dyrektor sportowy „Medalików” Samuel Cardenas.

Pochwał nie szczędził mu też jego były trener z AIK, Bartosz Grzelak. – Przy swoim wybieganiu i wytrzymałości jest w stanie sam bronić swojej strony boiska i samemu wyprowadzać ataki. Mogę tylko potwierdzić, że jest szybki, ma świetne przyspieszenie, a przy tym jest bardzo pracowity dla drużyny. Potrafi zrobić przewagę w pojedynkach i to nie tylko w ofensywie, bo przez swoją nieustępliwość odbiera piłkę, stwarzając okazję do szybkich ataków. Na pewno był jednym z dwóch, trzech najlepszych lewych obrońców czy wahadłowych w Allsvenskan. Dziwne było dla mnie trochę, że nigdy wcześniej nie zrobił kolejnego dużego kroku i nie przeszedł do silniejszej ligi. Być może powodem tego był jego wzrost – komentował szkoleniowiec prowadzący obecnie węgierski Fehervar.

Jeśli Otieno potwierdzi swoje walory, wydaje się, że ma wszystko, aby stać się ulubieńcem częstochowskiej publiczności.

Vagner

O tym nabytku Radomiaka zbyt wiele nie mówiono, a to jeden z kandydatów na odkrycie wiosny w Ekstraklasie. Vagner co prawda jesienią pozostawał bez klubu, ale z FC Metz odszedł dopiero na początku września. Uczestniczył w letnich przygotowaniach, strzelił nawet gola w pierwszym sparingu i nie zdążył się zapuścić przed przyjściem do Polski. Maciej Kędziorek na swoje szczęście dostał zawodnika, który w zasadzie od razu był gotowy do rywalizacji o pierwszy skład i bardzo możliwe, że go sobie wywalczył.

Reprezentant Republiki Zielonego Przylądka w piłkę na pewno grać potrafi. W latach 2018-2020 był gwiazdą Nancy (37 meczów, 14 goli, 5 asyst), wyrastając na jednego z najlepszych zawodników Ligue 2. Sprawił tak dobre wrażenie, że ekstraklasowe Metz wyłożyło za niego 3 mln euro, mimo że był jeszcze w trakcie leczenia złamanej kości strzałkowej. Kontuzji tej doznał pod koniec listopada 2019, a na boisko wrócił pod koniec października 2020. 11 miesięcy bez gry musiało odbić się na jego formie, ale i tak w premierowym sezonie we francuskiej elicie zdążył zdobyć cztery bramki i jedną wypracować. Dołożył też dwa gole w krajowym pucharze.

Wydawało się, że potem będzie już tylko lepiej, ale zamiast tego Vagner na początku sezonu 2021/22 poszedł w odstawkę i został wypożyczony do szwajcarskiego Sionu. Okazało się to nieporozumieniem, rozegrał tam zaledwie trzy mecze i głównie stracił czas. Do Metz musiał wrócić bez formy, więc mimo że jego drużyna wylądowała na drugim szczeblu, nie potrafił nawiązać do okresu z Nancy. Jeszcze przed zamknięciem okienka powędrował na kolejne wypożyczenie – do belgijskiego Seraing. Wylądował w najsłabszej drużynie Jupiler Pro League, która z hukiem spadła, ale przynajmniej wrócił do regularnego grania. Chwilami na tle kolegów mocno się wyróżniał, z konkretów pozostawił po sobie cztery gole i asystę.

Tamta kontuzja to był najgorszy moment w mojej karierze. Trudno było się po niej odbudować. Musiało minąć półtora roku, zanim ponownie odnalazłem swoje uczucia na boisku. W Seraing stopniowo dochodzę do swojego poziomu. Myślę, że w tej chwili zrobiłem to już w osiemdziesięciu procentach – mówił w grudniu 2022.

Dobra technika, niezła dynamika, chęć do gry kombinacyjnej, mocne uderzenie z dystansu, umiejętność wykonywania rzutów wolnych (kilka goli w ten sposób strzelił) i rzutów karnych (w dotychczasowej karierze 6/6) – to jego niewątpliwe atuty. A wady? Przede wszystkim praca w defensywie oraz dość trudny charakter, o którym mówiono w Metz. Istnieje jednak nadzieja, że w Polsce 28-latek pokaże się główniej z tej lepszej strony.

W takich przypadkach kluczowy jest fakt, iż Vagner przepracował w Radomiaku cały obóz, grał w sparingach i to grał obiecująco. – Vagner Dias jest zawodnikiem z doświadczeniem w ligach, które są intensywne i na tę intensywność liczę – nie ukrywał trener Kędziorek na konferencji przed meczem z Cracovią.

