To bodaj pierwsze tak kontrowersyjne powołania Fernando Santosa. Po początkowym odcięciu się od starszyzny z Glikiem i Krychowiakiem na czele, nastąpił powrót do zgranych kart. Kamil Grosicki, który wiosną był w bardzo dobrej formie, wcześniej powołania nie dostawał. Teraz, gdy cieniuje, został wezwany na kadrę. Ktoś zapyta – skoro jest Grosicki, to pewnie nie ma innego lepszego. A my podpowiemy – jest. I nawet nie trzeba daleko szukać, bo gra w Ekstraklasie.
Nazywa się Paweł Wszołek. Jest w tym pewna ironia losu, że dzień przed powołaniami Kamil Grosicki rozegrał kolejny przeciętny lub nawet słaby mecz w Ekstraklasie, a kilka godzin po ogłoszeniu listy przez Santosa asystę w Lidze Konferencji zaliczył Wszołek.
Przedziwny jest ten układ powołań akurat na tej pozycji. Wiadomo, że drzwi do kadry Grosickiemu otworzyła kontuzja Przemysława Frankowskiego. Gdyby jej nie było, to pewnie trudno byłoby liczyć na powołanie Grosika. No chyba, że stricte za gracza Lens wskoczył Adrian Benedyczak. Ale przyjmijmy, że kapitan Pogoni ma wejść w buty Frankowskiego. No bo ma to sens – prawych obrońców jest trzech (Kędziora, Bereszyński, Cash), jeśli zagramy na wahadła to każdy z nich może wystąpić piętro wyżej. Czwartego gościa na pozycję bardziej defensywną nie potrzeba – tutaj musiał być ktoś o profilu bardziej ofensywnym.
Santos zresztą na konferencji argumentował to w podobny sposób. Dlatego postawił na Grosickiego.
Problem polega na tym, że ten… jest wyraźnie pod formą. Wiosną tego roku szalał – pięć goli, sześć asyst. Do tego mnóstwo niewykorzystanych przez kolegów sytuacji, które stworzył Grosicki. Zresztą na ogół było tak, że odpalałeś mecz Pogoni i wiedziałeś – ten gość będzie robił szum, wybiega ci mecz, wywoła zagrożenie w szeregach rywali. Ciągle w gazie, ciągle niebezpieczny.
A teraz jest zupełnie inaczej. To Grosicki marnuje sytuacje. Nie jest liderem, który ciągnie zespół w trudnym momencie. Rzut oka na suche liczby:
Do tego zaliczył spadki właściwie w każdej kluczowej statystyce dla skrzydłowego:
- dryblingi – 4,45 na 90 minut gry (50% skuteczności) – w zeszłym sezonie 5,76 (63%),
- pojedynki w ataku – 6,78 na 90 minut gry (44% wygranych) – w zeszłym sezonie 8,04 (47% wygranych),
- rajdy progresywne – 2,86 na 90 minut gry – w zeszłym sezonie 4,32,
- strzały – 2,44 (34% celności) – w zeszłym sezonie 2,56 (32% celności).
Nadal jest okradany przez kolegów w relacji oczekiwanych asyst do asyst (czyli kreuje sytuacje, ale koledzy je marnują), natomiast i on razi nieskutecznością, bo z 3,32 xG strzelił tylko jednego gola.
Zbierając te liczby do kupy, do testu szkiełka dorzucamy też test oka, analizujemy wpływ na zespół i wychodzi nam bardzo klarowny wniosek – Grosicki jest bez formy.
Jest za to prawy pomocnik, który na brak formy narzekać nie może. Nazywa się Paweł Wszołek, a wczoraj dał sygnał – szanowni państwo, nie zamierzam odpuszczać. To jednak nie tak, że wahadłowemu Legii wyszedł jeden mecz. On tylko w tym sezonie strzelił jednego gola i zaliczył siedem asyst. Pięć z tych asyst zanotował w eliminacjach do Ligi Konferencji. Do tego dorzućmy cztery gole i sześć asyst z wiosny.
My wiemy – aaaa, bo to tylko Ekstraklasa. Eeee, bo przecież kiedyś nie zrobił furory w Anglii. Ale my przecież nie szukamy teraz zawodnika, który będzie bocznym pomocnikiem w tej kadrze na lata. Tutaj nadzieje pokładamy w Kamińskim, Zalewskim czy Skórasiu. Santos daj jasny sygnał – potrzebuje zastępstwa na teraz, zawodnika o profilu ofensywnym. Zatem jeśli ktoś miał być opcją na te dwa mecze, może na większą część eliminacji, to bardziej jako zadaniowiec pasuje Wszołek niż Grosicki.
I dajcie spokój z argumentem “a nie pamiętacie wejścia Grosika z Francją na mundialu?”. Trzynaście minut, jedna celna wrzutka, dwa wygrane pojedynki. Przy rozstrzygniętym wyniku, gdy Francuzi mogli się już położyć. Jeśli to ma być argument, to – mówiąc oględnie – za kapitanem Portowców nie stoją solidne działa.
Ale Santos powiedział też dość zaskakującą rzecz. Że dla niego Wszołek to obrońca. I jest to teza karkołomna.
Zerkamy na heatmapę Wszołka z tego sezonu i nie wygląda nam to na heatmapę prawego defensora.
Ale może w poprzednim sezonie grał głębiej, bardziej defensywnie? Cóż, też nie.
W układzie gry Legii wahadłowi grają bardzo wysoko, a Wszołek z uwagi na swoje nawyki skrzydłowego gra jeszcze ofensywniej. Jasne, ma też zadania obronne, ale podobnie Pekhart musi popracować przy pressingu, natomiast nie nazywamy go przez to defensywnym pomocnikiem.
Wszołek jest po prostu wahadłowym o inklinacjach ofensywnych. Ustawienie go na prawym skrzydle (przy grze 4-4-2 czy 4-2-3-1) jest dla niego naturalne, podobnie jak gra na wahadle w systemie 3-4-3. Atutem Grosickiego jest fakt, że poza skrzydłem może zagrać jako ofensywny pomocnik, natomiast… sam Santos mówi, że szukał zawodnika bardziej o profilu Frankowskiego. A jeśli ktoś jest bliżej tego profilu, to Wszołek, a nie Grosicki.
Mówiąc wprost – nie ma w tej selekcji logiki, a jeśli pojawia się jakaś argumentacja, to ona też działa raczej na niekorzyść tezy selekcjonera. Oczywiście to wciąż wybór trzeciego-czwartego piłkarza do gry w ofensywie, a nie fundamentalna sprawa dla gry reprezentacji. Natomiast futbol reprezentacyjny pozwala nam dyskutować, więc z tego prawa sobie korzystamy.
Zaraz jednak padnie argument o tym, że Grosicki ma podnieść mental tej drużyny. Że za jego czasów kadra wygrywała ze słabiakami, że nie było dekoncentracji i wypuszczania prowadzenia 2:0 w Mołdawii. Okej, można to jakość przyjąć. Sęk w tym, że piłka nożna nie działa jak gra komputerowa, że liczba meczów Grosickiego wpływa na algorytm, który podnosi procentowe morale biało-czerwonych, a piłkarze dostają plus siedem do koncentracji. Trudno będzie Grosickiemu realnie wpłynąć na mental drużyny, jeśli będzie siedział na ławce. Jeśli jego powołanie ma wyłącznie charakter “niech sprawi, że kadra bedzie miała jaja”, to trzeba było jeszcze dowołać Glika. Zwłaszcza, że ma teraz bliżej.
No nie, nie bawmy się w taką retorykę.
Grosickiemu należy się szacunek za to, że był czołowym skrzydłowym reprezentacji Polski w XXI wieku. Bez dwóch zdań. Gdyby został powołany wiosną, to byśmy nawet nie zająknęli się, bo był w dobrej formie. I gdyby nie było alternatyw na tej pozycji, to też pewnie byśmy jakoś specjalnie nie narzekali na to, że Grosik pojedzie na kadrę.
Ale skoro mamy alternatywę w postaci Wszołka, to żal z tego nie korzystać. A Santos ani z niej nie skorzystał, ani sensownie nie wytłumaczył dlaczego tak, a nie inaczej.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Stipica i uraz szyi. Czy z Chorwatem naprawdę było tak źle?
- „Pan piłkarz na tle Karlstroema”. Fredrik Ulvestad, nowy pomocnik Pogoni
- Jak bardzo zabolą Raków kolejne kontuzje?
- To nie był dobry weekend sędziego Marciniaka
Fot. 400mm.pl