Ostatnia kolejka Ekstraklasy w tym roku u najlepszych stanowiła potwierdzenie ich klasy prezentowanej przez większość rundy. Kamil Grosicki długo się w tym sezonie rozkręcał, ale jak już ruszył, to nie potrafił się zatrzymać. Reprezentant Polski od połowy września znajduje się w rewelacyjnej formie.
“Grosik” po pierwszych siedmiu występach pozostawał bez ofensywnych konkretów. Trudno jednak było się zgodzić z tymi, którzy mówili o kompletnym braku formy skrzydłowego Pogoni Szczecin. Po prostu do pewnego momentu nic mu nie wpadało. Obijał słupki, marnował sytuacje sam na sam, brakowało mu paru centymetrów do szczęścia, ale tradycyjnie prawie zawsze znajdował się pod grą i raz za razem stwarzał zagrożenie. Prędzej czy później musiało się to przełożyć na konkrety.
I przełożyło. Odkąd Grosicki 23 września strzelił gola i zaliczył asystę na stadionie Cracovii, tylko w dwóch spotkaniach (Piast Gliwice i Górnik Zabrze na wyjeździe) nie udało mu się zapunktować w klasyfikacji kanadyjskiej. Nawet jeśli koledzy zawodzili, a wynik się nie zgadzał, do niego przeważnie kierowano najmniej pretensji, choć nadal czasami odnosiło się wrażenie, że mógłby ze swojej boiskowej ekspansywności wyciskać jeszcze więcej.
Tak czy siak – osiem goli, sześć asyst i cztery asysty drugiego stopnia na koniec jesieni robią wrażenie.
Nikt w tej lidze nie wywiera tak dużego wpływu na ofensywę swojej drużyny. Grosicki ma najwięcej:
- kluczowych podań – 51 (następny Damian Dąbrowski 39)
- dośrodkowań – 149 (następny Josue 127)
- dośrodkowań celnych – 45 (następny Rafał Wolski 37)
- dośrodkowań na mecz – 7,84 (następny Josue 7,47)
Z Widzewem początek kadrowicza Michała Probierza był trudny, radził sobie z nim debiutant Paweł Kwiatkowski, ale od pewnego momentu stary wyga wszedł na właściwe obroty, doprowadził do wyrównania i napędził jeszcze kilka innych ataków “Portowców”. Po trudnych przejściach z ostatnich tygodni Pogoń udanie kończy rok.
W ostatnim akcencie jesieni klasę potwierdził także Erik Exposito. Od paru tygodni imponował trochę mniej, we wcześniejszych sześciu meczach strzelił tylko dwa gole, ale tradycyjnie już dobrze poszło mu w derbach Dolnego Śląska z Zagłębiem Lubin. Hiszpan zdobył zwycięską bramkę, a wcześniej powinien mieć asystę, gdy idealnie znalazł wbiegającego w pole karne Martina Konczkowskiego. On i Grosicki to za tę rundę ekstraklasowi giganci z przodu.
Artur Craciun wyrasta na gwiazdę Puszczy Niepołomice. Mołdawianin jest bezbłędny przy wykonywaniu rzutów karnych, co na pewno podnosi jego wartość, ale on też zwyczajnie wygląda na dobrego obrońcę. Jeżeli ktoś w szeregach małopolskiego beniaminka ma się wypromować do większej piłki, to najprędzej on.
Nene w tym samym meczu naiwnie sprokurował rzut karny, ale to nie może przysłonić tego, że wcześniej w kapitalny sposób strzelił gola i pięknie wystawił piłkę Imazowi do pustej bramki. Finisz tego pomocnika jest piorunujący, bo dopiero co zaliczył dwa trafienia i asystę z Rakowem.
Czterech zawodników po raz pierwszy znalazło się w kozakach. Linus Wahlqvist już kilka razy się wyróżnił, a teraz do niezłej postawy w defensywie dołożył asystę, więc w końcu go nagradzamy. Wiąże się to z przestawieniem Szweda na lewą stronę defensywy, bo Joela Pereiry zabraknąć w tym zestawieniu nie mogło. Engjell Hoti po raz drugi udowodnił, że umie przywalić z dystansu. Albańczyk sprawia wrażenie naprawdę przyzwoitego zawodnika, który do tej pory chyba nie został w pełni zagospodarowany przez ŁKS. Konrad Forenc podwójną paradą przy rzucie karnym Fabiana Piaseckiego wygrał rywalizację o miejsce w naszym składzie z Rafałem Leszczyńskim i Valentinem Cojocaru. Kamil Kuzera, mimo że jakichś poważnych zastrzeżeń do Xaviera Dziekońskiego nie było, dał mu szansę pod koniec rundy, a ten w pełni ją wykorzystał. Dopiero teraz błysnął Lukas Podolski i akurat on raczej niekoniecznie cieszy się, że nastała przerwa w rozgrywkach.
W badziewiakach niemal sami nowicjusze, choć niektórzy cieniują od dłuższego czasu. Piasecki i Gual mogliby się tu znaleźć również za całokształt. O tej rundzie, przynajmniej w wydaniu ligowym, będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Łącznie ustrzelili jednego gola.
Karlstroem jako jeden z niewielu trzymał fason w Lechu, ale w Radomiu odcięło mu rozum, osłabił swój zespół i dał Radomiakowi nadzieję na powalczenie o jakąś zdobycz, co finalnie się udało.
Nominacja Rakoczego to podsumowanie ofensywnej postawy Cracovii przy Łazienkowskiej. “Pasy” nie istniały z przodu, Kacper Tobiasz miał wyjątkowo spokojny wieczór.
Bogdan Tiru dotychczas prezentował się w Warcie w miarę solidnie, ale w Zabrzu się skompromitował. Katastrofalny błąd przy golu Yokoty, fatalne krycie przy trafieniu Kapralika – kumulacja nieszczęść. Jego blackout przykrył kilka innych fatalnych występów w drużynie “Zielonych”.
Mateusz Kochalski wcześniej raczej pomagał Stali, w Gliwicach jednak to od jego klopsa zaczęło się strzelanie Piasta Gliwice. Kamil Pajnowski nigdy nie wyglądał jak obrońca, który na dłuższą metę może sprawdzić się w Ekstraklasie i przy Okrzei jeszcze spotęgował to wrażenie.
Jedynym badziewiakiem z więcej niż jedną nominacją jest Kamil Glik, co mówi wiele. Zasłużony stoper przed tygodniem wrócił do gry po kontuzji i w końcówce był zamieszany w gole ratujące remis Stali. Z Legią dał się nabić piłką w łokieć, co dało gospodarzom rzut karny. Jeżeli wiosną nie zobaczymy Glika w lepszym wydaniu, będzie to ostateczny sygnał, że pociąg już mu odjechał i zwyczajnie pora się z tym pogodzić.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Pamiętne zwycięstwo bez większego znaczenia. Jak Skorża pokonał Guardiolę?
- Burlikowski: Zagłębie jest w stanie rywalizować o coś więcej niż siódme miejsce
- Tanona: Nie takie Molde straszne
- Trela: Wyrwani z muzeum. Filipiak dał Cracovii teraźniejszość, a może i przyszłość
- „Na dziś szatnia nie jest gotowa na presję walki o awans”. Dariusz Banasik o jesieni GKS-u Tychy
Fot. Newspix