19 mistrzostw kraju. 17 razy wywalczony Puchar Polski. Wygrana Liga Mistrzów. Finał ostatniej edycji tych rozgrywek, przegrany dopiero po karnych z Barceloną. A teraz spore kłopoty finansowe i przyszłość klubu stojąca pod znakiem zapytania. Industria Kielce – wcześniej grająca też jako Vive Targi, Vive Tauron, PGE Vive, Łomża Vive oraz Łomża Industria – szuka sponsorów i apeluje do władz miasta o pomoc.
Do końca marca
“Zarząd Klubu na posiedzeniu z udziałem członków Rady Nadzorczej ocenił sytuację Klubu oraz stan rozmów z potencjalnymi sponsorami, zwłaszcza tytularnymi. W wyniku spotkania, rozważanych scenariuszy, potencjału rozmów sponsoringowych i transferowych, Zarząd podjął decyzję o kontynuowaniu uczestnictwa w rozgrywkach krajowych oraz europejskich do końca sezonu 2022/2023 w możliwie najsilniejszym składzie personalnym, który jest uzależniony od sfinalizowania rozmów sponsoringowych.
Dalsze decyzje, co do udziału i poziomu zespołu w sezonie 2023/24, zostaną podjęte do końca marca bieżącego roku. Decyzja ta będzie uwzględniać możliwości budżetowe Klubu, a co za tym idzie potencjalny skład zespołu. W osiągnięciu tego celu liczymy na wsparcie Miasta Kielce, Urzędu Marszałkowskiego, firm, z którymi Klub współpracuje oraz tych, z którymi prowadzi rozmowy o nawiązaniu współpracy.
Zawodnikom, z którymi dziś spotkał się Zarząd Klubu, dziękujemy za zaangażowanie i podtrzymanie chęci kontynuowania swojej gry w Kielcach. Za wsparcie dziękujemy również naszym kibicom, sponsorom i ludziom dobrej woli, którzy w ostatnim trudnym czasie pomagają Klubowi”.
List otwarty
To oficjalny komunikat Industrii Kielce z wczoraj. W kwestii przyszłości klubu jeszcze niewiele wyjaśnił, ale już samo postawienie granicy – do końca marca tego roku – na najważniejsze dotyczące jej decyzje, wskazuje, że czasu na walkę o utrzymanie obecnego statusu drużyny nie pozostało drużynie wiele. Dziś zresztą Bertus Servaas, wieloletni prezes kielczan, opublikował list otwarty do Bogdana Wenty – obecnie prezydenta Kielc – w którym apelował o możliwość przedstawienia swoich racji na sesji rady miasta.
“Nie chcemy przy tym odnosić się wprost do niedawnego oświadczenia Pana Prezydenta uważając, że w kwestii ratowania Klubu powinniśmy mówić jednym zdaniem, niemniej jednak nie możemy się też zgodzić z wybranymi tezami i liczbami tam zawartymi. Wobec tych i innych pojawiających się różnych informacji jakie ukazują się w mediach i w przestrzeni publicznej, uważamy, że powinniśmy mieć prawo wyjaśnić wszystkie wątpliwości i odpowiedzieć na pytania na sesji rady miasta. Naszym zdaniem jest to najlepsze miejsce, na którym będziemy w stanie wyjaśnić wszystkie wątpliwości jakie się nagromadziły wobec Klubu” – pisał.
Nie jest tajemnicą, że pomiędzy Servaasem a Wentą (co paradoksalne, bo to przecież były trener m.in. ówczesnego Vive) stosunki już od dawna są kiepskie, a na oficjalnej linii klub-miasto nie jest lepiej. Trudno jednak też zaprzeczyć, że Industria faktycznie od dawna jest wizytówką stolicy województwa świętokrzyskiego. Od 2012 roku nie schodzi przecież z miejsca przeznaczonego dla mistrza Polski. Reklamuje miasto nie tylko w Polsce, ale i poza jego granicami.
