Reklama

Marciniak: Z Kataru nie zamierzam wracać przed Mikołajem

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

02 listopada 2022, 11:29 • 9 min czytania 34 komentarzy

– Na katarskich mistrzostwach świata będę jednym z pięciu czy sześciu sędziów, którzy byli też na poprzednim mundialu, co jest moim ogromnym atutem i wartością dodaną. Jadę na dużym spokoju. Mam swoje ambicje, ale nie ma co głośno o nich mówić, żeby niepotrzebnie się nie nastawiać, nie pompować balonika, tak jak działo się to cztery lata temu. Muszę być zdrowy, a o nic innego tak naprawdę się nie martwię. Wiem, co potrafię, wiedzą to też ci, którzy decydują o obsadzie sędziów na konkretne mecze mistrzostw świata. Skupiam się na swojej robocie, ale też nie zamierzam wracać do Polski przed Barbórką i Mikołajem – mówi w rozmowie z nami Szymon Marciniak, najbardziej rozpoznawalny i najlepszy polski sędzia piłkarski, który szykuje się do prowadzenia meczów w MŚ w Katarze. Zapraszamy. 

Marciniak: Z Kataru nie zamierzam wracać przed Mikołajem

Sędziowie jakoś specjalnie przygotowują się pod katarskie mistrzostwa świata?

Nie ma żadnych specjalnych przygotowań. Sezon jest długi, terminarz napięty, kalendarz naładowany i przepakowany do granic możliwości. Nie było nawet czasu, żeby przeprowadzić zgrupowanie FIFA, przed turniejem spotykamy się online. Dlatego jednak do Kataru jedziemy dwanaście dni przed startem mistrzostw świata, żeby na miejscu przygotowywać się już stricte pod mundial.

Taki turniej jest dla pana mentalnym wyzwaniem?

Jest mi dużo łatwiej. Raz, że data urodzenia i lata w branży wskazują, że jest doświadczenie boiskowe i życiowe. Dwa, że byłem już na ostatnich mistrzostwach świata, to będzie mój drugi mundial, więc mam już zupełnie inne podejście. Trzy, że od kilku lat jesteśmy regularnie wyznaczani na topowe światowe mecze, znajdujemy się w czołówce europejskich sędziów. Człowiek nabrał większego luzu, spokoju. Nie ma niepotrzebnej spinki, nerwowości. Pomaga to w prowadzeniu meczu. I lepiej wygląda to na zewnątrz, jeśli nie widać tego podenerwowania, które często cechuje mniej doświadczonych arbitrów.

Reklama

Czyli w głowie panuje mundialowy spokój. 

Aktem bezsensowności byłoby przeładowywanie się emocjami w sztuczny sposób, bo te emocje i tak będą, adrenalina pojawia się przed każdym meczem, ale mówię: tego doświadczenia wielkich meczów jest w nas na tyle dużo, że jedziemy na mistrzostwa świata na pełnym spokoju.

Ile prawdy jest w tym, że katarski mundial będzie historycznie wyjątkowy pod względem nowinek technologicznych bezpośrednio związanych z pracą sędziów?

Semi-automated offside technology robi dużą różnicę. Chyba osiemnaście kamer będzie odpowiadać za monitorowanie linii spalonego. Niesamowita liczba. Imponuje fakt, że już po kilku sekundach będziemy wiedzieli, czy był ofsajd, czy nie było ofsajdu, co pozwoli zredukować czas sprawdzania do absolutnego minimum. Widz nie będzie się nudził. Piłkarze nie będą się denerwować. Bardzo istotna kwestia w kontekście zarządzania spotkaniem z perspektywy sędziego. Na dodatek cała reszta technologii – VAR, Goal-line, GPS-y, zegarki. Futbol idzie w tym kierunku. Nie może być tak, że całe środowisko korzysta z nowinek, a jedyną grupą, której wyposażenie stoi w miejscu, są sędziowie. Tak wielkie pieniądze płyną przez piłkę nożną, że aż żal byłoby nie wykorzystywać ich z korzyścią dla wszystkich.

Pierwsze reakcje na wszelkiego rodzaju nowinki zazwyczaj są podobnie sceptyczne: „po co psuć piłkę nożną?”.

Reklama

Mam nadzieję, że wszelkie technologie zostaną dobrze wykorzystane i właściwie zastosowane. Nowinki to jedno, ale na końcu i tak najważniejszy jest czynnik ludzki. Trzymamy kciuki, żeby wszystko szło w dobrym kierunku, bo wiele elementów musi się zgrać w jednym momencie.

Działanie Semi-automated offside technology brzmi trochę jak wymysł rodem z filmu science-fiction, ale tak naprawdę to system pomocniczy, który na pracę sędziego głównego wpłynie w śladowym stopniu. 