Ryoya Morishita

26-letni wahadłowy, który przez ostatnie dwa sezony grał prawie wszystko w rodzimej ekstraklasie. Pół roku temu zadebiutował w reprezentacji Japonii, 1 stycznia zaliczył swój drugi występ. Na pierwszy rzut oka ten transfer Legii zapowiada się obiecująco. Na drugi zresztą również. Morishita dobrze prezentował się w sparingach, wreszcie zapewniając Pawłowi Wszołkowi porządną rywalizację o miejsce w składzie. Azjatycki przybysz szybko został zaakceptowany przez kolegów, wyrastając na szatniową maskotkę. Na razie wszystko się tu zgadza.

Więcej o tym zawodniku przeczytacie w tekście Jakuba Radomskiego. Zachęcamy.

Z cheerleadera stał się piłkarzem. Ryoya Morishita ma podbić Ekstraklasę

Soichiro Kozuki

Wtajemniczeni twierdzą, że japoński skrzydłowy może zostać rewelacją wiosny i ma większe możliwości niż Lawrence Ennali, który pod koniec ubiegłego roku zaczął stanowić o sile ofensywy Górnika. Jego dotychczasowa kariera toczy się w bardzo szybkim tempie. Zimą 2022 trafił do piątej ligi niemieckiej po rozegraniu kilkunastu meczów w drugiej lidze Kraju Kwitnącej Wiśni. Kilka miesięcy wystarczyło, żeby podpisać kontrakt z czwartoligowymi rezerwami Schalke, a po kolejnym półroczu Kozuki był już debiutantem w Bundeslidze. Pokazał się jako odważny, dynamiczny skrzydłowy, który nie boi się fizycznej gry. Zagrał od początku w pięciu pierwszych kolejkach wiosny 2023, zdobył nawet bramkę z RB Lipsk i… niestety na resztę sezonu wypadł z powodu poważnej kontuzji.

Jesienią, już po spadku do 2. Bundesligi, nie wrócił na oczekiwany poziom. Nowy trener Karel Geraerts nie zamierzał na niego stawiać, dlatego odejście do Polski może mu tylko pomóc. Zdaniem Jana Urbana, pierwsze wrażenia są pozytywne, a to już swoje mówi. Kozuki daje nadzieję, że w Zabrzu nie odczują mocniej utraty Daisuke Yokoty.

Luka Vusković

16-latek, za którego Tottenham zapłacił 14 mln euro. Nic więcej dodawać nie trzeba, aby uznać, że mówimy o wyjątkowym talencie. Żaden klub na świecie ot tak nie wydaje takich kwot za piłkarza, który jeszcze przez dwa sezony nie będzie mógł legalnie kupić piwa (inna sprawa, czy warto, żeby kiedykolwiek je kupił).

Sensacyjny transfer Radomiaka! Wypożycza wielki talent z Tottenhamu

Kibice Radomiaka nie powinni się obawiać, że mowa o chłopaczku, którego napastnicy rywali będą przestawiać jak zbędny mebel. Vusković ma 193 cm wzrostu i mięśniami jest obudowany jak weteran, dlatego prędzej spodziewamy się, że to jego przeciwnicy mogą mieć większe problemy.

Danny Trejo

Amerykańska USLC to nie jest zbyt wysoki poziom, tamtejsi obrońcy czasami zawstydzają największych ananasów Ekstraklasy, ale jednak mówimy o zawodowej lidze, w której od paru lat gra m.in. znany z Arki, Lecha, Pogoni i Rakowa Dariusz Formella. Jeżeli ktoś dopiero co miał w niej sezon z dziewiętnastoma golami i dziewięcioma asystami, a rok wcześniej uzbierał 11 goli i 6 asyst, to coś umieć musi.

W MLS Trejo przebić się nie zdołał. Poprzestał na trzech występach latem 2022 w barwach Los Angeles FC, ale i tak może opowiadać, że dzielił szatnię z takimi asami jak Gareth Bale i Carlos Vela. Najwidoczniej czegoś się od nich nauczył, bo po zejściu niżej chwilami był klasą samą w sobie i wcale nie chodzi o nabijanie statystyk rzutami karnymi (zdobył tak jedną bramkę).

Transfer do Europy stanowi dla niego życiową szansę, aby wypłynąć na szersze wody. Sami jesteśmy ciekawi, co z tego wyniknie. Czy przejście do ligi, w której intensywność jest większa, czasu na podjęcie decyzji mniej, a obrońcy rzadziej kopią się po czole, nie przerośnie 25-letniego pomocnika? Istnieje takie ryzyko i to nie symboliczne, ale znajdziemy też sporo przesłanek każących przypuszczać, że Danny Trejo w Koronie Kielce nie będzie kojarzony jedynie ze względu na identyczne personalia jak u sławnego hollywoodzkiego aktora. I na razie głównie ich chcemy się trzymać.

