Trochę to trwało, ale wreszcie kibice Górnika Zabrze zobaczyli swoją drużynę w takim wydaniu, w jakim chcieliby ją oglądać co tydzień. Widzew natomiast, dotychczas zasłużenie chwalony, rozegrał najgorszy mecz w sezonie. Jeśli ktoś w łódzkich szeregach zaczął lekko odlatywać, to dziś zaliczył brutalny kontakt z ziemią. Dość powiedzieć, że beniaminek w poprzednich sześciu kolejkach stracił jednego gola, a w Zabrzu stracił aż trzy.
W pewnym sensie Górnik zagrał tak, jak Widzew w swoich najlepszych momentach: intensywnie, z wysokim pressingiem, dobrym rozegraniem od linii obrony i rozmachem z przodu. Nie było słabego punktu w układance Bartoscha Gaula. Nawet ustawiony w roli prawego wahadłowego Norbert Wojtuszek dał radę, przynajmniej jeśli chodzi o zabezpieczenie swojej strony, a zakładamy, że głównie takie otrzymał zadanie.
Górnik Zabrze – Widzew Łódź 3:0. Podolski i Włodarczyk tworzą świetny duet
Ofensywny ogień miała lewa flanka, na której przeprowadzone zostały wszystkie akcje bramkowe.
- dalekie zagranie Jensena, Pacheco zdążył wycofać piłkę przed linią końcową, a bardzo precyzyjnym strzałem przy słupku popisał się Włodarczyk, którego nie zablokowali Szota i Hanousek;
- Włodarczyk rozegrał akcję do Janży, a ten podał do Podolskiego, który mógł płasko przymierzyć lewą nogą i nie było czego zbierać;
- tym razem dalekie podanie Janży, źle ustawił się Szota, Podolski mu uciekł, za późno doskoczył Kreuzriegler i po dograniu “Poldiego” Włodarczyk musiał dopełnić formalności.
Górnik praktycznie od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego kontrolował przebieg wydarzeń. Widzew na samym początku miał sytuację Sancheza (uderzenie z powietrza nad poprzeczką), a po przerwie Pawłowski trzykrotnie sprawdził Bielicę (dwa razy strzałami głową, raz po rzucie wolnym), ale to były pojedyncze lepsze momenty w wykonaniu gości. Zabrzanie generalnie skutecznie trzymali ich na dystans, za to sami mogli dobić. Dadok zmarnował w zasadzie stuprocentową sytuację, zabierając asystę Podolskiemu. W końcówce Ravas odbił jeszcze mocny strzał Krawczyka.
Ważna końcówka roku
Trener Janusz Niedźwiedź od razu przed drugą połową dokonał aż trzech zmian. Letniowski, Danielak i Żyro wypadli dużo lepiej niż ich koledzy z podstawowego składu, ale to już był trochę łabędzi śpiew. Zapewne jednak konstrukcja żelaznej ostatnio – zdawałoby się – jedenastki została zachwiana.
Górnik wcześniej lepiej grał niż punktował. Widać było potencjał u poszczególnych piłkarzy i sensowność w pomysłach Gaula, ale przynosiło to zbyt mało punktów. Być może tak przekonujące zwycięstwo okaże się przełomem. Idealny czas na wzrost formy, bo po wyjeździe do Szczecinia ekipa Roosevelta zmierzy się jeszcze z Miedzią Legnica i Lechią Gdańsk.
W Widzewie nie mają powodów do nerwowości, jednak przekonali się, że wraz z rosnącymi oczekiwaniami będzie się grało coraz trudniej.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Jagoda: – Nie jestem najlepszym ekspertem od Ekstraklasy, ale pokażcie mi lepszego
- Inny trener, ta sama Miedź
Fot. Newspix