Jeżeli tracisz pierwszego gola po tym, jak trzech twoich piłkarzy zderza się ze sobą po dośrodkowaniu rywali z rożnego, to nie możesz łudzić się, że zdobędziesz jakieś punkty nawet w meczu naszej Ekstraklasy. Jeśli nie oddajesz chociażby jednego celnego strzału w trakcie całego spotkania, to nie masz czego szukać na jakikolwiek poziomie rozgrywek. Górnik zalicza poważny falstart na początek wiosny. Cracovia wykorzystała słuszny wzrost swoich środkowych obrońców i pewnie pokonała zabrzan 2:0.
W Zabrzu powinni zrobić wszystko, żeby skopiować lub sklonować Lukasa Podolskiego. Niestety jest to możliwe czysto teoretycznie. Były reprezentant Niemiec próbował wielu sposobów, żeby chociaż trochę rozruszać grę swoich kolegów: cofał się do drugiej linii, rozgrywał i szukał miejsca do strzałów z dystansu. Na nic się to jednak zdało. Dodatkowo obrońcy Górnika popełniali w kryciu takie błędy, że dwubramkowa porażka to i tak najmniejszy wymiar kary.
Cracovia – Górnik 2:0. Potrójne zderzenie
Pierwsze trafienie to prawdziwe defensywne kuriozum. Nowy zawodnik Cracovii – Macedończyk Ivan Atanasov dośrodkował z rożnego w kierunku bliższego słupka. Rumuński obrońca Virgil Ghita w momencie dojścia do piłki stał tyłem do bramki. Ostatecznie skierował piłkę do bramki bardziej karkiem niż głową. Kiedy zawodnik Pasów walczył o pozycję doprowadził do tego, że próbujący go kryć Kryspin Szcześniak zderzył się z dwójką swoich kolegów: Emilem Bergströmem i Erikiem Janżą. To był popis tego jak nie należy zachowywać się we własnym polu karnym.
– Tak byłem odpowiedzialny za Ghitę. Wydawało mi się, że jestem blisko – przyznał Szcześniak z rozbrajającą szczerością w przerwie meczu przed kamerami Canal+.
Generalnie cała pierwsza połowa była fatalna dla zabrzan. Jedyną dobrą okazję mieli oni, kiedy stworzyli ją dla nich gracze Cracovii, którzy zaraz na początku meczu dość niefrasobliwie budowali akcję we własnym polu karnym. W ostatniej chwili David Jablonsky zablokował jednak wślizgiem szarżującego na pressingu Podolskiego.
Cracovia – Górnik 2:0. Goście są w czymś liderem
Żeby było jasne, Cracovia nie zagrała dziś wielkich zawodów. W ekipie gospodarzy było jednak widać jakiś plan, a poszczególni piłkarze potrafili wyróżnić się czymś na plus:
- Ghita potwierdził, że nieźle gra głową;
- debiutujący Atanasov pokazał, że potrafi celnie dośrodkować;
- Karol Knap dwoma groźnymi strzałami z dystansu udowodnił, że głosy o jego dobrej formie ze sparingów nie były przesadzone;
- a Rakoczy i Konoplanka momentami kręcili przeciwników w sumie dość prostymi dryblingami
Górnicy też dziś coś udowodnili. W drugiej połowie stali się drużyną z największą liczbą straconych goli po stałych fragmentach gry w całej lidze. Obecnie mają już ich 12 i właśnie wyprzedzili w tej klasyfikacji Lechię Gdańsk (11). Po zmianie stron prowadzenie miejscowych podwyższył Jablonsky, wykorzystując mocną centrę Knapa po kolejnym… rzucie rożnym. Ponownie gości zawiodło krycie. Tym razem swojego zawodnika zgubił Norbert Wojtuszek.
Górnik zawodził nie tylko w defensywie. Szwankowało też rozegranie. Jean Mvondo nadaje się co najwyżej do tego, żeby podać piłkę do najbliżej ustawionego kolegi. Między innymi dlatego akcje przyjezdnych były wolne i przewidywalne. Gdzieś między liniami plątał się Kanji Okunuki, a Piotr Krawczyk dość dobrze symulował, że potrafi grać jako napastnik. Niestety ograniczało się to głównie do roli statysty i obserwatora. Gra zabrzan poprawiła się nieco po wejściu na boisku Szymona Włodarczyka (nie pojawił się w wyjściowym składzie z powodu problemów mięśniowych), ale pozwoliło to na stworzenie ledwie dwóch niezłych okazji. Paweł Olkowski mocno wbił piłkę w pole bramkowe, a Podolski jeszcze mocniej strzelił w kierunku bramki Cracovii. W pierwszej sytuacji dobrze interweniował Karol Niemczycki, a w drugiej potężną bombę przyjął na głowę Jakub Jugas. Trzeci stoper Pasów zbił piłkę po uderzeniu „Poldiego” na poprzeczkę i uratował swój zespół przed stratą bramki.
Cracovia mogła wygrać jeszcze wyżej. Zewnętrzną stronę słupka obił jeszcze Bejamin Kallman, a sytuacje sam na sam z Danielem Bielicą zmarnowali rezerwowi: Jakub Myszor i Kacper Jodłowski.
Cracovia – Górnik 2:0. Wzmocnienia potrzebne na już
Po tej porażce sytuacja Górnika w tabeli naprawdę nie jest łatwa, bo ekipa trenera Bartoscha Gaula ma tylko trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. Z taką grą jak dzisiaj zabrzanie zgłaszają mocny akces do „walki o spadek”, jak zwykł mawiać były selekcjoner Franciszek Smuda. Władze 14-krotnych mistrzów Polski muszą zastanowić się nad tym, jak jeszcze wzmocnić drużynę. Tacy gracze jak Szcześniak, Jakub Szymański, Mvondo czy Krawczyk (z całym szacunkiem do nich) pokazali dziś poziom maksymalnie pierwszoligowy. Może to był tylko wypadek przy pracy. To byłby optymistyczny scenariusz dla kibiców zabrzańskiego klubu. Fakty są jednak takie, że Górnik oprócz juniorów nie pozyskał nikogo w trakcie zimowego okna, a już po pierwszym wiosennym meczu widać, że nowe twarze są po prostu potrzebne. Ciekawe czy na jakieś ruchy do klubu pozwoli klubowa kasa, która ponoć najpełniejsza nie jest.
Cracovia jest na zupełnie innym biegunie. Zwycięstwo sprawia, że drużyna Jacka Zielińskiego traci zaledwie dwa oczka do trzeciego w tabeli Widzewa. Pasy mogą więc włączyć się do walki o pudło. Potrzebna do tego będzie większa regularność, jeżeli chodzi o wyniki i zapewne też lepsza gra niż dziś, bo to co wystarczyło na słabiutkiego Górnika, nie wystarczy na większość rywali z górnej połowy tabeli Ekstraklasy.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Wróciła Ekstraklasa, wrócili Weszłopolscy. Gość – Dariusz Adamczuk
- Największe zaskoczenie meczu Lechia – Wisła Płock? Zobaczyliśmy gola
Fot. Newspix