Sobota w Bundeslidze jak zwykle nie zawiodła. W pięciu meczach o 15:30 zobaczyliśmy dwadzieścia bramek, za to w meczu lidera z Leverkusen nie padła żadna i wyścig o mistrzostwo zapowiada się na coraz bardziej pasjonujący. Tym bardziej że mistrz z Monachium właśnie odniósł drugie zwycięstwo z rzędu. Bayern ma za sobą wieloletnie doświadczenie w upokarzaniu konkurentów w samych końcówkach walki o prymat w Bundeslidze, a Aptekarze mnóstwo kompleksów i genialnego trenera. Tu będzie ciekawie do ostatniej kolejki.
Ależ się męczył ten lider w meczu z Borussią Moenchengladbach. Co z tego, że przedłużył swoją serię bez porażki do dziewiętnastu meczów (15 zwycięstw i 4 remisy)? Raczej w tym przypadku stracił dwa punkty, a nie zyskał jeden. Miał przygniatającą przewagę. 70:30 posiadanie piłki, 19:3 w strzałach, ale w najważniejszej punktacji były jednak dwa okrągłe zera.
Były słupki, były piłki meczowe w końcówce (Yalla!), sam Frimpong mógł hat-tricka ustrzelić, ale nic nie chciało wpaść i nic nie wpadło. Pięknie grający Bayer remisuje i pozwala zbliżyć się na dwa punkty największemu rywalowi, o którym możemy powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że gra pięknie.
Wielka forma Bayeru Leverkusen w tym sezonie to w dużej mierze obecność na ławce hiszpańskiego trenera Xabiego Alonso. Od momentu objęcia drużyny odmienił jej styl gry i zaczął notować bardzo dobre wyniki. W ostatnich kilku dniach po ogłoszeniu odejścia Juergena Kloppa z Liverpoolu na koniec sezonu, Hiszpan musiał wielokrotnie odpowiadać na pytanie, czy i kiedy zastąpi niemieckiego trenera w drużynie The Reds. Może to również wpłynęło na rozkojarzenie pod bramką jego zawodników? A może to już klątwa Vizekusen zaczęła działać?
Bayer Leverkusen – Borussia Moenchengladbach 0:0
Bayern lepszy od Augsburga. Harry Kane śrubuje rekord
Bayern tymczasem zagrał z Augsburgiem po niemiecku, w myśl dawnych słów Gary’ego Linekera o 22 facetach biegających za piłką. Na końcu wygrał Bayern, 3:2. Nie grał ani ładnie, ani efektownie, ale do bólu skutecznie. W pierwszej połowie wydawało się, że kontrolują przebieg spotkania. Na przerwę schodzili prowadząc 2:0, ale po zmianie stron sami sobie zaczęli komplikować życie i wtedy Bayern ratowały gwiazdy.
Po stracie bramki na 2:1 sprawy w swoje nogi wziął Harry Kane i przywrócił swoją 23 bramką w tym sezonie ligowym dwubramkowe prowadzenie dla monachijczyków. A kiedy w samej końcówce gracze Bayernu sprokurowali dwa karne głupimi faulami, to jedną z jedenastek efektownie obronił Neuer. Zawodnicy Tuchela, choć wciąż męczą oczy, od dwóch meczów pozostają zwycięscy. Cieniem na wyniku kładzie się jedynie poważnie wyglądająca kontuzja Kingsleya Comana.
FC Augsburg – Bayern Monachium 2:3 (0:2)
Demirović 52, 90+4′ – Pavlović 23′, Davies 45+5′, Kane 58′
Co jeszcze zapamiętamy po tym weekendzie?
- Nokaut jednego z arbitrów. Sędzia asystent podczas meczu Wolfsburg – Koeln przypadkowo dostał w głowę piłką wyekspediowaną z dużą siłą przez jednego z graczy z Kolonii. Niestety musiał opuścić boisko przy asyście służb medycznych. Zastąpił go sędzia techniczny, a jego z kolei zastąpił jeden z kibiców, jak się okazało sędzia niższych lig, który mógł spełnić marzenie o sędziowaniu w 1. Bundeslidze.
Kto powiedział, że praca arbitra jest bezpieczna? Sędzia meczu Wolfsburg – Kolonia znokautowany. #domBundesligi pic.twitter.com/8OQ10MgxUz
— Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl) January 27, 2024
- Stuttgart w nieformalnym meczu o trzecie miejsce z RB Lipsk zmiażdżył rywala 5:2. Lipsk z bardzo dobrej strony pokazał się tydzień wcześniej w starciu z liderem z Leverkusen, a tu nie sprostał sąsiadowi w tabeli i chociaż dwa razy w tym meczu łapał kontakt, przegrywając 0:2 i 1:3, w drugiej połowie dał się wypunktować. Ojcem zwycięstwa był autor hat-tricka Deniz Undav, godnie zastępujący kolegę z linii ataku Stuttgartu, kontuzjowanego wicelidera klasyfikacji strzelców Serhou Guirassy’ego. Dzięki temu zwycięstwu ekipa z Badenii-Wirtembergi umocniła się na trzecim miejscu w tabeli i nad czwartym Lipskiem ma już cztery punkty przewagi.
- No i na koniec coś, czego wolelibyśmy nie pamiętać, ale odnotować trzeba. Trzech Polaków, zero minut, a nawet null (w końcu to Bundesliga). Żaden z naszych stranierich nie wstał z ławki. W żadnym z trzech przypadków trener Gumnego, Kownackiego, czy Kamińskiego nie pomyślał, że ten czy ów ma szansę odmienić losy spotkania. To smutne, tym bardziej że w ubiegłym tygodniu mieliśmy jednak dwóch Polaków na boiskach pierwszej klasy rozgrywkowej w Niemczech. Trend w każdym razie nie jest korzystny…
WIĘCEJ O BUNDESLIDZE:
- Sędzia liniowy znokautowany podczas meczu Bundesligi. Zastąpił go… jeden z kibiców [WIDEO]
- Wspaniała sobota z Bundesligą! Bayer rzutem na taśmę wygrał z Lipskiem
- Vizekusen czy Leverkusen? Jak Bayer wykładał się metr przed linią mety
- Nenad Bjelica oficjalnie ukarany. Nie poprowadzi Unionu w trzech meczach
- Mistrzem będzie Bayer(n). Dlaczego koniec hegemonii wcale nie musi być blisko
Fot. Newspix