Czasami tak jest, że wynik na boisku jest dużo lepszy niż twoja gra. Gdy Jonatan Braut Brunes strzelał dziś gola na 2:0 z rzutu karnego, właśnie w takiej sytuacji był Raków Częstochowa. W pierwszej połowie meczu II rundy Ligi Konferencji z Żyliną zespół Marka Papszuna był zadziwiająco słaby. Mierzył się z drużyną, będącą w procesie budowy i miał szczęście, że nie przegrywał. Raków odżył jednak w drugiej połowie. Najpierw dwa gole „przepchał”. Dopiero po bramce Brunesa zobaczyliśmy zespół grający z polotem i swobodą, co udało się zwieńczyć jeszcze trzecim trafieniem.

Zmierzyli się dzisiaj ze sobą dwaj w wielu aspektach podobni szkoleniowcy. I Marek Papszun, i Pavol Stano znani są z tego, że ich zespoły grają w piłkę w charakterystyczny sposób. Obaj mocno stawiają na bieganie i przygotowanie fizyczne. Obaj do obecnego klubu wrócili. – Moja Wisła Płock biegała nawet lepiej niż Raków Częstochowa w najlepszym czasie – mówił nam w maju tego roku w dużym wywiadzie Stano, co trochę pokazuje, że Raków Papszuna był dla niego swego rodzaju inspiracją.
Raków Częstochowa miał w pierwszej połowie dużo szczęścia
Dziś jednak ci trenerzy funkcjonują w zupełnie innych realiach. Papszun wrócił do Rakowa, prowadzi go ponownie ponad rok. Miał cały okres przygotowawczy. Działaczy stać na to, by kupić mu zawodnika za prawie dwa miliony euro (Tomasza Pieńkę, to już finalizacja sprawy). Z drugiej strony Stano, który nagle objął zespół 11 lipca i pracował z nim tak naprawdę kilkanaście dni. Nie prowadził Żyliny w sparingach, a w klubie zastał wąską kadrę i problemy ze środkowymi obrońcami, którzy albo ostatnio nie grali, albo leczyli kontuzje. Raków to w polskich realiach finansowy potentat, a Żylina nawet w skali Słowacji nie jest drużyną dysponującą naprawdę dużymi pieniędzmi. Stano w ostatnich dniach musiał „szyć” i kompletować kadrę, ściągając kolejnych piłkarzy. O spokojnym treningu nie było mowy.
Zderzyły się ze sobą zespoły z innej półki, będące w dodatku na innych etapach. Raków należało uznawać za zdecydowanego faworyta, przyznawał to między wierszami nawet słowacki szkoleniowiec. Dlatego zaskakujące, nawet szokujące jest, że w pierwszej połowie to goście stworzyli dwie zdecydowanie najlepsze okazje.
Michal Fasko – cieszmy się, że ten gość, pozyskany latem z Koszyc, wybiegł dziś w pierwszym składzie Żyliny. Najpierw po świetnym dośrodkowaniu z lewej strony uderzył z kilku metrów nad bramką. Później goście wyprowadzili kontrę – pomylił się, wykonując wślizg, Fran Tudor, Fasko łatwo ograł Zorana Arsenica i biegł z piłką sam na Kacpra Trelowskiego. Wydawało mu się jednak, że z boku ma niepilnowanego kolegę i, zamiast strzelać, spróbował do niego podać. Bez sensu – był tam już Stratos Svarnas i interweniował.
𝑼𝑭𝑭𝑭𝑭𝑭𝑭𝑭𝑭
Raków śpi… MSK Żilina powinna prowadzić w Częstochowie.
🔴📲 Oglądaj online ▶️ https://t.co/8i29aH14aG pic.twitter.com/pRTkfRW0vm
— TVP SPORT (@sport_tvppl) July 24, 2025
Stano mógł się w tym momencie załamać. Takie sytuacje, gdy jesteś, jak mówią Anglicy, „underdogiem”, musisz po prostu wykorzystywać.
Raków poczuł krew i był skuteczny po przerwie
Papszun mógł się załamywać, oglądając całą pierwszą połowę. Raków był nudny, wolny, schematyczny i przewidywalny. Ok, był też taki w niektórych spotkaniach Ekstraklasy minionego sezonu, czasami mecze przepychał, czasami strzelał zwycięskiego gola w końcówce, ale naprawdę – oczekiwaliśmy więcej. Wiadomo, że nowi piłkarze, czyli Oskar Repka i Karol Struski nie zastąpią łatwo w środku pola Gustava Berggrena (odchodzi) i Władysława Koczerhina (kontuzjowany), ale Struski nie może tak łatwo dać sobie odebrać piłki, jak zrobił to dzisiaj dwukrotnie. Repka na szczęście, zwłaszcza w drugiej połowie, zagrał sporo lepiej. W pierwszych 45 minutach na pochwały zasłużył przede wszystkim Erick Otieno, który szarpał po lewej stronie, pokazując niezłą szybkość. Ale to było wszystko.
