Po tym, jak Magda Linette pożegnała się z turniejem, liczyliśmy, że w I rundzie US Open nie odpadnie już żaden z Biało-Czerwonych. Dwie trzecie planu zostały zrealizowane już tej nocy – swoje mecze wygrali bowiem Magdalena Fręch i Kamil Majchrzak, a na swój występ czeka jeszcze Iga Świątek. I Fręch, i Majchrzaka w drugiej rundzie czekają jednak dużo trudniejsze wyzwania.

US Open. Dwa triumfy Polaków w I rundzie
Fręch na pewniaka. Oddała rywalce cztery gemy
Jeszcze przed turniejem można było zakładać, że i Kamil Majchrzak, i Magdalena Fręch mogą spokojnie wygrać swoje mecze pierwszej rundy. Polka – rozstawiona z numerem 28. – trafiła w końcu na Australijkę Talię Gibson, grającą w głównej drabince dzięki dzikiej karcie. Gibson talent posiada, ale nie jest już wybitnie młoda – ma 21 lat i trochę brakuje jej na koncie jakichkolwiek sukcesów. A jak się okazało w trakcie spotkania – również w jej grze odnajdziemy sporo braków.
Talia bowiem w tym spotkaniu długimi fragmentami nie istniała, po prostu.
Fręch zagrała za to dokładnie tak, jak miała to zrobić. Od początku kontrolowała przebieg gry. Dyktowała tempo – to przyspieszała, to zwalniała, odgrywała piłkę na drugą stronę, a Gibson regularnie się myliła. Australijce po prostu brakowało narzędzi, by na regularną i całkiem skuteczną grę Magdaleny odpowiadać. W efekcie a to w końcu pakowała piłkę w siatkę, a to wyrzucała w aut, a to Polka zyskiwała przewagę i kończyła punkt winnerem. Generalnie – z rzadka oglądaliśmy momenty, w których to Australijka jakkolwiek przeważała.

Magdalena Fręch. Fot. Newspix
Zdarzały się, owszem, bo zdarzać się musiały. Ale na tyle rzadko – i nie trwały długo – że ostatecznie Polka wygrała pewnie, 6:2, 6:2. Gibson tak naprawdę okazała się dla niej idealną rywalką, dopasowaną perfekcyjnie do stylu gry, jaki preferuje Fręch. Teraz Polka zagra za to z Peyton Stearns i to… może nie być dobra informacja.
Bo owszem, Amerykanka jest notowana w rankingu niżej (na 49. miejscu), ale w meczach z Fręch do tej pory sobie radziła. Grały dwukrotnie, oba spotkania wygrała Stearns – i to dość gładko, w obu przypadkach 2:0. Ale to było w 2023 roku, jeszcze przed najlepszymi meczami i turniejami Polki. Pozostaje więc liczyć, że Magdalena weźmie sobie rewanż za tamte mecze. A jeśli tak się stanie, to… wypracuje sobie na US Open nową życiówkę.
W Nowym Jorku nigdy nie grała jeszcze bowiem w trzeciej rundzie. Życzymy, by to się zmieniło.
Majchrzak z problemami, ale opanował sytuację
Kamilowi Majchrzakowi przypadł w losowaniu Hugo Dellien. I biorąc pod uwagę, że Polak rozstawiony w turnieju, oczywiście, nie był, traktować należało to jako uśmiech losu. Boliwijczyk co prawda od dawna gra w tenisa i utrzymuje się gdzieś na poziomie pierwszej setki – choć aktualnie jest 121., to w przeszłości był nawet 64. na świecie – ale to nie gość, który mógłby pochwalić się fantastycznym bilansem na kortach twardych. Ba, kiedy to tylko możliwe, Hugo unika jakiejkolwiek nawierzchni poza mączką.
Efekt jest taki, że na kortach twardych w całej karierze i na jakimkolwiek poziomie (a więc nie tylko ATP, ale również Futuresów i Challengerów) 32-letni Boliwijczyk zagrał… 54 mecze. I to razem z tym przeciwko Kamilowi Majchrzakowi. Dla porównania: młodszy o trzy lata Polak, który stracił przecież 13 miesięcy kariery przez zawieszenie za nieumyślne stosowanie dopingu, ma tych meczów 249.