“Uważamy obiektywnie, że biorąc pod uwagę nasze dokonania i wypracowaną przez lata pozycję należy nam się możliwość przedstawienia Radnym i społeczności lokalnej informacji o Klubie, dyskusji nad przyszłością i możliwościami wyjścia z tej sytuacji. Uważamy, że rzetelna rozmowa i przedstawienie działalności Klubu powinny być przedmiotem zainteresowania Radnych reprezentujących mieszkańców Kielc. Jesteśmy przekonani co do tego, że Klub nie powinien być przedmiotem sporu i podziałów. Sport powinien łączyć ludzi, a lokalna drużyna wygrywająca Ligę Mistrzów w jednej z najpopularniejszych w Europie dyscyplin sportowych to znakomity przykład, że w naszym mieście można również osiągnąć rzeczy na niewyobrażalną skalę. Dlatego razem powinniśmy dać sygnał także na zewnątrz, że wspólnie zadbamy, aby nasz Klub dalej pełnił swoją funkcje społeczną i marketingową w promocji tego miasta i regionu” – dodawał Servaas.
Co z tego wyniknie – przekonamy się w najbliższych dniach. Ale jak właściwie doszło do tego, że Industria znalazła się w tak trudnej sytuacji?
Winna… wojna
Podobną sytuację kielczanie przeżywali już w 2020 roku, przy okazji pandemii. Wtedy jednak udało się pozyskać sponsora, którym został browar Van Pur, właściciel marki Łomża. Podpisano wówczas czteroletnią umowę i w Kielcach mogli spać spokojnie. Tyle że na początku listopada 2022 roku ogłoszono, że wraz z końcem roku umowa zostanie rozwiązana. Przedstawiciele Van Pur tłumaczyli się wojną w Ukrainie i związanymi z nią problemami finansowymi (chodziło m.in. o spadek dochodów ze wschodnich rynków). Dla kielczan, jak nieoficjalnie podawano, oznaczało to utratę około 10 milionów złotych, co stanowi blisko 40 procent budżetu klubu.
Ponad dwa miesiące później sytuacja właściwie się nie zmieniła.
Owszem, z Industrii dochodzą sygnały o tym, że finansowanie zdecydowali się zwiększyć dotychczasowi sponsorzy, ale nie pokryje to dziury w budżecie powstałej w momencie wycofania się browaru. Servaas i jego pracownicy szukają więc sponsorów, gdzie tylko się da. W Polsce rozmawiali z wieloma firmami – również ze spółkami Skarbu Państwa – ale próbowali też poza granicami (co ma sens, bo w klubie występuje wielu graczy m.in. z Hiszpanii czy Francji). Część rozmów nadal się zresztą toczy, na razie jednak nie ma związanych z tym żadnych konkretów.
Wiadomo na pewno, że klub nie może liczyć na finansowanie z budżetu miasta. W 2023 roku na pewno nie otrzyma pieniędzy na promocję poprzez sport. Nie dogadano się również w sprawie budowy nowej hali (lub przebudowy obecnej). Ba, kiepskie relacje z miastem wpływają też negatywnie na poszukiwanie sponsorów, którzy zwracają na to uwagę. Stąd o dodatkowe, potrzebne Industrii finansowanie nie jest łatwo. Na ten moment i tak udało się przedłużyć termin jego znalezienia – pierwotnie ustna umowa z zawodnikami przewidywała, że stanie się to do końca stycznia. Potem mieli otrzymać wolną rękę w poszukiwaniu nowych zespołów.
Szczypiorniści Industrii ostatecznie zgodzili się jednak poczekać kolejne dwa miesiące, podkreślając, że zależy im na występach w Kielcach.
Ostatni taki sezon?
Mimo wszystkich problemów, Industria nie zmienia oczekiwań na ten sezon. A te są jasne: mistrzostwo i Puchar Polski oraz awans do Final Four Ligi Mistrzów. Możliwe jednak, że będzie to ostatni rok, w którym zespołowi zostaną wyznaczone takie właśnie cele. Jeśli w ciagu dwóch miesięcy poszukiwania sponsora nie dadzą rezultatu, to ekipa prowadzona przez Tałanta Dujszebajewa się rozpadnie. Sam trener jakiś czas temu – po meczu Ligi Mistrzów z Celje Pivovarna Lasko – apelował o to, by pomóc klubowi, który jako szkoleniowiec prowadzi przecież od 2014 roku. W dodatku w Kielcach grają obecnie jego dwaj synowie – Alex i Daniel.
