Reklama

Hubert Hurkacz nie zagra w US Open

Sebastian Warzecha

24 lipca 2025, 21:10 • 2 min czytania 3 komentarze

Turniej w 's-Hertogenbosch, jeszcze w pierwszej połowie czerwca. To wtedy po raz ostatni na kort wyszedł Hubert Hurkacz. Od tamtego czasu najpierw wycofał się z Wimbledonu, a teraz poinformował, że nie zagra w US Open. A to oznacza spore spadki w rankingu ATP.

Hubert Hurkacz nie zagra w US Open

Hubert Hurkacz poza US Open. Poinformowano o jego wycofaniu

“Nie jest łatwo napisać ten post. Razem z moim zespołem podjęliśmy decyzję, że w tym roku wycofam się z Wimbledonu. W trakcie przygotowań moje ciało zareagowało – pojawiło się podrażnienie błony maziowej. To część procesu rekonwalescencji po operacji. Teraz potrzebuję odpoczynku i leczenia, muszę posłuchać swojego organizmu” tak pisał Hubert Hurkacz pod koniec czerwca, gdy ogłaszał, że nie pojawi się na kortach Wimbledonu, a więc turnieju, od którego poprzedniej edycji ciągną się jego problemy.

Reklama

Wtedy, gdy skonsultował temat z lekarzami, okazało się, że potrzebny jest zabieg. Polski tenisista przeszedł więc artroskopię kolana. Nie wiadomo było, czy zdąży powrócić na US Open lub turnieje poprzedzające tę imprezę. Nadzieję dawało, że wstępnie znalazł się na liście odmienionego turnieju miksta, w którym miał zagrać z Donną Vekić, a więc wicemistrzynią olimpijską z Paryża.

Tym razem Hubert dość szybko uznał jednak, że na szybki powrót albo nie ma szans – albo nie warto po raz kolejny nadwerężać zdrowia. I wycofał się z US Open, a co za tym idzie – zapewne i z turniejów przed nim. Pytaniem pozostaje, czy zobaczymy Hurkacza do końca tego sezonu, czy też może postara się odpocząć i przygotować na start kolejnego.

Niezależnie od tego – kolejne opuszczone turnieje będą oznaczać dla Huberta kolejne spadki w rankingu. Aktualnie jest w nim 38., ale do końca amerykańskiego szlema ma 450 oczek do obrony. Gdyby odjąć mu je teraz, wylądowałby w ósmej dziesiątce zestawienia.

Fot. Newspix

Czytaj więcej o tenisie na Weszło:

3 komentarze

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Tenis

Reklama
Reklama