I w sumie tę różnicę długimi momentami było w dzisiejszym meczu widać.
Bo właściwie do połowy trzeciego seta Majchrzak grał perfekcyjne zawody. Pierwszego seta rozpoczął od pięciu z rzędu wygranych gemów, w szóstym miał nawet piłkę setową, ale Dellien się wybronił. Skończyło się jednak 6:1 i to była partia, w której po prostu wszystko Polakowi wychodziło. W drugiej partii Kamil nieco momentami zwalniał – po przełamaniu na start, sam oddał serwis – ale ostatecznie spokojnie wyczekał swojej szansy, a gdy ją dostał – to skorzystał. To był siódmy gem, break na 4:3. Potem przyszły dwa wygrane gemy serwisowe, bez większego trudu.
W trzeciej partii też już prowadził z przełamaniem, 4:2. I wtedy coś się zacięło. Dellien zaczął grać odważniej, atakować, nie mając już nic do stracenia. I to wybiło z rytmu Polaka, który częściej się mylił, nie znajdował odpowiedzi na zagrania rywala. Boliwijczyk wygrał trzy gemy z rzędu i miał nawet piłkę setową przy serwisie Polaka. Nie wykorzystał jej, ale mało brakowało. Ostatecznie jednak seta i tak wygrał – po tie-breaku. Majchrzak za to ewidentnie okazywał nerwy. Dyskutował z kimś, rzucał rakietą. Nie był sobą, bo na ogół jest bardziej opanowany.
I ta nerwowość przeniosła się też na czwartego seta. Obaj przełamali się wtedy kilkukrotnie, a serię breaków przerwał wreszcie Kamil, który utrzymał podanie na 4:3. Nerwów to jednak nie ukróciło, bo Polak z trudem wygrał też kolejnego gema przy własnym podaniu. Ale Dellien chwile później miał jeszcze większe problemy, a Majchrzak doprowadził do piłki meczowej. Pierwszej, potem drugiej, trzeciej i czwartej. Wszystkie obronił jednak jego rywal.
Starting the @usopen with a win 💪🏼
📸 @usopen pic.twitter.com/LqBwiZsExb
— Kamil Majchrzak (@KamilMajchrzakk) August 26, 2025
Piąta okazała się już jednak ostatnią. I choć Kamil pewnie mógł wygrać w trzech setach, to najważniejsze, że ostatecznie triumfował. A dla niego istotniejsze tym bardziej, że dzięki temu w kolejnym notowaniu rankingu ATP zostanie… pierwszą rakietą Polski. Przez kontuzję w tym zestawieniu w dół leci bowiem Hubert Hurkacz, który po raz pierwszy od maja 2018 roku nie będzie najwyżej notowanym polskim tenisistą. Wtedy też wyprzedzał go Majchrzak. Teraz zrobi to ponownie.
A czy ucieknie jeszcze bardziej?
To już wątpliwe. Jego rywalem w II rundzie będzie bowiem będący ostatnio w niezłej dyspozycji Karen Chaczanow. Rosjanin niedawno był w finale turnieju w Kanadzie, potem jednak skreczował w starciu z Alexandrem Zverevem w 1/8 finału w Cincinnati. W Nowym Jorku miał pewne problemy ze 104. na świecie Nisheshem Basavareddym, reprezentantem gospodarzy, przegrał pierwszego seta i dopiero wtedy wszedł na swój poziom. Z Majchrzakiem za to grał czterokrotnie i jeszcze nie przegrał. W tym niedawno, na Wimbledonie, gdzie Kamil grał turniej życia (doszedł do IV rundy), ale z Rosjaninem ugrał ledwie 11 gemów.
Pozostaje liczyć, że tym razem zaprezentuje się lepiej.
Kamil Majchrzak – Hugo Dellien 6:1, 6:4, 6:7 (5), 6:4
Magdalena Fręch – Talia Gibson 6:2, 6:2
Fot. Newspix