Obleśny żart o byłych olimpijczykach, poganianie laureatów, aby upchać w ramówce trzy bloki reklamowe i brak empatii w stosunku do nagrodzonego piłkarza. Nie, nie jest to opis najnowszego odcinka „El Chiringuito”, czyli satyrycznego programu Josepa Pedrerola. To kulisy gali, która miała wyłonić najważniejszego sportowca 2023 roku w Polsce.
– W mojej przemowie musi się znaleźć czas na podziękowania, także mam nadzieję, że zmieszczę się w te 45 sekund – wtrąciła Natalia Kaczmarek podczas odbioru swojej nagrody. Nie minęła chwila, a również usłyszała natarczywe tykanie. Symbol wczorajszej gali „Przeglądu Sportowego” oraz „Polsatu”.
– Nie chcę, żeby mi włączyli zegar – żartował Bartosz Zmarzlik kilkanaście minut później. Kilkanaście, bo między wypowiedziami laureatów udało się upchnąć ostatni, trzeci już blok reklamowy. To główny powód, dla którego goście musieli się streszczać.
Rzecz jasna – nie wszyscy.
Paradoksalnie, limit czasowy dotyczył tylko sportowców (cóż za genialny pomysł!). Konferansjerzy oraz gwiazdy, które odsłaniały poszczególne miejsca w plebiscycie mogły więc paplać do woli. Często bez namysłu, tak jak pan Władysław Kozakiewicz.
Gdy emerytowany tyczkarz wychodzi na scenę, postanawia opowiedzieć dowcip o spotkaniu dwóch olimpijczyków. Trzymajcie się mocno, skala absurdu jest tu naprawdę wysoka.
hahhahahahajahajajjajajaja
leżę pic.twitter.com/DDKf8sXjdE
— Michał Sagrol (@michalchojnice) January 6, 2024
I nie chodzi już nawet o sam żart – doskonale skwitowała go przecież reakcja uczestników imprezy. Wujku, weź… Tylko nie przy gościach – błagały spojrzenia najwybitniejszych polskich sportowców. Sęk w tym, że był to dowcip, który kompletnie popsuł moment chwały Piotra Żyły (zdobywcy mistrzostwa świata na skoczni normalnej w Planicy).
Drogi czytelniku, wyobraź sobie hipotetyczną sytuację – otrzymujesz nagrodę, na którą harowałeś przez cały rok. Przy odbiorze statuetek, poprzednicy są zapowiadani z klasą. Może nie mają zbyt wiele czasu na wypowiedź, ale przynajmniej uwzględnia się ich najważniejsze osiągnięcia, cele i marzenia. Gdy nadchodzi twój czas, zostajesz jednak „wywołany” przez żart o gównie. Bo do tego się przecież sprowadza.
Wbrew pozorom, podczas akceptacji nagrody Piotrek nie wyglądał na skrępowanego. Być może dlatego, że nagrał swą wypowiedź jeszcze przed rozpoczęciem gali…
No zapodał żartem pan Kozakiewicz. pic.twitter.com/Tm7Cm8uEtr
— Marcin Borzęcki (@m_borzecki) January 6, 2024
Z podobną delikatnością został potraktowany wczoraj Jakub Błaszczykowski, laureat Superczempiona. W tym przypadku polsatowski zegar miał swój bis. Impulsywne tik-tak, tik-tak towarzyszyło bowiem wzruszającej dedykacji piłkarza dla zmarłej matki.
– Chciałem tę statuetkę zadedykować osobie, która nie oglądała żadnego mojego meczu na żywo, jednak wierzę w to głęboko, że ze swojego “sektora niebo” wspierała mnie zawsze. Mamo, to dla ciebie – zaakcentował wybitny reprezentant Polski na koniec swojej wypowiedzi.
Jak zareagowali na to prowadzący? Pytaniem. Słuchaj Kuba, a kto twoim zdaniem wygra plebiscyt?
Kurtyna.
Błaszczykowski odbiera Superczempiona. Podczas przemowy wzrusza się i składa hołd zmarłej matce. Tykający zegar wytrąca go jednak z rytmu.
Cóż, w ramówce trzeba przecież upchnąć 12-minutowy blok reklamowy.
Pospieszanie sportowców na swojej własnej gali to Himalaje żenady. https://t.co/QN0DT6ETtl
— Maciej Szełęga (@SzelegaMaciek) January 6, 2024
A, no i zdarzyło się jeszcze jedno: król strzelców LaLiga nie znalazł się w czołowej dziesiątce plebiscytu. Ale to akurat drobiazg. Największym sukcesem polskiej piłki i tak był fakt, że tym razem to nie Cezary Kulesza palnął największą głupotę.
WIĘCEJ O GALI MISTRZÓW SPORTU:
- 10 najlepszych sportowców minionego roku. Kogo wyróżniono tym razem?
- Niesławny kapitan. Dlaczego Lewandowski wypadł z TOP 10 najlepszych polskich sportowców?
Fot. Newspix