Tak, to na boisku trzeba podjąć decyzję, a VAR może ją co najwyżej zmienić, jeśli się pomylimy. Dochodzi mechanizm odpowiedzialny za spalonego i operator. Semi-automated offside technology to narzędzie przeznaczone dla ludzi, którzy będą siedzieli w centrum VAR. Jest to na tyle fajne, że błyskawicznie pokazuje fizyczne bycie na spalonym, ale czasami są też przecież ofsajdy interpretacyjne, zasłanianie widoku, atakowanie zawodnika, który znajduje się na pozycji spalonej, i tak dalej. System pomaga, ale nie jest decydujący. Wpływa na ostateczną decyzję, potrafi wyłapać i rozwiązać najtrudniejsze do wyłapania i rozsądzenia dylematy. Będziemy oszczędzać po kilkadziesiąt sekund.

Herve Renard: Na mundialu najważniejszy jest team spirit

Zbawienne w czasach, kiedy  ten sport ogląda się gdzieś pomiędzy przesuwaniem palcem po ekranie telefonu w poszukiwaniu aktualności a klikaniem w śmieszne filmiki w tropieniu ożywczych bodźców z mediów społecznościowych.

Największym komfortem jest ta błyskawiczna wiedza, że jest albo nie ma ofsajdu, co pozwala zredukować nerwowość u zawodników. Czasami ktoś strzela bramkę, cieszy się jak szalony, a trzeba czekać ponad minutę na przesądzającą decyzję. Piłkarze się irytują i wściekają. Każdy chce podpowiadać, a nikt nie wie, jak wygląda sytuacja. Teraz wiedza pomoże nam w rozładowywaniu stresujących sytuacji. Mundial to będzie jeszcze inna presja, więc rozbrajania tego napięcie jest niezwykle istotne z punktu widzenia sędziego głównego, który musi stać między piłkarzami i panować nad wydarzeniami boiskowymi.

Wytyczne są takie, żeby mecze na mistrzostwach świata trwały dłużej? Normą będzie dziesięciominutowy doliczony czas gry?

W każdym meczu sędziowie powinni skrupulatnie doliczać czas gry. To czasami jest martwy przepis, nie zawsze działa, ale na mistrzostwach świata będzie w tym wszystkim większa dokładność i gorliwość. Wspominano o tym już wcześniej, tak to wyglądało podczas Pucharu Narodów Arabskich, kiedy często doliczano bardzo dużo tych dodatkowych minut gry. I tak samo będzie na mundialu. Dokładniejsze wytyczne dostaniemy pewnie przed samym startem mundialu w Katarze, już po przyjeździe do Dohy, ale ta sprawa nie będzie dla nas żadną nowością. Wdrożymy to w życie. Należy spodziewać się meczów z nie trzema czy pięcioma, a ośmioma czy dziesięcioma nadwyżkowymi minutami.

Kiedy doliczył pan dziewięć minut, które urosły do osiemnastominutowej kopaniny, podczas meczu Kataru z Algierą na Pucharze Narodów Arabskich, wybuchły niemałe kontrowersje. Ludzie szukali spisków, bo nie są przyzwyczajeni do tego typu standardów.

Zawsze znajdzie się grupa ludzi, którzy zapewne nie znają przepisów gry w piłkę nożną, ale za to chętnie zabiorą głos. Albo krytycy, którzy krytykują dla samego krytykowania, bez uprzedniego pomyślunku. Ktoś, kto oglądał mecz, wie, że bramkarz reprezentacji Algierii leżał na murawie przez pięć minut z dziewięciominutowego doliczonego czasu gry. To nie ma się nijak ani do gry fair-play, ani do nadprogramowych minut rozgrywki, bo ten doliczony czas ma być realnym czasem gry, a nie chwilą na przedłużanie. Wtedy wyszło ponad osiemnaście minut. Może być to szokujące. Ale tam dwie minuty zabrał VAR, dwie minuty ukradł rzut karny, zbierało się, czas uciekał. Zresztą po tym meczu Pierluigi Collina wyszedł i powiedział, że to był przykład właściwego zachowania i słusznego interpretowania przepisów. Czasami wygodniej dać trzy minuty i gwizdnąć na zejście do szatni, bo im krócej trwa mecz, tym mniej jest kontrowersji, ale rzeczywistość jest taka, że podczas mundialu będzie inaczej.

Warto przyglądać się pracy sędziów podczas mundialu?

Do Kataru pojadą najlepsi sędziowie na świecie. Przyjemnie będzie popatrzeć na pracę tych ludzi. Na ich umiejętności w zarządzaniu boiskowymi emocjami, na ich komunikacje z piłkarzami, na ich sposób prowadzenia zawodów, który nie jest tylko walką o dotrwania do końca, a radością z wykonywania swoich obowiązków.

Pojawią się jakieś nowości przy interpretowaniu zasad?

