W tegorocznym ATP Finals nie wystąpił Rafa Nadal. A do tego niemal żaden tenisista urodzony przed 1996 rokiem. Niemal, bo oczywiście był jeden wyjątek. Novak Djoković w Turynie porozstawiał po kątach najbardziej utalentowanych młodych tenisistów na świecie. Od Holgera Rune, przez Carlosa Alcaraza, po Jannika Sinnera, któremu dziś zrewanżował się za porażkę grupową. Do Serba przy okazji trafił też kolejny rekord: kończące sezon zawody wygrał już po raz siódmy.
W ostatnich latach Djoković nie tylko wygrywa, ale też w wielu statystykach przegania Rogera Federera. Bo to właśnie ze Szwajcarem do dziś dzielił najlepszy wynik pod względem triumfów w ATP Finals. No ale właśnie – i tu stał się numerem jeden w historii. Choć przed dzisiejszym finałowym meczem z Sinnerem, nie wszyscy spodziewali się, że łatwo Włocha pokona. W końcu ten w poprzednich meczach turnieju prezentował wręcz rewelacyjną formę. Ba, nawet pokonał Serba w fazie grupowej. A potem go… uratował.
Można bowiem powiedzieć, że Sinner sam sprawił sobie psikusa, skoro gdyby w czwartek przegrał z Rune, to właśnie on oraz Duńczyk awansowaliby do półfinałów ATP Finals. A Djoković tym samym zakończyłby swoją przygodę (mimo tylko jednej porażki) już w grupie. Jednak Włoch nie kalkulował. I trudno mu się dziwić, bo choć laicy mogą uważać inaczej, żaden zawodnik ze światowej czołówki nie będzie wychodził na kort, po to, żeby celowo przegrać mecz. Z młodszym o dwa lata rywalem Jannik stoczył zresztą naprawdę zacięty pojedynek – wygrany dopiero po dwóch i pół godzinie.
Dzisiaj jednak na korcie nie obserwowaliśmy już takiego Sinnera. Z całą pewnością możemy powiedzieć, że nieco przygniotła go presja, bo rozegrał zdecydowanie najgorsze spotkanie w ostatnich dniach. A Djoković? Było widać, w jak kapitalnej jest formie. Nie tylko znakomicie serwował, ale miał pełną przewagę nad 22-latkiem w większości wymian. W pewnym momencie bezradny Jannik zaczął uciekać się do gry, której normalnie nie preferuje. Czyli na przykład posyłał drop shoty.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Djokoviciowi nie przeszkodziły nawet wybitnie nieprzychylne włoskie trybuny, które momentami świętowały… zepsute przez niego serwisy. Cóż, dało się dostrzec, jak wiele w Italii znaczyły ostatnie zwycięstwa Sinnera. Nigdy wcześniej tenisista z Włoch nie grał ani w półfinale, ani w finale ATP Finals. Ta sztuka nie udała się choćby Matteo Berrettiniemu, finaliście Wimbledonu z 2021 roku.
Najwięcej w najbliższych dniach – i słusznie – będzie się mówić jednak o Serbie. Djoković zanotował niemal perfekcyjny sezon. Zabrakło mu tak naprawdę tylko wygranej w Wimbledonie, bo tę zabrał mu Alcaraz. Ostatecznie jednak ten rok kończy z pozytywnym bilansem w meczach ze swoim najgroźniejszym rywalem (trzy zwycięstwa i jedna porażka). Hiszpan zresztą przyznał wczoraj, że Novak pokazał, iż wciąż jest na wyższym poziomie od niego. Sam 36-latek docenia natomiast inne rzeczy. Jak dziś powiedział: cieszy się, że jego dzieci są już na tyle dojrzałe i świadome, że mogą śledzić jego występy. I razem z nim świętować kolejne triumfy.
Czytaj więcej o tenisie:
- Tenis i trudna sztuka powrotu po kontuzji. Zverevowi się udało
- Najlepszy bez złota? Djoković wciąż walczy o olimpijski sen
- Iga jest najlepsza na świecie. A my powinniśmy bardziej jej ufać
Fot. Newspix.pl