Said Hamulić. Stal Mielec miała kiedyś takiego piłkarza, parę goli strzelił, kilku rywali zamęczył. Sprzedaż Bośniaka pozwoliła drużynie z Podkarpacia złapać oddech finansowy, za to odbiła się na tym, co widzimy na boisku.
Nie ma kto strzelić bramki, mając pół sytuacji. Nie ma komu trzymać stoperów przeciwnej drużyny pod prądem. Mike Cestor popełnił dwa drobne błędy, ale ciężko powiedzieć, że on i Raphael Rossi nie mieli wszystkiego pod kontrolą. Nawet gdy Stal Mielec po przerwie zaczęła przeważać na boisku, Gabriel Kobylak pozostawał w zasadzie bezrobotny.
Leo Rocha: Mbappe na treningach niszczył każdego
Radomiak Radom – Stal Mielec. Rossi
A przecież wystarczyło rzucić okiem na drugą stronę boiska, żeby przekonać się, że posiadanie napastnika jednak się opłaca. Leonardo Rocha nie otworzył jeszcze rachunku bramkowego, ale tu wywalczył kartkę, tam się zastawił i uruchomił kolegę, tu poprzepychał się z rywalem. Z takiej przecież przepychanki wynikła akcja poprzedzająca bramkę dla Radomiaka. Fabian Hiszpański może i wygrał pozycję, ale podał pod nogi Roberto Alvesa. Zieloni ponowili atak, wywalczyli rzut rożny i Szwajcar zagrał na nos Raphaela Rossiego, który zdobył zwycięskiego gola.
Brazylijczyk bramkę celebrował pod trybuną, razem z najbliższymi. Jesień w jego wykonaniu była przeciętna, jednak od kiedy familia Rossich znów jest w komplecie w Polsce, kapitan radomian ponownie jest bezbłędny. W końcówce spotkania niepotrzebnie faulował rywala przed polem karnym, ale poza tym wszystko szło po jego myśli. Czyścił to, co leciało w kierunku pola karnego, pozwalał sobie na skuteczne wypady w okolice połowy boiska, gdzie również skutecznie walczył o piłkę. Radomiak zimą ściągnął jednego stopera, a wygląda, jakby pozyskał dwóch. Rossi w formie jeszcze parę razy uratuje tyłek drużynie Mariusza Lewandowskiego.
Lepsza wersja Radomiaka
Sam Lewandowski może być natomiast zadowolony, bo jego zespół miał przecież problemy w meczach przed własną publicznością. Miał też problemy z tym, że jego gra była nudna jak flaki z olejem. A tu proszę – bardziej ciepły, rozgrzewający rosół, idealny na zimową porę. Radomiak zwłaszcza w pierwszej połowie wyglądał solidnie, stosował agresywny pressing, którego tak brakowało jesienią. Błysnął Berto Cayarga, którego żegnano brawami, co nie zdarza się często w przypadku debiutów w wyjściowym składzie. Ale Hiszpan ma to, czego oczekują fani:
- powalczy, pobiega, przepchnie
- kiwnie, fajnie poda, oszuka rywala
Niby nic, a jednak tak wiele. Zupa trenera Lewandowskiego pełnowartościowym posiłkiem jeszcze nie jest, parę fusów w niej pływa (Lisandro Semedo to nadal najgorszy skrzydłowy w Ekstraklasie), ale progres i przede wszystkim dziesięć punktów przewagi nad Piastem Gliwice to pozytywy, którymi można się chwilowo najeść.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix