Mariusz Rumak zastąpi Johna van den Broma i będzie trenerem Lecha Poznań do końca sezonu. Decyzja ta wywołała mieszane uczucia o kibiców, ale kierownictwo Kolejorza nie ma wątpliwości, że postąpiło słusznie.
W niedzielny poranek doszło do sporych zmian w Lechu Poznań. Po sobotnim remisie z Radomiakiem Radom z posadą trenera pożegnał się John van den Brom, a jego następcą został Mariusz Rumak. 46-letni szkoleniowiec będzie jednak pracował tylko do końca czerwca. W międzyczasie władze Kolejorza będą szukały odpowiedniego kandydata, który poprowadzi zespół w kolejnym sezonie.
Decyzja o zwolnieniu van den Broma nie była zaskoczeniem, ale wybór Rumaka na trenera, nawet tymczasowego, wzbudził mieszane uczucia wśród kibiców. Dyrektor sportowy Lecha Tomasz Rząsa nie ma jednak wątpliwości, że kierownictwo klubu podjęło dobrą decyzję. – Potrzebujemy impulsu, który pozwoli wydobyć olbrzymi potencjał, jaki drzemie w piłkarzach, których mamy w kadrze pierwszej drużyny. Uznaliśmy, że to nie moment na rewolucję na ławce trenerskiej i wywracanie wszystkiego do góry nogami. Potrzebowaliśmy osoby, która doskonale zna realia klubu i ma przy tym odpowiednie doświadczenie szkoleniowe. Trener Rumak od dłuższego czasu był blisko zespołu, analizował na bieżąco grę drużyny, zna jej problemy. Ma wiedzę i narzędzia, żeby poprawić naszą postawę na boisku i na to liczymy – powiedział 50-latek, cytowany przez oficjalną stronę internetową klubu.
Rząsa zdradził też, że poważne zmiany nastąpią także w sztabie szkoleniowym drużyny. – Trener Rumak staje na jego czele, ale to nie koniec roszad. W sztabie nastąpią jeszcze zmiany, chcemy go wzmocnić. Zależy nam na maksymalnym wykorzystaniu zimowych przygotowań, żeby od pierwszego meczu walczyć w PKO BP Ekstraklasie, a także w Pucharze Polski, w którym jesteśmy już w ćwierćfinale – dodał dyrektor sportowy Kolejorza.
Czytaj więcej o Ekstraklasie:
- Luis da Silva: Emocje są o wiele ważniejsze niż słowa [WYWIAD]
- Kędziorek: Zaufanie piłkarza kupisz merytoryką, a nie kitem, bajerem i krzykiem [WYWIAD]
- Miał być kolejny niemiecki szrot, jest wyścigówka. Eksplozja Lawrence’a Ennaliego
Fot. Newspix