Nic nie będzie zmieniane. Żadnych nowych zasad. Mundial czy Euro nie są czasem na nowości czy eksperymenty. Zawsze są jakieś takie malutkie rzeczy, na które bardziej kładzie się nacisk. Na mistrzostwach Europy w 2008 roku trwała walka z ciągnięciem za koszulki, czego Polska stała się ofiarą w meczu z Austrią, słynny rzut karny Mariusza Lewandowskiego na Sebastianie Proedlu. Na mistrzostwach świata w 2018 roku zwracano uwagę na symulowanie fauli. Teraz będziemy walczyli z czasem, a i nurkowanie wciąż znajduje się na świeczniku, trend jest taki, że nikt nie chce miękkich jedenastek, które psują widowisko.

Czesław Michniewicz często przytacza pana słowa o działaniu klimatyzacji na stadionach w Katarze. Faktycznie sędziom liniowym bywało zimno?

Mieliśmy taki mecz w Katarze, że na zewnątrz było dość ciepło, blisko trzydziestu stopni, a klimatyzacja stadionowa sprawiała, że temperatura na obiekcie szalała w nierównomierny sposób. Na środku boiska – osiemnaście stopni, dla mnie pełen komfort. Na bokach boiska – trzynaście stopni, wiało z dyfuzorów, chłodno dla asystentów. Podczas meczu przebiegli kilka kilometrów, byli rozgrzani i spoceni, dostawali wiaterek z tyłu, a po meczu było z nimi średnio, że tak to ujmę.

Prowadzenie meczów w Katarze różni się czymś od sędziowania w Polsce czy Europie?

Prawie równo rok temu pojechałem do Kataru, prowadziłem mecze Pucharu Narodów Arabskich. Na przełomie listopada i grudnia warunki są bardzo dobre. Jeśli ktoś narzeka, to jest w tym coś z powiedzenia, że złej baletnicy przeszkadza i rąbek spódnicy. Graliśmy bez klimatyzacji. Bardzo fajna pogoda. Taki europejski maj czy czerwiec. Od dwudziestu sześciu do dwudziestu ośmiu stopni. Na mundialu pewnie będzie podobnie. Tym bardziej, że lecimy 8 listopada. Odpowiednio wcześniej, żeby był czas na aklimatyzację i treningi. Klimat to chyba najmniejszy problem. Nie ma sensu doszukiwać się w niej jakichś sensacji.

Pewnie jedzie pan na mundial z niemałymi ambicjami. Na dużych imprezach w 2016 i 2018 roku skończyło się na fazach grupowych.

Sędziowanie to też ambicje sportowe. Każdy z nas chciałby posędziować coś dużego. Szczęście moje jest takie, że ja już byłem na mistrzostwach świata. W Rosji miałem ogromne ambicje, ale zostałem sprowadzony na ziemię. Doświadczenie jest niezwykle cenione, a wówczas byłem jednym z najmłodszych arbitrów na turnieju…

Minęły cztery lata prowadzenia meczów dużego kalibru. 

Mogę powiedzieć, że na katarskie mistrzostwa świata jadę jako jeden z pięciu czy sześciu sędziów, którzy byli też na poprzednim mundialu, co jest moim ogromnym atutem i wartością dodaną. Ale mam też inne podejście niż cztery lata temu, kiedy byłem młodszy, bardziej butny. Przybyło mi doświadczenia i mądrości. Od kilku lat jesteśmy obsadzani do prowadzenia najważniejszych meczów międzynarodowych. Wiem, że często jedna decyzja potrafi zmienić całokształt występu. Każda decyzja będzie dużo ważyła.

Czesław Michniewicz mówi żartobliwie, że reprezentacja Polski chce zostać w Katarze przynajmniej do Barbórki i Mikołaja, czyli wyjść z grupy. 

Jadę na dużym spokoju. Mam swoje ambicje, ale nie ma co głośno o nich mówić, żeby niepotrzebnie się nie nastawiać, nie pompować balonika, tak jak działo się to cztery lata temu. Muszę być zdrowy, a o nic innego tak naprawdę się nie martwię. Wiem, co potrafię, wiedzą to też ci, którzy decydują o obsadzie sędziów na konkretne mecze mistrzostw świata. Skupiam się na swojej robocie, ale też nie zamierzam wracać do Polski przed Barbórką i Mikołajem.

ROZMAWIAŁ JAN MAZUREK

Czytaj więcej o sędziach piłkarskich:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Weszło

Polecane

Polski siatkarz gra w Izraelu. „Czuję się bezpiecznie. Narracja mediów jest rozdmuchana”

Jakub Radomski
28
Polski siatkarz gra w Izraelu. „Czuję się bezpiecznie. Narracja mediów jest rozdmuchana”

Komentarze

34 komentarzy

Loading...