Mizeria. Totalna. Pierwszą akcję, za którą naprawdę mogliśmy pochwalić Raków, gospodarze przeprowadzili w… 35. minucie. Wymiana piłki w środku pola, dość szybka, zagranie na prawo do Tudora, groźna wrzutka, ale nikt jej nie przeciął.
Na szczęście w drugiej części gry było lepiej. Już na początku Raków wcisnął gola na 1:0. „Wcisnął”, „przepchał”, jak zwał tak zwał. Nie była to żadna piękna akcja, ani wypracowany schemat. Rzut rożny, zamieszanie i Repka, który miał trochę szczęścia i z pomocą bramkarza gości wepchał piłkę do bramki. Na trybunach i ławce Rakowa – ulga.
𝐊𝐔𝐑𝐈𝐎𝐙𝐀𝐋𝐍𝐘 𝐆𝐎𝐋 𝐃𝐋𝐀 𝐑𝐀𝐊𝐎𝐖𝐀❗
Wicemistrzowie Polski po totalnym chaosie w polu karnym, objęli prowadzenie w meczu eliminacji Ligi Konferencji z MSK Żilina.
🔴📲 Oglądaj online ▶️ https://t.co/8i29aH14aG pic.twitter.com/CNy041izvI
— TVP SPORT (@sport_tvppl) July 24, 2025
Drugi gol? Też trochę szczęśliwy. Dośrodkowanie, Repka próbował strzelać i trafił przeciwnika w rękę. Jedenastka, pewnie wykorzystana przez Jonatana Brauta Brunesa. Dopiero wtedy, przy stanie 2:0, w poczynaniach Rakowa było widać więcej luzu i pewności siebie. A Żylina zaczęła się sypać. Pisaliśmy przed meczem, że słowacki zespół ma wielkie problemy na środku obrony. No i jeden z defensorów, Jan Minarik, „dynamiczny” jak wóz z węglem, po faulu na Makuchu dostał drugą żółtą kartkę i wyleciał z boiska.
Raków to wykorzystał. Gola na 3:0, tuż po wejściu na boisko, strzelił Lamine Diaby-Fadiga, który debiutował dziś w barwach Rakowa na własnym stadionie. Zespół Papszuna mógł wygrać jeszcze wyżej, ale świetnej szansy nie wykorzystał inny rezerwowy, Leonardo Rocha, a w końcówce Jesus Diaz trafił w słupek. Swojego drugiego gola mógł jeszcze strzelić Diaby-Fadiga, jednak jego uderzenie obronił Lubomir Belko. Trzeba przyznać, że zmiany w ofensywie, które przeprowadził Papszun, wniosły bardzo wiele.
𝐋𝐚𝐦𝐢𝐧𝐞 𝐃𝐢𝐚𝐛𝐲-𝐅𝐚𝐝𝐢𝐠𝐚 z golem tuż po wejściu na boisko!
Raków prowadzi już 3:0 z grającą w dziesiątkę Żiliną.
🔴📲 Oglądaj online ▶️ https://t.co/8i29aH14aG pic.twitter.com/HZbcH2SaeR
— TVP SPORT (@sport_tvppl) July 24, 2025
Żylina będzie mocniejsza fizycznie
Pamiętamy Raków z sezonu 2021/2022, też prowadzony przez Papszuna, który potrafił eliminować w dwumeczu, po wielkich emocjach, Rubin Kazań, a później wygrywać u siebie z belgijskim Gentem. Teraz zespół ma tego samego trenera, jest bardziej doświadczony, ma lepszych piłkarzy i więcej pieniędzy. Dlatego mamy prawo oczekiwać w tym sezonie dobrego występu w europejskich pucharach.
Kilka dni temu Stano mówił nam, że jego drużyna jest w stanie surowym i on jako szkoleniowiec potrzebuje czasu, by ją zbudować. Za tydzień rewanż na Słowacji. Zdecydowanym faworytem do awansu będzie Raków, ale rywale na własnym stadionie powinni być, zwłaszcza fizycznie, mocniejsi niż dzisiaj.
Raków Częstochowa – MSK Żylina 3:0 (0:0)
- 1:0 Repka – 48′
- 2:0 Brunes – 58′ z karnego
- 3:0 Diaby-Fadiga – 72′
Fot. Newspix.pl