Lechia Gdańsk wygrała mecz. Z Davidem Badią jako trenerem. I to z Legią Warszawa. Po golu z sześćdziesięciu metrów w 98. minucie. To się naprawdę stało. A wszystko to na pożegnanie Flavio Paixao, który po raz ostatni wystąpił przed własną publicznością, a po następnej kolejce zakończy karierę.
Dużo było tego dnia łez, choć z różnych powodów. Płakał Dusan Kuciak, gdy przed pierwszym gwizdkiem minutą ciszy uczczono pamięć kibicki Zosi Chrzanowskiej, która odeszła z tego świata w wieku trzynastu lat. Trudno się dziwić.
Lechia Gdańsk – Legia Warszawa 1:0. Wzruszające pożegnanie Flavio Paixao
Płakał Flavio i razem z nim niektórzy kibice, gdy w doliczonym czasie pierwszej połowy schodził z boiska. Też trudno się dziwić. Szpaler zrobili mu nie tylko koledzy z Lechii, ale także piłkarze i sztab Legii. Klasa, bo wcale nie musieli. Równie dobrze mogli przybić bohaterowi dnia parę piątek na środku boiska i to wszystko. A tak wyszło jeszcze bardziej wzruszająco. Wszystkiego dopilnował Josue, który ponaglał swoich kolegów, żeby zeszli do linii bocznej i sam gorąco wyściskał swojego rodaka.
Za Flavio bardzo słaba runda, najsłabsza w całej karierze, klub nie potrafił dobrze opakować jego pożegnania (zmiana cen biletów i afera gaciowa), ale całokształtu nikt mu nie odbierze. 310 meczów i 108 goli w Ekstraklasie. Osiem sezonów z rzędu z dwucyfrową liczbą trafień. Miano najskuteczniejszego obcokrajowca w historii naszej ligi. Puchar i Superpuchar Polski z Lechią. Pięć bramek w sześciu występach na międzynarodowej arenie. Będzie co wspominać.
Dziś 38-letni Portugalczyk i tak prezentował się trochę żywiej niż w poprzednich tygodniach. Strzelił nawet gola, kiedy dobijał uderzenie Pietrzaka, lecz z minimalnego spalonego. Miał też szansę po dośrodkowaniu, uprzedził wychodzącego Tobiasza, ale piłka przeleciała nad bramką. Potem już pozostało mu się pożegnać.
Wspaniały gol Gajosa
Zejście ze sceny swojego kolegi godnie w ostatnim akcie uczcił Maciej Gajos. Lindsay Rose na jego rzecz stracił piłkę, a doświadczony pomocnik z ponad połowy boiska przelobował Tobiasza. Szaleństwo. Dopiero co z połowy trafił także Jesus Imaz. W tym sezonie mamy wysyp podobnych goli w Ekstraklasie. Jeszcze chwila i kolejka bez takiego akcentu będzie uznawana za nieważną.
Legia była zdecydowanym faworytem i zawiodła. Swoje sytuacje miała. Muci, Josue i Slisz wypromowali dziś Dusana Kuciaka, który miał sporo pracy i ze wszystkimi próbami rywali sobie poradził. Słowak z powodu urazu nie dotrwał do końca, za niego wszedł Michał Buchalik i także się wykazał, broniąc chytry strzał Strzałka (ładna zbitka, prawda?) i dobitkę (Bartkowski z Kramerem chyba razem odbili piłkę). Gdańska bramka była zaczarowana.
Lechia na tle dzisiejszej Legii wypadła całkiem solidnie i pewnie niejeden kibic pytał, dlaczego nie dało się wcześniej. Na koniec jeszcze to cudeńko od Gajosa. David Badia nie wyjedzie z Polski bez zwycięstwa. A więc jednak można wygrywać mecze!
Fot. FotoPyK