– Ratujmy nasz klub – mówił (cytat za “Echem Dnia”). – Mamy coś, czego nie mają nigdzie, ale za chwilę możemy tego nie mieć. Apeluję do pana prezydenta Bogdana Wenty, do władz regionu, sponsorów, również do was, dziennikarzy, pomóżcie nam, żebyśmy nie stracili tego, na co pracowano tu kilkadziesiąt lat. To, co razem przeżyliśmy i osiągnęliśmy, to duma dla każdego Polaka, każdego mieszkańca regionu i każdego kielczanina. Kiedy dzwonią do mnie z Santander lub Ciudad Real, gdzie kiedyś były wielkie kluby, z którymi wygrywałem Ligę Mistrzów, za każdym razem powtarzają, że bardzo żałują, że ich już nie ma. Dziś zrobiliby wszystko, żeby wrócić do starych czasów. I w Kielcach też będziemy żałować, jeśli stracimy to, co mamy.
Otwarcie przyznawał też, że – podobnie jak jego zawodnicy – ma oferty z najlepszych europejskich klubów, bacznie przyglądających się sytuacji w Industrii. Nic dziwnego, w ekipie mistrzów Polski biega w kocu sześciu medalistów dopiero co zakończonych mistrzostw świata. Srebro wywalczyli tam Francuzi Nicolas Tournat, Nedim Remili i Dylan Nahi, z kolei po brąz sięgnęli Hiszpanie, mający w składzie wspomnianych Alexa i Daniela oraz Miguela Sancheza-Migallona. Każdy z nich bez trudu znajdzie zatrudnienie w czołowych ekipach – wszystkich Dujszebajewów na przykład kusi, według informacji “Gazety Wyborczej”, węgierski Pick Szeged.
Podobnie zainteresowanie wzbudzają Andreas Wolff (zresztą wybrany do drużyny gwiazd mistrzostw świata), Igor Karacić czy Arciom Karalek. Wielu potencjalnych pracodawców znajdzie też pewnie – mimo że jest trapiony urazami – Haukur Thrastarsson, wciąż uważany za jednego z najbardziej utalentowanych młodych (rocznik 2001) zawodników świata. A przecież w Kielcach grają i polskie gwiazdy – Szymon Sićko, Arkadiusz Moryto, Tomasz Gębala czy Michał Olejniczak.
Wielu z tych graczy już teraz kuszą ekipy takie jak Barcelona, PSG czy Telekom Veszprem. Czyli zespoły regularnie dochodzące w ostatnich latach do Final Four Ligi Mistrzów, a nawet ją wygrywające.
Upadku nie będzie
Wiadomo na pewno, że Industria Kielce nie zakończy swojego istnienia. Całkiem prawdopodobny wydaje się jednak scenariusz, w którym staje się klubem z dużo niższej półki. Choć wśród kibiców już teraz można przeczytać sugestie, że paradoksalnie mogłoby to wyjść na dobre polskiej piłce ręcznej – gdyby w Kielcach oparli wówczas skład na utalentowanych Polakach – to jednak trudno przewidzieć, jakie niosłoby to za sobą konsekwencje. Z pewnością byłaby to ogromna strata wizerunkowa dla polskiego sportu. Jeśli chodzi o ekipy klubowe, w ostatnich latach tylko ZAKSA Kędzierzyn-Koźle stała się równie dobrą wizytówką naszego sportu na arenie międzynarodowej.
Żeby poznać ostateczną przyszłość Industrii Kielce, trzeba będzie jednak poczekać jeszcze co najmniej dwa miesiące. Wtedy wszystko powinno się finalnie wyjaśnić.
Fot. Newspix
Czytaj więcej o piłce ręcznej: