Reklama

Laga Flisa i wszystko jasne. Stal z dużym spokojem utrzymuje się w Ekstraklasie

Arek Dobruchowski

Autor:Arek Dobruchowski

27 maja 2023, 21:08 • 3 min czytania 10 komentarzy

Stal Mielec była tak spokojna utrzymania w Ekstraklasie przed tą kolejką, że mecz z Wartą Poznań odhaczyła sobie w trybie ekonomicznym level hard. Jedna laga Flisa wystarczyła, żeby wygrać spotkanie. I to byłoby na tyle. Poza tym nic się nie działo, bo dziać się nie musiało. Mecz z kategorii “odbył się i o nim zapomnijmy”. 

Laga Flisa i wszystko jasne. Stal z dużym spokojem utrzymuje się w Ekstraklasie

W teorii przed ostatnią serią gier gospodarze nie byli jeszcze pewni pozostania w najwyższej klasie rozgrywkowej. Gdyby przegrali z Wartą, a Wisła, Śląsk i Korona odnieśliby zwycięstwa w swoich spotkaniach, w takim układzie to Stal żegnałaby się z Ekstraklasą. Scenariusz mało prawdopodobny, ale taka myśl z tyłu głowy musiała towarzyszyć zawodnikom z Mielca, że jest to możliwe i nie można losu prowokować. Wystarczy zremisować, a jak wygramy to też fajnie.

Stal Mielec – Warta Poznań 1:0. Laga Flisa zmieniła wszystko.

No i tak ten mecz wyglądał. Spacerowe tempo. Wynik 0:0 nas zadowala i wywalone jajca. Pierwsze 20 minut to był piknik na całego. Na trybunach cisza, a na boisku kopanina. Od momentu gdy kibice gospodarzy zaczęli krzyczeć “k*rwa mać, Stal zacznij grać”, coś delikatnie ruszyło. Marcin Flis posłał długą lagę ze swojej połowy w pole karne Warty.

Piłka sobie leciała. I leciała. Robert Ivanov się na nią patrzył. I patrzył. A gdy spadła mu na głowę, to zaraz wylądowała pod nogami Fryderyka Gerbowskiego, a ten wcisnął futbolówkę w “krótki” róg między nogami Grobelnego.

I już w tym momencie moglibyśmy zakończyć relację z tego meczu. Wszyscy byli zadowoleni z tego stanu faktycznego. Kibice Stali już nie narzekali na poziom widowiska, tylko cieszyli się z prowadzenia. Piłkarze gospodarzy też mieli spokój, bo nikt im już nie brzęczał nad uchem, że mają się bardziej starać. Jest 1:0 i to im starcza.

Reklama

Mecz się odbył, czas na wakacje!

A Warta?

No trudno było nie odnieść takiego wrażenia, że “Zieloni” chcieli  ten mecz tylko “odbębnić” i udać się na wakacje. Mimo że w teorii grali o duże pieniądze, czyli zajęcie jak najwyższego miejsca w tabeli na koniec sezonu, to w praktyce nie było widać tego na boisku – tej chęci i zaangażowania. W pierwszej połowie goście nie oddali nawet jednego NIECELNEGO strzału. Wielkie ZERO widniało w tej statystyce. Podopieczni Szulczka nie mieli nic do zaoferowania w ofensywie. Kilka razy Savić czy Szmyt próbowali pojedynków jeden na jeden, ale to była tylko sztuka dla samej sztuki. Przeszli jednego i zaraz strata lub faul zawodnika Stali. I to byłoby tyle.

Po zmianie stron obraz gry też nie uległ wielkiej zmianie. Z uwagi na fakt, że wszystkim pasował ten rezultat. Zatem po co go zmieniać? Bo tutaj jest, jak jest. Po prostu. I ty o tym dobrze wiesz. Stal się utrzymała. Humor gitówa. Z kolei Warta wielce nie grymasi, 8. miejsce na koniec sezonu jest? Jest. Teraz wakacje i zasłużony wypoczynek. A ten mecz? To już przeszłość.

Reklama

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

10 komentarzy

Loading...