Noah Diliberto

Nie sposób kręcić nosem, gdy do średniaka Ekstraklasy przychodzi 22-letni Francuz, który był powoływany do reprezentacji U-19 i U-20, a w Ligue 2 rozegrał blisko setkę meczów dla Valenciennes. Okej, latem najwyraźniej przeszarżował po odejściu, długo pozostawał bez klubu i wreszcie zdecydował się pójść do rezerw RC Lens, żeby nie stracić całej rundy. Każdy jednak wiedział, że to sytuacja wyjątkowa i chwilowa, na przeczekanie.

Od razu po podpisaniu kontraktu przypuszczano, że Diliberto z czasem będzie szukał okazji na zaczepienie się w pierwszym zespole „Górników”. To się ostatecznie nie udało. Jedyny raz w kadrze znalazł się miesiąc temu na pucharowy mecz z Monaco, w Ligue 1 ani razu nie zasiadł na ławce. Lokalne media spekulowały, że w styczniu może doczekać się swojej szansy z powodu wyjazdu wielu zawodników na Puchar Narodów Afryki, ale jak widać, czegoś zabrakło. Nic więc dziwnego, że po utraceniu tej perspektywy w kontekście najbliższych miesięcy, chłopak wolał iść do Widzewa, w którym ma szansę stać się ważną postacią.

Patrząc na jego CV, rzuca się w oczy data 7 listopada 2020. To wtedy w wyjazdowym meczu z Tuluzą (5:4) Diliberto zanotował aż trzy asysty – wszystkie przy golach kapitana Joffreya Cuffauta. Haczyk? Dwie z tych asyst ograniczyły się do dziubnięcia piłki starszemu koledze na bomby z rzutów wolnych. Wpadały mu idealnie.

Mimo to całościowo pozyskanie tego zawodnika wygląda zachęcająco. W Łodzi niekoniecznie muszą rozpaczać za Emmanuelem Boatengiem, który mając już bilety do Polski w ostatniej chwili wybrał turecki Konyaspor.

Adam Vlkanova

Trudno nie być pozytywnie zaskoczonym, jeżeli do beniaminka Ekstraklasy, który jesienią wygrał jeden mecz, trafia zawodnik grający w tym sezonie w fazie grupowej Ligi Konferencji, a rok wcześniej strzelający w Lidze Mistrzów Bayernowi i asystujący z Barceloną. Notowania Vlkanovy w Viktorii Pilzno ostatnimi czasy spadły, dlatego zdecydował się po raz pierwszy w karierze spróbować sił za granicą.

To dla mnie istotne półrocze, zamierzam wyrobić sobie nazwisko w waszej lidze. Jeśli zostaniemy w Ekstraklasie, będę mógł zostać w Ruchu. Mógłbym też zmienić klub. Nie jestem już młody, więc nie będę rzucał hasłami o tym, że chcę grać w Lidze Mistrzów, w europejskich pucharach. Wszystko, co robię, robię dla mojej rodziny. Myśląc o przyszłości, na pewno będę kierował się sprawami finansowymi, nie tylko sportową ambicjąnie ukrywał czeski pomocnik w rozmowie z Szymonem Janczykiem.

Powiedzmy to wprost: będziemy mocno rozczarowani, jeżeli ten facet nie okaże się wzmocnieniem „Niebieskich”.

Josema

Drugi obcokrajowiec, który zimą wylądował w Chorzowie i drugi z naprawdę zachęcającym CV. Co prawda w tym sezonie Josema dla Leganes grał tylko w Pucharze Hiszpanii, ale cały czas znajdował się w kadrze i normalnie trenował, nie jest to zawodnik po zdrowotnych przejściach. W tamtym sezonie Segunda Division wystąpił 25 razy, a jeszcze w edycji 2020/21 w barwach Elche 29 razy zaprezentował się na boiskach hiszpańskiej ekstraklasy. Patrząc na wyczyny defensywy chorzowian z poprzedniej rundy, trudno nie oczekiwać, że ktoś taki wprowadzi do tylnej formacji nową jakość.

Co ciekawe, Josemę latem kusiła Cracovia, ale wtedy ze względu na sprawy rodzinne (narodziny dziecka) postanowił jeszcze zostać w kraju. Teraz nie miał już wątpliwości.

Bardzo chwali go Piotr Parzyszek, który dzielił z nim szatnię w Leganes. Jego zdaniem mówimy o obrońcy który ma i siłę, i szybkość. Kluczem w jego przypadku jest poczucie zaufania ze strony trenera, a na to w Ruchu chyba będzie mógł liczyć.

*

Narobiliśmy sobie apetytu co do nowych twarzy w Ekstraklasie. Teraz już spokojnie możemy przejść do rzeczy i się rozczarować…

A może tym razem będzie inaczej?

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piotr Rzepecki
2
Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piotr Rzepecki
2
Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Komentarze

2 komentarze

Loading...